czwartek, 2 stycznia 2014

odcinek 1 "Boże, co się ze mną dzieje?!"- myślał.

Czas na pierwszy odcinek. Zanim zaczniecie go czytać, chciałabym zwrócić uwagę na to, że akcja kręci się w miarę szybko. Pewnie to z tego względu, że bohaterowie już się znają. To pierwsza sprawa... Druga... Nie chcę owijać w bawełnę w tym, co wymyślam i piszę. No i mam nadzieję, że nie będziecie miały nic przeciwko temu, że jednak będzie w tym opowiadaniu 'troszkę' tematyki +18 ;) Jeśli, którejś z Was nie będzie to odpowiadało to dajcie mi znać, a postaram się z tym coś zrobić. Poinformuję Was przed każdym odcinkiem, który będzie zawierał takie sceny :)
Miłego czytania :)

****************************************************

Czwartek, początek września, naukę czas zacząć. To już ostatni rok, a nasza paczka tak, jak powstała na pierwszym roku, tak trwa nadal… Ja, Harry, Liam, Niall, Louis, Zayn, Perrie, Barbara i Kylie. Nie wszyscy jednak chodzą jeszcze do szkoły. Jest jeszcze Taylor… dziewczyna Harrego. Są razem już od ponad roku, w sumie to nawet i dwa lata. Niestety, ale nikt z naszej paczki nie był i wciąż nie jest w stanie jej zaakceptować, nawet żaden z chłopaków. Co gorsza za ponad tydzień nasz biedny Harry chce się z nią ożenić. Nikomu nie udało się wybić mu to z głowy. Jego mama, która również nie lubi Taylor, też niewiele zdziałała w tym temacie. Tak więc Harry… się żeni! Okropnie to brzmi. 
Byłam właśnie z dziewczynami na mieście, bo musiałyśmy kupić sobie jakieś kiecki na ślub. Odwiedzałyśmy już właśnie piąty sklep na jeden z alejek Londynu.
-  Fajnie, że idziemy na wesele. Dawno się na żadnym nie bawiłam.- powiedziała Barbara.
- Czy ty ogłupiałaś? Dobrze wiesz, że Harry nie powinien za nią wychodzić. To zwykła zdzira. Wybrała Harrego, bo dobrze wie, że robi karierę z chłopakami- odparła jej Kylie.
- No wiem… Też nie popieram samego związku, ale wesele to wesele…
- Boże, przestańcie się kłócić.- pogodziła ich Perrie. Ja siedziałam cicho. Dobrze wiedziały, jakie jest moje zdanie na ten temat i co w tej sytuacji czuję. Tak, dobrze myślicie, podkochuję się w Harrym. Lecz wszystko stracone. Wiadomo.
- Ta mi się podoba, biorę ją.- zdecydowała się w końcu Barbara, jakby nic przed chwilą nie zaszło i po pół godz. Każda z nas wyszła ze sklepu z nową sukienką.
Po udanych zakupach poszłyśmy na pyszną kawę i ciacho. Głównym tematem był oczywiście ślub Harrego.
Kiedy wróciłyśmy już z zakupów byłam padnięta. Ale oczywiście gdy walnęłam się na moje kochane łóżko w celu krótkiej drzemki zadzwonił mi telefon. Dzwonił Harry.
- Haaaaalo?- odebrałam ziewając.
- No cześć maleńka, tu Harry Edward Styles dzwoni :D..
- Wiem głupcze, chyba mam twój nr w Tel, nie? :P zaśmiałam się.
- Taak? To do kogóż ja się dodzwoniłem?- chwila ciszy- Ach tak! Do mojej fumfelki Sel xD- po tym już oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Cóż żeś chciał?- spytałam przewracając się na plecy.
- Cóż jam chciał? Jam chciał zaprosić na imprezkę do Lou. Starzy wybyli i robimy mały „To na melanżu, to było na melanżu” :D- zanucił. Uwielbiałam tego głupka. Ale nie miałam zbytniej ochoty iść. Jednakże…
- O której to ma być?- spytałam.
- Hmm… Jak dla panienki to… 19 pasuje? :D
- Niech pomyślę… Jasne, pasuje J- uśmiechnęłam się do słuchawki na samą myśl, że jeszcze przed ślubem będę miała okazję z nim poszaleć. Tym bardziej, że jego ‘ukochana’ nie bywa na naszych spotkaniach. Między innymi nikt z naszej paczki nie potrafi jej zaakceptować. Skoro wychodzi za naszego przyjaciela to powinna przynajmniej 'udawać', że nas lubi. Chociaż ja nie miałam nic przeciwko temu, że jej z nami nie ma.
- No to widzimy się za 2 godzinki J Podjechać po ciebie, czy dasz rade?
- A co ty taki dobry dla zwierząt dzisiaj? ;p
- Po prostu tak jakoś xD Więc jak?
- Dam sobie radę. Jakby coś zadzwonię J
- Okej, to ja lecę po małe zakupy i czekamy!
- No narka loczku!- rozłączyłam się i poszłam się trochę ogarnąć. Wzięłam szybki prysznic, włosy związałam w wysoką kitkę, zrobiłam lekki makijaż i ubrałam się (). Wzięłam torebkę, wyjęłam z niej klucze do mieszkania i powoli wyszłam z akademika. Tak, mieszkam jako jedyna z mojej paczki w akademiku. Niestety moi rodzice wysłali mnie do niego, aby się mnie pozbyć. Na szczęście teraz mogę podjąć się jakiejś pracy, nie będąc od nich zależna.
Schodząc zadzwoniłam po taksówkę. Miała być za max 10 minut. Zeszłam już na dół i czekałam w bramie. Minęło 10 minut, a taksówki jak nie było tak nie było. Chwilę potem minęło kolejne 10 minut. Po pół godzinie wkurzyłam się i zadzwoniłam do Harrego:
- Halo?- usłyszałam lekko ochrypiały głos.
- Harry… pomóż! Zasranej taksówki nie mogę się doczekać!
- Dobrze księżniczko, podjadę za 5 min. Jesteś w akademiku?
- Tak, czekam w bramie.- rozłączyłam się i nie minęło dosłownie 5 minut, a pod bramą zjawił się Harry. Oczywiście nie obyło się u niego parkowaniem z piskiem opon.

- Ty to zawsze musisz zrobić pokaz J- zaśmiałam się, kiedy wsiadłam do auta.
- Lubię robić wrażenie :D-  odwzajemnił mój śmiech i ruszył.
- Nic nowego :P – wystawiłam mu język.- Dzięki, że po mnie przyjechałeś, Harry. Już myślałam, że będziecie się bawić beze mnie J
- No coś ty! Impreza bez ciebie to nie impreza J
 -Jasne :P- wystawiłam mu język- Kto dziś jest na imprezie?
- Louis, Niall, Liam, Zayn, El (dziewczyna Lou), Danielle (dziewczyna Liama), Perrie, Barbara, Kylie i JAA :D
- Wywyższasz się Hazza! :P- klepnęłam go w ramię.
- Ej! Uważaj, bo cali nie dojedzim! xD- zaszantażował mnie i specjalnie ruszył kierownicą tak, że znaleźlibyśmy się w rowie.
- Debil! :D- śmieliśmy się razem. Po chwili zajechaliśmy pod dom Lou. Muzykę było słychać aż na zewnątrz.
-Wyczuwam ogromne szaleństwo!- zawołałam do Harrego. 
- Chodź Maleńka to zobaczysz :D- wyszczerzył się i pociągnął mnie za rękę do domu. Weszliśmy do środka i zastaliśmy naszych przyjaciół szalejących na ‘parkiecie’ w salonie. Dookoła było pełno żarcia i butelek z piwem, na szczęście jeszcze pełnych. Zdjęłam kurtkę i sweter. Wzięłam Harrego za ramię i pociągnęłam do tańca xD. Dwie piosenki zaliczyłam z Harrym, a potem dołączyłam do dziewczyn. Po kolejnych dwóch piosenkach poszłam spragniona po piwo. Chwilę pogadałam z chłopakami i usłyszałam jak padło hasło „butelka”. Tak więc zasiedliśmy w kręgu z butelką po środku i się zaczęło. Graliśmy na prawda czy wyzwanie. Pierwszy zakręcił Lou. Wypadło na Nialla.
- Wyzwanie!
- Proszę podejdź do Barbary i pomacaj cycuszki ;D
- Uuuuu ! :D- zawyliśmy wszyscy, a Niall do niej podszedł i wykonał zadanie. Potem kręcił Niall. Wypadło na Daniell. Też wybrała wyzwanie. Niall wymyślił, żeby klepnęła w tyłek Zayna. Gdy kręciła Daniell wypadło na Perrie, która wzięła pytanie. Jak zakręciła Perrie wypadło na Harrego. Wystraszyłam się z lekka, bo nie chciałam, żeby wkręcili w to mnie. Na nieszczęście Harry wziął wyzwanie. Perrie chwile milcząc wypaliła:
- Pocałuj… Louisa… w…- kolejna chwila ciszy. Wszyscy myśleli, że powie w usta albo w tyłek a ona wypaliła:
-…w… jajooo! :D
- C-co?! – Harry zrobił wyszczerz.
- No dalej Hazzuś :D- jaraliśmy się. Lou spalił buraka. Odwrócił się bokiem do nas i odpiął spodnie. Harry klęknął przed nim. Mieliśmy bekę nie z tej ziemi. Harry pędzikiem wykonał swoje zadanie i wrócił na miejsce.
- Bleee! Fuuuuj! El, jak ty możesz to robic?!- wolał oburzony Harry. Wypłukał usta piwem i zakręcił butelką. Wypadła na mnie. Fuck!
- Droga Sel.. co wybierasz?
- Wyzwanie…
- Dobrze, w takim razie… Pocałuj proszęęęęę…- zaakcentował to ‘ę’- Perrie w… cycki :D- znowu wszyscy się zaśmiali. Spojrzałam na Perrie z rozbawieniem. Obie dobrze pamiętałyśmy, jak kiedyś Harry dał nam bardzo podobne zadanie, więc bez problemu je wykonałyśmy. Perrie odsunęła możliwie jak najbardziej swoją koszulkę wystawiając w moją stronę piersi, a ja zaczęłam ją po nich całować. Kiedy skończyłam cmoknęłam jeszcze przyjaciółkę w usta i obie stwierdziłyśmy jednocześnie:
-Chyba zostanę Bi Hahaha xD- usiadłam na swoje miejsce i zakręciłam butelką. Graliśmy jeszcze z 15 minut i poszliśmy coś zjeść. W trakcie jedzenia Harry wymyślił, że zabawimy się w Master Chefa xD Było to komiczne. Zayn, Lou i Perrie byli jurorami, a reszta, w tym ja ‘gotowaliśmy’. Harry był w tym najlepszy.. zrobił kanapki z sałatą, szynką, serem i… dżemem śliwkowym xD A kiedy podawał je ‘jurorom’ powiedział, że to kurczak nadziewany farszem ze śliwkami. Kiedy Master Chef dobiegł końca usiedliśmy normalnie i gadaliśmy o głupotach. Każdy był już jednak troszkę podchmielony, a nasze zakochańce (czyt. Lou i El) gdzieś zniknęli. Jakiś czas potem Harry złapał mnie za rękę i zaczął gdzieś ciągnąć.
- Dokąd mnie zabierasz?- spytałam z lekka podpitego Harrego.
- Ciii! – przyłożył palec do swoich ust.- Chodź i nic nie mów.- zaprowadził mnie w stronę kuchni.
- O!- wymsknęło mi się, gdy zobaczyłam Lou i El będących w namiętnym uścisku. El siedziała na blacie i obejmowała Louisa nogami. Jego spodnie były lekko opuszczone, z czego można się było domyśleć, że się ykhm… kochają. Lou wykonywał dziwne ruchy, a dziewczyna w końcu objęła go rękami za szyję przyciągając chłopaka do siebie. Zobaczyłam jej twarz. Wyglądała jak zamroczona. Usłyszeliśmy tylko z Harrym jak krzyczy:
- Taaak Louuu!!- po czym szybko uciekliśmy stamtąd pod schody. Zaśmialiśmy się do siebie.
- Oni są niemożliwi xD- powiedziałam do Hazzy.
- Zazdroszcze Lou, też bym tak chciał.- powiedział całkiem poważnie. Spojrzałam na niego i poczułam tylko jak mnie dotyka.
- Harry…- wydobyłam z siebie cichy dźwięk jego imienia, a chwile po tym ktoś zaczął się drzeć wołając Harrego do pokoju. Odsunęłam się szybko od niego i uciekłam do salonu.
Zabawa dobiegła końca przed 2 w nocy. Wzięłyśmy z Perrie, Barbarą i Kylie taxi i każda wróciła do siebie.

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ (PIĄTEK)
Harry:
Harry wraz z kolegami udał się na wieczór kawalerski. Zorganizowali go w domu u Louisa. Harry nie wiedział, że mają dla niego specjalny prezent, chociaż domyślał się, że to nie będzie zwykła impreza. W końcu już jutro bierze ślub. Ślub?! Haha… „Boże, co się ze mną dzieje?!”- myślał, kiedy siedzieli już u Lou i popijali wódeczkę. Wiedział, co jego wszyscy przyjaciele sądzą na temat jego dziewczyny i ich ślubu. Jednak już zdecydował i nie było odwrotu. Chociaż sam nie wiedział, dlaczego do tego ślubu ma dojść. Co go do tego skłoniło?
W końcu po kilku godzinach, kiedy był już dosyć wcięty nagle ni stąd ni zowąd wyskoczyła pól naga laska, która zaczęła się do niego łasić, a potem robiła to do innych chłopaków. Nagle urwał mu się film i odleciał.

Obudził się następnego ranka we własnym łóżku. Było mu ciężko wstać, ale w końcu się podniósł i poszedł wziąć prysznic. Kiedy z niego wyszedł na jego łóżku stała już taca ze śniadaniem, które zapewne przyniosła mu matka. Ona również  nie rozumiała, co on widzi w tej dziewczynie i tym bardziej, dlaczego chce wziąć z nią ślub w wieku 19 lat. Zjadł śniadanie i poszedł ułożyć włosy. Kiedy potem ubierał powoli garnitur i koszule, do jego pokoju weszła matka.
- Pomogę ci kochanie- zaproponowała gdy zakładał krawat.
- Dzięki mamo.- odpowiedział cichym głosem.
- Boże synku… Masz wątpliwości, prawda? Nie chcesz tego ślubu…
- Chcę mamo… Ale nie jestem chyba do końca gotowy.
- Możesz to odwołać… Masz dopiero 19 lat, przed Tobą jeszcze jest wiele czasu. Zadzwoń do niej albo jedź nim wyjedzie do kościoła. – matka namieszała mu już do końca w głowie.
- Dasz mi chwile mamo? Ile mam czasu?
- Masz półtorej godziny…
- Muszę pomyśleć mamo… mogłabyś mnie zostawić samego?
- Oczywiście… podejmij dobrą decyzję, proszę Cię…
- Dobrze…
- Poza tym… Jesteś taki przystojny J.- uśmiechnęła się do niego i ucałowała go w czoło przed wyjściem.
Harry siedział w swoim pokoju i zastanawiał się co zrobić…? Co raz bardziej czuł, że nie powinien brać tego ślubu, nie z nią. Minęło jakieś 20 minut, gdy w końcu podjął decyzję. Wyszedł z pokoju, oznajmił matce, że na chwile wychodzi i ma się nie martwić. Była w lekkim szoku, ale miała nadzieję, że idzie do Taylor.
Harry wyszedł z domu. Chwile pokręcił się w pobliżu, po czym obrał kierunek – akademik. Wiedział, że to jest najlepsze wyjście, choć nie wiedział czemu. Czuł, że musi pogadać o tym właśnie z nią. A jest jeszcze czas, więc nie pojechała jeszcze na pewno do kościoła. Dotarł tam półbiegiem po 10 minutach. Wbiegł do akademika i ruszył na 2 piętro, gdzie mieszkała. Bez wahania zapukał. Przez chwilę odpowiadała mu głucha cisza, a potem otworzyła mu drzwi, patrząc na niego ze zdziwieniem.
- Cześć Selena.
- Harry?- była zdziwiona, ale wyglądała ślicznie w sukience jaką miała na sobie przygotowaną specjalnie na jego ślub.

Selena:
- Harry? Co ty tu u diabła robisz?- spytałam zszokowana widząc go przed swoimi drzwiami w dniu JEGO ŚLUBU!
- Mogę wejść? Muszę z kimś pogadać…- miał minę zbitego psa.
- No jasne… wchodź. – wpuściłam go do środka i zamknęłam drzwi.
- Chcesz coś do picia?- zaproponowałam.
- Może wody? Soku? Nie wiem… L- załamał się i usiadł na kanapie. Poszłam szybko do kuchni po wodę.
- Harry, co się dzieje?- klęknęłam przed nim
- Nie wiem, co robić… Wszystko było okej… do wczoraj. U Louisa zacząłem się zastanawiać, co ja robię.., że jestem głupi, że biorę ślub… Wiem, że wy tego nie popieraliście.. ale ja się uparłem. Nawet nie wiem czemu chcę, aby to właśnie ona została moją żoną, rozumiesz Sel?
- Powiedzmy… - spojrzał na mnie- kochacie się, więc chcecie wziąć ślub. Przecież nie robicie tego, bo ona spodziewa się twojego dziecka…
- Nie, broń Boże!- zaprotestował- Matka mówi bym zadzwonił do niej i wszystko odwołał. Tak na ostatnią chwilę? Ona mnie zabije. A jak nie ona to jej stary.
- Czy ty zawsze musisz komplikować sobie życie?
- Widocznie to moja specjalność J- lekko się uśmiechnął. Wstałam z podłogi myśląc, co by tu zaradzić, ale widziałam tylko jedno wyjście.
- Wstawaj.- rozkazałam.
- Co?- był zdziwiony. Spojrzałam na zegarek, miał 25 minut.
- No wstawaj, jedziemy.
- Ale dokąd?- palił głupa.
- No do kościoła. Za niecałe pół godziny zaczyna się twój ślub.- podeszłam do drzwi.
- Nie, nie, nie, nie, nie! Sel , stój!- zerwał się- Ja nie chcę!- złapał mnie za rękę. Teraz ja się zdziwiłam. Stałam w otwartych drzwiach.
- Jedziemy jej powiedzieć, że ślub zostanie przełożony.
- Ale ja nie chcę…. Nie chcę ślubu, ani nie chcę jej dziś widzieć.- zamknęłam z powrotem drzwi.
- Co proszę? To czego ty chcesz Harry?- stanęłam z nim twarzą w twarz. Odpowiedzi słownej nie dostałam. Stałam i czekałam aż coś powie, a on po 2 minutach w końcu dał znać, że żyje:
- Ciebie… chcę zostać tu z Tobą.
- Eee…- zdążyłam się tylko zająknąć, a on już całował moje usta. Och! W końcu! Wreszcie! Nareszcie!- moja wewnętrzna bogini cieszyła się z biegu wydarzeń i nie pozwalała mi się od niego oderwać. Wręcz przeciwnie- przylgnęła do niego całym moim ciałem. On nie protestował. Objął mnie mocno w pasie i dalej całował. Był to nasz pierwszy w życiu pocałunek. Znamy się już parę lat, kocham go od zawsze, ale nigdy do czegoś takiego nie doszło. Pocałował mnie... W tak naturalny i oczywisty sposób, jakby robił to zawsze. Zupełnie bez żadnego konkretnego powodu. Pocałował mnie tak, jak jeszcze nikt. Wydawało mi się, że zaraz stracę przytomność. Tak długo na to czekałam! Całowaliśmy się tak przez chwilę, a potem poczułam jak dłonie Harrego błądzą dosłownie wszędzie po moim ciele. Co chwilę przygryzał moją wargę, ale nie przerywał pocałunków. W tej chwili mogłabym zrobić z nim wszystko i chcę to z nim zrobić. Harry jakby czytał w moich myślach powoli zdjął swoją marynarkę i krawat. Potem powoli pomogłam mu odpiąć guziki koszuli. Zdjął ją i rzucił na podłogę. Złapał mnie za dłonie i poprowadzić tyłem do siebie do mojej sypialni. Chwilę staliśmy przed łóżkiem. Całował delikatnie moją szyję i ramiona. Oddawała mu się co raz bardziej. Po chwili szepnął:
- Oprzyj się rękami o łóżko…- mówił to tak seksownym głosem, ze zrobiła to od razu. Byłam teraz wypięta pupą w jego stronę. On położył dłonie na moich pośladkach i zjeżdżając nimi w dół kucnął przede mną. Poczułam się trochę skrępowana, ale jak zaczął całować moje uda i delikatnie wsuwać dłonie pod sukienkę, czułam jak płonę z rozkoszy. Wstał i pociągnął za zapięcie od sukienki. Przywarł do mnie i zaczął rozpinać moja kieckę. Nie miał problemu by ją zdjąć, bo ona po prostu się ze mnie zsunęła. Znów ukucnął. Całował moją pupę, a ja zagryzałam wargi byleby nie krzyknąć. Przejechał językiem przez środek. Zrobił to tak delikatnie, że czułam jak pulsuję od środka. Szybko pozbawił mnie majtek i znów zrobił ten sam ruch językiem. Tego już nie wytrzymałam… Padłam na łóżko twarzą w kołdrę. Usłyszałam satysfakcję Harrego. Wstał. Słyszałam jak odpina rozporek i zdejmuje spodnie. W jednej chwili czułam jego nagie ciało przy moim. Tego było już za wiele…
C.D.N.

*****************************************************
Mam nadzieję, że choć troszeczkę się podobało... :)
Kolejny odcinek być może pojawi się w weekend.
Całusy! ;*

2 komentarze:

  1. Genialny :D Pisz dalej, bo świetnie Ci to wychodzi :)
    Ps: Zapraszam do mnie: http://story-of-my-life-harry.blogspot.com/
    (ja też niedawno zaczęłam)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piszesz cudownie. Czekam na ciąg dalszy :D <3

    Zapraszam również do mnie (też zaczynam)
    http://my-one-moments.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń