wtorek, 26 kwietnia 2016

odcinek 30 "- Horanku... ja jestem gwiazdą :P"

Heloł!

Przed nami kolejny odcinek przygód Sel i Harrego!
Pisałam go prawie miesiąc, co dzień po trochu... bo nie miałam do końca na niego pomysłu.
Ale jest! 

Odcinek dosyć długi, według mnie, ale nie całkiem ciekawy.
Mam nadzieję, że ocenicie go Same!

Przy tym odcinku liczę na jakiekolwiek komentarze, bo 31-szy jest już w toku ;)

Pod odcinkiem czeka na Was małe zapytanie ;) proszę odpowiedzcie mi na nie w komentarzach!

MIŁEGO CZYTANIA!! <3
**************************************
SELENA:

   Po powrocie do domu czułam się zmęczona. Fizycznie było okej, ale psychicznie... jak zawsze kiepsko. Zdjęłam buty, torebkę odłożyłam w sypialni i poszłam do kuchni zrobić sobie coś na obiad. Wyciągnęłam z lodówki piersi z kurczaka, które były już pokrojone w kostkę i lekko przyprawione. Postanowiłam je trochę podsmażyć bez tłuszczu, co też zrobiłam. W między czasie uszykowałam sałatę, warzywa i sos. Na wierzch ułożyłam usmażonego kurczaka i polałam sosem. Z gotowym daniem udałam się do salonu, żeby w spokoju sobie zjeść. Włączyłam tv, czego po chwili zaczęłam żałować... Aż huczało tam o mnie i o Harrym.
- Sławna piosenkarka Selena Gomez wciąż spotyka się ze słynnym i zabójczo przystojnym Harrym Stylesem. Wiadomo, że niegdyś byli przyjaciółmi, a ich przyjaźń z czasem przerodziła się w miłość. Niestety para nigdy oficjalnie nie ogłosiła, że są razem. Czy Selena jest tylko jedną z licznych panienek Stylesa? A może na odwrót- Harry jest jednym z kochanków Gomez? Liczymy, że młodzi artyści w końcu wyjaśnią nam, co tak naprawdę jest między nimi. A teraz parę fotek, na których ta dwójka jest razem. -I w tej chwili na ekranie ukazały mi się fotki sprzed kilku tygodni, a nawet i z dzisiejszego spotkania z Harrym.
- Kretyni... Jak oni tak szybko dają to do telewizji...!? - poczułam się trochę zdenerwowana. Wstałam od stołu i poszłam otworzyć czerwone wino, które stało od kilku dni w lodówce. Nalałam sobie jeden kieliszek i wróciłam do konsumowania obiadu.
Po zjedzeniu obiadu postanowiłam wziąć sobie długą kąpiel w pianie. Wzięłam ze sobą tylko kieliszek i butelkę z winem i udałam się do łazienki. Odkręciłam kran i zatkałam wannę. Wlałam trochę płynu do kąpieli i zamieszałam ręką. Poczułam delikatną nutę jaśminu i momentalnie w mojej wannie zrobiło się pełno piany. Cofnęłam się jeszcze, aby sprawdzić, że zamknęłam zamek w drzwiach, sięgnęłam po drodze po telefon i mogłam już wskoczyć do wanny. Usadowiłam się wygodnie, nalałam do kieliszka wina i wykręciłam w telefonie numer do Perrie. Odebrała po dwóch sygnałach.
- Halo, halo?
- Hej, Pezz... jestem już w domu. - powiedziałam od razu, żeby nie owijać w bawełnę.
- Już?! I jak poszło? Harry się pewno zdziwił, co?- zaśmiała się cicho.
- Zdziwić się zdziwił... widząc kopertę, na pewno. Nie wiem, co zrobił, gdy ją otworzył...
- Jak to? To nie otworzył jej?
- Nie wiem, Per... Dałam mu kopertę i poszłam. Zostawiłam go z tym samego. Nie chciałam, żeby zadawał mi niepotrzebne pytania.
- Przecież jak się spotkacie to na pewno o to spyta... Sel!
- No co?! Nie mogłam patrzeć jak to czyta i słucha. Serce by mi chyba pękło...
- No to co teraz? Zadzwonisz do niego wieczorem i spytasz, czy mu się podobało?- zakpiła ze mnie Perrie.
- To nie jest zabawne, Pezz... Powiedziałam, że wie gdzie mieszkam... gdyby mnie potrzebował...
- Myślisz, że przyjdzie?
- Mam taką nadzieję... Przyznał się też, że brał narkotyki... Najgorsze, że wciąż to robi... Z mojego powodu, Perrie...
- Nikt nie kazał mu po to sięgać, Sel. Nie masz prawa się za to obwiniać! To tylko i wyłącznie jego wina.
- Nie musisz mnie tak pocieszać. Ja wiem swoje... A tak zmieniając temat- masz dziś ochotę na klub? Mogłabyś z Zaynem popytać chłopaków, czy mają ochotę się dziś zabawić. No i oczywiście Barbare również...
- Nie pocieszam Sel, tylko mówię jak jest. No jasne, zaraz zadzwonię do Zayna i załatwię towarzystwo na wieczór :) Która godzinka?
- No nie wiem... coś kolo 20? Wcześniej nie ma co iść.
- Dobra :) To Ty czekaj za Stylesem, może się niedługo zjawi, a ja resztę załatwię :)
- Okej, dzięki Perrie. To widzimy się koło 20 pod moim domem, okej?
- Jasne maleńka! Ciao! :*- cmoknęła w słuchawkę i się rozłączyła. Odłożyłam telefon dalej, żeby czasem nie wpadł mi do wody, upiłam kolejny łyczek wina i głębiej zanurzyłam się w wodzie, żeby się w końcu odprężyć. Pół godziny później przystąpiłam do zadbania o estetyczny wygląd mojego ciała, wydepilowałam się tam, gdzie powinnam ;), umyłam głowę i wyszłam z wanny owijając się ręcznikiem. Weszłam do salonu wycierając włosy w drugi ręcznik, gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Wstrzymałam na chwilę oddech i z myślą, że to Harry podeszłam do drzwi. Złapałam za klamkę, ale nacisnęłam ją dopiero po kilku sekundach. Uchyliłam drzwi i ujrzałam Harrego.
- Cześć... :)- stał uśmiechnięty i patrzył na mnie.
- Mogę wejść?- spytał wskazując na mieszkanie.
- Miło Cię dziś znowu widzieć, pewnie wejdź...- otworzyłam szerzej drzwi i wpuściłam Harrego do mieszkania. Zamknęłam za nim drzwi, przekręcając w zamku klucz. Miałam na dzisiejszy dzień plan... jak na razie wszystko szło tak, jak miało. Odwróciłam się w stronę Harrego, stał do mnie tyłem. Podeszłam bliżej i dotknęłam jego ramienia. Od razu się odwrócił...
- Jak... jak poszło?- spytałam niepewnie. Jego twarz nie miała żadnego wyrazu, więc nie byłam pewna, czy w ogóle coś załatwił. Jednak miałam nadzieję.
- Jesteś wielka, Sel... Nie wiem, czy kiedykolwiek bym sobie bez Ciebie poradził... Tyle dla mnie robisz, a ja jestem największym dupkiem, jaki tylko istnieje... Wybaczysz mi? Po raz ostatni o to proszę... obiecuję.- spojrzał mi głęboko w oczy. Nawet w nich było widać ten żal... Kocham go, ale mimo wszystko zaufanie nie będzie już tak silne, jak kiedyś.
- Nie obiecuj Harry, jeśli nie masz pewności, że dotrzymasz słowa. Ale tak- wybaczam Ci..- dotknęłam jego twarzy, włosów i chwilę później całowałam go, jak szalona. Harry odwzajemniał moje pocałunki, a ja chciałam jeszcze i jeszcze. Brałam to, co mi dawał, co chciał mi dać. Zaczynałam odpinać jego koszulę, którą miał na sobie, a on w zamian powoli odwiązywał mój ręcznik. Pół minuty później rzucił mnie na moje łóżko w sypialni. Szybko zdjął z siebie spodnie i wszedł na mnie. Cicho się zaśmiałam, bo jego mina była zjawiskowa.
- W takim momencie się śmiejesz...?- zapytał przygryzając dolną wargę. Widząc to sama zrobiłam to samo ze swoją wargą.
- Yhym...- szepnęłam. Harry pochylił się nade mną.
- Jesteś cudowna... Kocham Cię, Sel. Do szaleństwa.- wypowiedział te słowa z taką namiętnością, że musiałam go jak najszybciej pocałować. Harry delikatnie pieścił moje ciało, co przypomniało mi, że leżę pod nim naga. Nie minęła minuta, a Loczek delikatnie "wślizgnął" się we mnie.
- Oh..!- jęknęłam, a mój ukochany powoli przyspieszał swoje ruchy. Objęłam go nogami w pasie, żeby móc go jeszcze lepiej czuć. Seks z Harrym zawsze jest idealny i tym razem było tak samo. Te wszystkie pieszczoty, pocałunki, które przepełnione są miłością... Zawsze to czułam, za każdym razem. Choć zaufanie nie będzie z mojej strony tak silne, jak miłość, ale wierzę, że Harry trochę się zmieni. Przede wszystkim pójdzie na odwyk... żeby raz na zawsze z tym skończyć.
- Kocham Cię, Harry...

Pół godziny później stałam w łazience w samej bieliźnie, żeby ogarnąć moje włosy. Harry stał w drzwiach i przyglądal mi się. Był w samych spodniach, bez koszulki, przez co widziałam jego wszystkie tatuaże. Było ich co raz więcej.
- Rozpraszasz mnie Harry.- stwierdziłam, gdy robiłam sobie makijaż. Nie mogłam się skupić, bo wciąż musiałam spoglądać na Harrego, na te jego tatuaże, ciało...
- To chyba dobrze, że Cię rozpraszam, nie uważasz?- podszedł do mnie blisko. Za blisko... Objął mnie w pasie i delikatnie zaczął całować po szyi.
- Ale nie w tym momencie... Nie mamy zbyt wiele czasu. Za półtorej godziny będzie tu Perrie i reszta. Idziemy na imprezę, nie pamiętasz?- odwróciłam się do niego twarzą.
- Pamiętam. Ale nie mogę się oprzeć, gdy mam możliwość patrzenia na Ciebie, Sel..
- Będziesz miał mnie przez cały dzisiejszy wieczór, jutro, pojutrze... :)- zaśmiałam się, gdy jego nos połaskotał mój policzek.
- Skoro już tak mówimy o jutrze, pojutrze... Sel chciałbym spytać czy... czy chciałabyś zostać moją dziewczyną?- jego język tak strasznie się plątał, że miałam ochotę się śmiać. Ale ze względu na słowa, jakie wypowiedział musiałam być jak najbardziej poważna.
- Myślałam już, że będę stara zanim mnie o to poprosisz, Harry :) Zgadzam się...- wyszeptałam odpowiedź i pocałowałam go.
- Mmm... cudownie...- Harremu ewidentnie się to wszystko podobało. Niestety, ale musiałam go teraz stąd wygonić.
- A teraz już idź, proszę :)- wypychałam go za drzwi.
- Naprawdę? W takim momencie?- Harry chyba nie dowierzał, albo się ze mną wygłupiał.
- Tak, Harry :) W takim momencie masz jechać do siebie do domu, ogarnąć się na imprezę i dopiero wtedy tu wrócić. Jasne?
- Mrrr jakaś Ty władcza :D- poruszał brwiami i przysunął mnie do siebie.
- Mówię poważnie, Harry :)
- Wiem, wiem... Ale później się na Tobie odegram... Wracam za godzinę :*- cmoknął mnie w usta i powoli zaczął się wycofywać z łazienki. Pomachałam mu i zamknęłam za nim drzwi od łazienki. Parę minut później słyszałam jak wyszedł, więc mogłam dokończyć szykowanie się na wieczór. Do końca ułożyłam włosy, pomalowałam się i wyszłam do garderoby wybrać sukienkę. Zdecydowałam się na czarną krótką sukienkę z dekoltem. Do niej wybrałam buty na obcasie sięgające za kostkę. Ubrałam się i poszłam do kuchni, żeby poczekać na Harrego. Nalałam sobie lampkę białego wina, żeby trochę się rozluźnić i na szybko przemyśleć to, co dziś miało miejsce. Zostałam dziewczyną Harrego... ale jaja! Dopiłam szybko wino i nalałam sobie jeszcze trochę, gdy ktoś zapukał do drzwi. Spojrzałam na zegarek, była 19;20, więc poszłam otworzyć drzwi z nadzieją, że to Harry.
- Było otwarte, Ha...- zacięłam się widząc, że za drzwiami nie ma Loczka.
- Kendall?- ścisnęłam mocniej kieliszek w lewej ręce. Tej się tu nie spodziewałam...
- Ehm...cześć. Mogłabym na chwilę wejść? Nie zajmę Ci dużo czasu... 5 minut, proszę.
- Okej, wejdź...- wpuściłam ją do środka i zamknęłam drzwi. Weszłyśmy do salonu i Kendall od razu zaczęła mówić:
- Wiem, że nie znamy się za dobrze i nie było nigdy między nami w porządku... Był dziś u mnie Harry, żeby wyjaśnić tą całą sytuację i... Selena, musisz mi uwierzyć, że ja tego nie chciałam.- spojrzała na mnie. Była piękną, wysoką, szczupłą dziewczyną i ani trochę nie mogłam się dziwić, że spodobała się Harremu. Widząc, że ja nie mam nic do powiedzenia kontynuowała.
- Kylie wszystko wymyśliła. Wyszło jej to na tyle dobrze, że ja na początku nie wiedziałam o Tobie, że istniejesz. Dowiedziałam się o Tobie od Harrego... Przyznaję, że na początku Harry mi się spodobał... ale szybko mi przeszło. Nie chciałam tego ciągnąć, ale Kylie tak bardzo chciała dopiąć swego, że nie potrafiłam powiedzieć "stop". Z czasem zaczęłam nawet zauważać, że Barbara się od nas oddala, a przecież tak przyjaźniły się z Kylie. Ale do moje siostry nic nie docierało. Gdy dziś przyjechał Harry, cieszyłam się, że w końcu wszystko wyszło na jaw. Całe popołudnie walczyłam ze sobą, czy do Ciebie przyjechać. Chciałam Cię przeprosić, tak po prostu przeprosić...
- Przeprosić?- jej słowa powoli docierały do mnie. Szczerze jestem zaskoczona, że Kendall się tu zjawiła i mówi taki rzeczy. Prędzej spodziewałam się odwiedzin ze strony Kylie, która kipiałaby ze złości w rozmowie ze mną.
- Tak.. przeprosić i ostrzec przed Kylie, bo wiem, że ona tego tak nie zostawi i dalej będzie uprzykrzać Ci życie.
- Uprzykrzać mi życie? W jakim celu...? Wiem, że chodziło jej o występ w konkursie i...- kolejne pukanie do drzwi. Tym razem to już musiał być Harry. Spojrzałam wymownie na Kendall i poszłam otworzyć drzwi. Nie myliłam się-to był Harry. Wparował do mieszkania i przylgnął do mnie, jak lep do muchy.
- Tęskniłem przez tą godzinę, kochanie :*- zaczął mnie całować nie zauważając, że kawałek dalej stoi Kendall. Odsunęłam go od siebie, na co był bardzo zdziwiony.
- Harry, mam gościa...- szepnęłam zawstydzona.
- Jakiego go... Kendall? Co Ty tu robisz?- odszedł kawałek ode mnie i groźnie spojrzał na dziewczynę.
- Cześć Harry...- powiedziała brunetka.
- Myślałem, że już wszystko mamy wyjaśnione?!- zdenerwował się.
- Spokojnie, Harry... Kendall nie przyszła w złych zamiarach.- odpowiedziałam szybko. Harry spojrzał to na mnie to na Kendall. Ta druga wzięła torebkę ze stolika i skierowała się powoli do wyjścia.
- Ja już będę szła. Dziękuję Sel, że mnie wysłuchałaś... I proszę pamiętaj, co Ci mówiłam o Kylie. Cieszę się, że w końcu jesteście razem. Na razie...- spojrzała na mnie i na Harrego, po czym z lekkim uśmiechem na ustach wyszła. Gdy zamknęły się za nią drzwi, Harry spojrzał na mnie wymownie.
- Nie patrz tak, Harry. Przyszła tylko pogadać... i przeprosić.- odparłam i weszłam do kuchni odstawić kieliszek. Harry poszedł za mną.
- Na pewno?- Hazza był bardzo dociekliwy.
- Tak, Harry. Na pewno. Nie sądzę, że miała inne plany. Nie znam jej tak dobrze, jak Ty, ale wiem, że była szczera.- oparłam się tyłem o blat. Harry zbliżył się do mnie i objął mnie w pasie.
- Dobrze. Nie będę więcej o to pytał, ale uważaj na siebie. W razie co...
- Harry, proszę cię, to nie są jakieś morderczynie. - powiedziałam bardzo poważnie. Harry chwilę milczał, a jak się odezwał to zmienił już temat.
- Czym jedziemy na imprezę?
- Taksówką, a czym? Nie będziesz chyba prowadził po pijaku?- spojrzałam na niego, a w duszy śmiałam się, bo wcale nie będziemy jechać taksówką. Ale to wszystko w swoim czasie. Odsunęłam od siebie Harrego i poszłam po swój telefon. Zadzwoniłam to Perrie spytać ją, gdzie są. Wszyscy właśnie byli w drodze o mojego domu. Więc mogliśmy z Harrym powoli wychodzić już z mojego mieszkania, co też uczyniliśmy. Nasi znajomi pojawili się pod bramą 5 minut później.
- Zamówiliście już sobie taxi? Bo w dwóch się nie zmieścimy.- oznajmił nam Lou.
- Nie będzie nam potrzebna. nawet te wasze dwie są dzisiaj zbędne. Możecie je odesłać, bo dziś jedziemy tym...- i wskazałam palcem w lewą stronę. Stała tam ogromna biała limuzyna, a obok niej szofer i oczywiście czekał na nas.
- Serio?! Limuzyna?! - Harry spojrzał na limuzynę, a potem na mnie. Ja się tylko cwaniacko uśmiechnęłam.
- To Twoja? Widziałem ją jak jechaliśmy, ale myślałem, że to jakiejś gwiazdy.- odparł Niall.
- Horanku... ja jestem gwiazdą :P- wystawiłam mu język i wszyscy się zaśmiali.
- Więc jak? jedziecie ze mną, czy ciśniecie się w taksówkach?- spojrzałam na wszystkich i nim ktoś coś odpowiedział Louis i Niall rzucili się w kierunku limuzyny. No co za debile.
- Idioci!- zawołał za nimi Liam i sami ruszyliśmy w kierunku limuzyny. Wsiedliśmy całą paczką i ruszyliśmy w kierunku klubu.
20 minut później staliśmy już pod wejściem do klubu. Bramkarz wpuścił nas bez kolejki i po chwili siedzieliśmy w specjalnej loży i zamawialiśmy drinki. Na początek dla każdego zamówiliśmy po kieliszku Kamikaze, a potem każdy domówił sobie to, na co miał ochotę.
- A Ty, Kochanie? Czego się napijesz?- spytał mnie Harry po wzniesionym toaście niebieskim płynem. Po chwili zastanowienia wybrałam sobie drinka.
- Ja proszę Margaritę :)- uśmiechnęłam się ładnie i Harry w raz z chłopakami poszli zamówić napoje alkoholowe. Siedziałam przy stoliku z Perrie, Barbarą, Danielle i Eleonor i śmiejąc się plotkowałyśmy. Gdy chłopacy wciąż nie przychodzili, dziewczyny postanowiły przeprowadzić ze mną wywiad.
- Dawno nie widziałam Harrego tak szczęśliwego.- zaczęła Barbara.
- Masz rację. Jest zupełnie inny, Liam z chłopakami tak się o niego martwili, że już czasami miałam dość.- dodała Danielle.
- To wszystko dzięki Tobie, Barbara...- odparłam.
- Racja. Ale to też Twoja zasługa Sel.- Barbara nie chciała przypisać sobie wszystkiego. Może i się z nią zgodzę...
- Ale mamy rozumieć, że Ty i nasz niesforny Loczek jesteście wreszcie parą?- Eleonor puściła do mnie oczko, a ja się głupio zaśmiałam. Nie ukrywajmy... cholernie się zawstydziłam.
- Taaaak..!- przeciągnęłam wyraz i na końcu cicho pisnęłam. Dziewczyny mi wtórowały i można było słyszeć, jak 'głupich' lasek drze się bez sensu. Chwilę potem zjawili się nasi chłopcy. Coś mi tu jednak nie pasowało... przyjrzałam się po moich przyjaciołach... Niall i Barbara! O matko! Chłopcy rozdzielili drinki i usiedli obok nas. Ja siedziałam pomiedzy Zaynem a Harrym. Ten drugi cały czas obejmował mnie lewym ramieniem. A to trzymal mnie w pasie, a to kładł ją na zagłówku kanapy nad moją głową. Dało się wyczuć, że chce wszystkim pokazać, ze jestem jego. a ja oczywiście nie miałam nic przeciwko. Po drugim drinku musiałam na chwilę opuścić moich towarzyszy, co bardzo nie spodobało się Harremu. Powiedziałam, że wrócę bardzo szybciutko i nie miał wyjścia, jak mnie wypuścić. Puściłam tylko oczko dziewczynom i odeszłam d stolika. Szłam przez tłum tańczących ludzi pierw w kierunku toalety. Szybko z niej skorzystałam i potem udałam się prędko w stronę sceny. Miałam dla moich przyjaciół mała niespodziankę. Chciałam im przedstawić mój najnowszy singiel. Mam nadzieję, że się uda...
Pod sceną ochroniarz wskazał mi wejście do przebieralni za sceną. Czekała tam moja menagerka, Rebeca. Przywitałyśmy się i przekazała mi, że za 2 minuty cena będzie moją. Trochę się zdenerwowałam, bo moi przyjaciele nie byli jeszcze na żadnym moim koncercie. pierwszy raz, za wyjątkiem konkursu szkolnego, będę przed nimi śpiewać. Nagle usłyszałam głos DJ'a, który prowadził dzisiejszą imprezę. Zapowiedział wielką wschodzącą gwiazdę, która za chwilę objawi się na scenie. Zaśmiałam się z Rebecą z jego porównania i weszłam powoli na scenę. Było na niej ciemno, wszystkie światła zgasły i nikt nie mógł mnie zobaczyć i rozpoznać. Z głośników poleciały pierwsze nuty.

Kiedy zaczęłam śpiewać scena powoli się rozjaśniała. Usłyszałam ciche szepty w klubie. Kiedy światło było już odpowiednie koło zjawiło się kilku tancerzy. Tańczyłam i śpiewałam, a ludzie z klubu patrzyli na mnie i bili już brawa. Z daleka odnalazłam moich przyjaciół.
- I'm so sick of that same old love. That shit, it tears me up. Im so sick of that same old love. My body's had enough ooooouu!
Moi przyjaciele siedzieli z otwartymi buziami i patrzyli na mnie. W pewnym momencie Harry wstał i wręcz gapił się w moją stronę. Nagle zobaczyłam na jego twarzy uśmiech i podniesiony w górę kciuk. Odwrócił się do naszych towarzyszy i potem znów patrzył na mnie. Podobało im się.
- I'm so sick of that same old love. The kind that breaks you heart. Ooohh! That same old love! Ooohh! That same old love!
Dźwięki mojej piosenki ustały, a ja się ładnie ukłoniłam mojej 'publiczności'.
- Dziękuję, że zechcieliście wysłuchać mojego najnowszego singla. Chciałam Wam również oznajmić, iż ten moment był nagrywany i najprawdopodobniej znajdziecie się w najnowszym teledysku do tej piosenki! A teraz oddaję mikrofon DJ'owi i zapraszam was do dalszej imprezy! :)- powiedziałam, ukłoniłam się jeszcze raz i zeszłam ze sceny. Za kulisami czekał na mnie Harry. porwał mnie w objęcia i okręcił.
- Byłaś cudowna. Ale mam nadzieję, że ta piosenka nie była o mnie :)- uśmiechnął się, a gdy powiedziałam, że nie było to o nim to od razu odstawił mnie na ziemię i pocałował.

C.D.N.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ




UWAGA! 
Mam do Was, Moje Drogie pytanie... Czy są tu jakieś fanki Zayna? Mam w planie założyć nowy blog, jeśli czas mi pozwoli na to. Miałoby to być opowiadanie z udziałem Zayna. Mam pewną koncepcję na to opowiadanie. Rozdziały już się tworzą, blog też... Nie wiem tylko czy...warto??



czwartek, 31 marca 2016

odcinek 29 "w razie co... wiesz, gdzie mieszkam... do zobaczenia, Harry..."

Hej!! 
Już od tygodnia jestem w Londynie! :)
Mam na razie trochę czasu, gdyż nie pracuję i postanowiłam napisać dla Was kolejny rozdział.
Nie wiem, jak często będę coś dodawała, ponieważ piszę je na telefonie, a to zajmuje sporo czasu... :(
Laptop po dwóch dniach odmówił nam posłuszeństwa... 
Na szczęście dobrze, że w telefonie wszystko działa hihi!!

Co do rozdziału... ciężko mi określić długość, ale wiem, że jest trochę nudny... 
Z kolejnymi rozdziałami będzie ciekawiej, obiecuję :* 

Miłego czytania !! :) :*
*************************************************************************
- Wiem... Ale teraz już nic nie będzie takie samo... Już nigdy.- wyszeptałam.
- Nie będzie, racja Sel... Będzie lepiej, lepiej niż do tej pory.- tłumaczył Harry.
- Nie będzie!- podniosłam głos. - Nie będzie kurwa takie samo! Nie będzie lepiej, Harry! Bo tego dziecka nie ma! Rozumiesz? Nie ma!! Najzwyczajniej w świecie kurwa nie ma!!- wykrzyczałam i padłam na kolana zalana łzami. Harry dołączył do mnie.
- J-jak to "nie ma"?? Sel, o czym ty mówisz...?!- jego głos się zacinał, był wstrząśnięty moim wyznaniem. Spojrzałam mu na nowo w oczy. Harry znów przyłożył dłoń do mojego policzka.
- Jego w ogóle nie było, Harry.- i po policzku spłynęła mi jedna łza. Loczek pochyli się bliżej mnie i złożył na mych ustach delikatny, namiętny pocałunek. Wtedy poczułam, ze z jego oczu także spłynęła samotna łza.

- Nie było?!- głos Perrie odbił się echem po całym pokoju.- Jak to możliwe, Sel?- przyjaciółka po sekundzie znalazła się przy mnie i razem z Harrym mnie przytulali. Nim wypowiedziałam słowo dołączył się również Zayn.
- Ktoś podmienił wyniki...- łkałam- a USG... sprzęt był popsuty... - nie mogłam dokończyć. Przyjaciele nic już się nie odezwali. Po chwili wszyscy mnie puścili, ja się trochę opanowałam, a Harry poprowadził mnie do kanapy. Kiedy usiadłam, zaczęło mi się kręcić w głowie i strasznie mnie zemdliło. No tak... alkohol...
- Ja muszę... chyba będę...- złapałam się za usta i najszybciej i najprościej jak tylko mogłam pobiegłam do łazienki. Ledwo zdążyłam nachylić się nad toaletą, gdy zaczęłam wymiotować. W łazience pojawił się Harry.
- Za dużo wypiłaś...- stwierdził patrząc na mnie. Ja nie byłam w stanie na niego spojrzeć. Chciałam, żeby już poszli... żebym mogła w spokoju położyć się do swojego łóżka.- Lepiej już?- spytał nachylając się nade mną. Lekko kiwnęłam głową, bo naprawdę poczułam ulgę. Harry sięgnął po ręcznik i trochę go zmoczył. Przyłożył mi go do czoła, a potem przemył całą twarz i usta. 
- Harry...- chciałam już coś powiedzieć, ale loczek uciszył mnie jednym gestem i podniósł z podłogi. Na rękach wyniósł mnie z łazienki.
- Pora spać, Sel... Jesteś dziś wykończona.- nie chciałam protestować i pozwoliłam mu zanieść się do sypialni. Po drodze minęliśmy zmartwionych Perrie i Zayna. Kiedy tylko znalazłam się na łóżku, odpłynęłam. 

Minęło już kilka tygodni. Trochę czasu mi zajęło zanim psychicznie doszłam do siebie, ale na szczęście mi się udało. Gdyby nie moi przyjaciele, na pewno zajęłoby mi to o wiele ęcej czasu. Niestety jednak nie udało nam się dojść do tego, czy Harry bierze narkotyki, czy nie. Dzisiejszego dnia, postanowiłam sam to załatwić. Bez wiedzy Zayna, Perrie, ani nikogo innego. Harry pomógł mi, ja pomogę jemu. Umówiliśmy się dziś w jednej z kawiarni na małą kawę i ciastko. Ostatnio nie widywaliśmy się za często, ponieważ zaczęłam nagrywać teledyski, a chłopacy również byli zajęci swoją muzyką.
Siedziałam właśnie przy jednym ze stolików i czekałam na Hazzę. Po kilku minutach zjawił się w drzwiach. Rozejrzał się po lokalu i znalazł mnie przy stoliku. Podszedł do mnie z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Cześć :)- przywitał się pierwszy, a ja lekko podniosłam się z krzesła, żeby mógł pocałować mnie w policzek. Tak moi drodzy. Ja i Harry nie jesteśmy parą. Niestety od tamtego dnia, gdy dowiedziałam się o kolejnej "stracie" dziecka, między nami nic się nie zmieniło.
- Hej, Harry...- odpowiedziałam i usiadłam. Harry zajął miejsce naprzeciwko mnie. W tym samym momencie podszedł do nas kelner i spytał o zamówienie.
- Ja po proszę średnią kawę z mlekiem i brązowym cukrem.- złożyłam swoje zamówienie i spojrzałam na Harrego, by mógł teraz złożyć swoje.
- Ja tak samo, ale ze zwykłym cukrem.- kelner posłusznie wszystko zanotowa.
- Czy życzą sobie Państwo może coś słodkiego? Polecam szarlotkę na ciepło z bitą śmietaną.- zaproponował nam jeszcze kelner. Harry spojrzał na mnie, a ja kiwnęłam głową, że nie mam ochoty.
- Bardzo dziękujemy, może później :) - uśmiechnął się do kelnera, a ten skinał głową i odszedł. 
- Jak się masz?- Harry odezwał się jako pierwszy, gdy kelner opuścił nasz stolik.
- Dobrze. Chociaż bywało lepiej. Kupa pracy... A co tam u Ciebie? I u chłopaków? Ostatnio nie mamy kompletnie czasu, żeby się spotkać...
- Tak samo jak u Ciebie, też cholernie dużo pracy. Trzy teledyski pod rząd... a i tak jeszcze nie są skończone. Masakra haha!- Harry się zaśmiał. Ja tylko lekko wygięłam kąciki ust do góry. Hazza to przyuważył.
- Na pewno wszystko gra, Sel? Wyglądasz trochę niewyraźnie.- zmartwił się. Podniosłam wzrok na niego. Nasze spojrzenia się spotkały. Te cudowne zielone tęczówki....były normalne.
- Tak, tak... wszystko gra. Tylko Harry... chciałam się z Tobą spotkać, bo musimy pogadać. Bardzo poważnie pogadać.
- Czy mam zacząć się bać?- jego oczy trochę się powiększyły. Zanim odpowiedziałam kelner przyniósł nam nasze zamówienia. Grzecznie podziękowaliśmy, kelner odszedł i mogliśmy kontynuować rozmowę.
- To zależy Harry... -spuściłam wzrok i udawałam, że mieszam łyżeczką w kawie.- Zależy od tego na ile będziesz szczery...
- Szczery? To czego to się dotyczy? Selena, o co chodzi? Zrobiłem znów coś nie tak?
- Nie wiem, Harry. Ty mi to powiedz... -podniosłam wzrok. Harry bacznie mi się przyglądał. Miał w głowie pełno myśli, to było widać. Czekał jednak aż bardziej się określe. No dobrze... Po to się z nim przecież spotkałam.
- Pamiętasz ten dzień... kiedy znaleźliście mnie w mieszkaniu... pijaną?- zarumieniłam się lekko. Wciąż było mi wstyd za tamten wieczór.
- Pamiętam, Sel... Nigdy nie będę w stanie o tym zapomnieć... To bolało nie tylko Ciebie, ale mnie również.
- Wiem... Domyślam się... Więc skoro to pamiętasz...to powinieneś pamiętać coś jeszcze. Coś, co jeszcze wtedy powiedziałam, do Ciebie.- przełknęłam ślinę, ale poczułam ogromną gulę w gardle. Musiałam doprowadzić tą rozmowę do końca, muszę osiągnąć sukces.
- Nie rozumiem, Sel... do czego zmierzasz?- albo udawał głupka, jak zwykle...albo naprawdę nic nie pamiętał.
- Na pewno pamiętasz, Harry... jak naskoczyłam na Ciebie, jak osądziłam Cię, że...że bierzesz narkotyki...- Harrego wmurowało w krzesło. Wiem, że się tego nie spodziewał... Ale musiałam. Oczy Harrego pociemniały. Trafiłam w jego czuły punkt. Nerwowo poruszył się na krześle i upił spory łyk kawy.
- Czego ode mnie oczekujesz, Sel?- spytał bez uczuć w głosie.
- Prawdy, Harry... Chcę byś się przyznał, że brałeś... że bierzesz dalej.
- Skąd Ci się wzięło, że biorę? Kto Ci nawkręcał takie rzeczy? Może z gazet się dowiedziałaś?- spytał niezbyt miło.
- Nikt nie musiał mi nic mówić, bo wszystko widać gołym okiem. Twoje oczy są wtedy inne... Nie są tak zielone, jak być powinny... Nie ma w nich tego...tego czegoś c-co... p-pokochałam...- zająkałam się. Musiałam mówic to, co czuję. To był jedyny sposób, aby do niego dotrzeć. Harry lekko się wzdrygnął. Nie odezwał się nic. Zaczął się tylko bawić łyżeczką na stoliku. Powoli przesunęłam dłoń w jego stronę i delikatnie położyłam ją na jego ręce. Była taka ciepła... Nie jeden raz pieściła moje ciało, przytulała mnie... 
- Nie chcę byś był inny. Chcę tego Harrego, co kiedyś... Tego "czystego" Harrego...- dodałam, a Harry spojrzał na mnie. Potem spojrzał w bok i spuścił głowę. Czekałam aż coś powie... doczekałam się. Ale czy tego oczekiwałam?
- Wyjechałaś... rozkochałaś mnie w sobie i mnie zostawiłaś... Próbowałem wszystkiego, alkoholu, fajek, dziewczyn...w tym Kendall... Nie pomogło. Ból tęsknoty rozsadzał mnie od środka. Nie mogłem spać, jeść ani normalnie fukncjonować. Musiałem to zrobić Sel... Nie miałem innego wyjścia.- zabolało, okropnie zabolało... przeze mnie zaczął brać narkotyki. To ja sprawiłam, że stał się ćpunem... 
- Pisałam do Ciebie, Harry... meile, smsy... Ani razu nie odpisałeś, nigdy! Wystaczyło spojrzeć w telefon, w laptopa, w cokolwiek... Dlatego przestałam Ci uprzykrzać życie... Tylko Perrie do mnie pisała, tylko z nią rozmawiałam przez kamerkę. Czasem z Zaynem, nawet i z chłopakami... rzadziej, ale też się odzywali... tylko nie Ty. - Chciałam patrzeć mu w oczy, ale wciąż unikał mojego wzroku. 
- Przecież byłem...
- Byłeś? Jako kto? "Harold" to nigdy nie byłeś Ty... Nigdy Harry. Prawdziwy Harry pisałby, że tęskni... byłby sobą. A Ty wolałeś bawić się z Kendall i...i sięgać po prochy.
- Sel, zrozum, że musiałem! - robił się niecierpliwy. Chciał zrzucić wszystko na mnie? Zabrałam od niego rękę.
- A teraz też musisz? Teraz też musisz po to sięgać? Jaki masz teraz powód, żeby brać Harry?- chłopak uniosł głowę do góry i na mnie spojrzał. Byłam ciekawa jego odpowiedzi. Nasza rozmowa była trochę dziwna... ale czekałam cierpliwie, co mi odpowie.
- Dobrze wiesz, co jest powodem...- myślał, że zgadnę. Domyślałam się, ale chciałam, żeby sam się do tego przyznał.
- Chcę usłyszeć to od Ciebie, Harry... Nie wystarczy to, że się martwię? Co się dzieje...? Co się dzieje z nami, Harry? Byliśmy zakochani... Pragnęliśmy siebie nawzajem...
- Ja wciąż Cię pragnę, Sel... tak ciężko mi Ciebie odzyskać.- odparł. Byłam ciekawa, czemu tak uważa. Mógłby mieć mnie w każdej chwili, wystarczyłoby, żeby przejrzał na oczy.
- Bierzesz jeszcze, Harry?- chciałam, żeby się przyznał. Miałam nadzieję, że zrozumie, jak wszyscy się o niego martwimy.
- Boimy się o Ciebie. Chłopacy się martwią, że źle skończysz. Jesteś ich przyjacielem, bratem. Proszę zrób coś z tym!
- To nie takie proste... Próbowałem wiele razy, ale zawsze coś musiało się wydarzyć, z czym nie mogłem sobie poradzić.
- To od czego masz przyjacioł? Chłopacy zawsze chętnie Ci pomogą. Po to ich masz. Nigdy Cię nie zostawią samego.
- Wiem... Ale nie pomogą mi ze wszystkim... Nie pomogą mi stać się ojcem dziecka, którego... którego nie chcę...-  w tej chwili wiedziałam, że znów ja muszę mu pomóc. Gdybym Go nie kochała i nie cierpiała tak, gdy na niego patrzę, nie obchodziłoby mnie to, co się z nim stanie. Ale było na odwrót... Byłam w stanie mu pomóc, więc czemu nie miałabym tego zrobić? Wyciągnęłam z torebki mała kopertę. Było w niej coś, co na pewno pomoże Harremu wyjść na prostą. Jeśli będzie wiedział, co z tym zrobić. 
- Proszę.- położyłam przed nim kopertę- Jeśli naprawdę chcesz... to walcz. Ufam, że będziesz wiedział, co zrobić, Harry. - Loczek patrzył na mnie i zastanawiał się, co wykombinowałam. Na widok koperty był w szoku. Już kiedyś podobną kopertą zmieniłam jego życie. Deja vu? Kto wie... Wstałam od stolika, przełożyłam torebkę przez ramię i pożegnałam się z Harrym.
- W razie co... wiesz, gdzie mieszkam. Do zobaczenia, Harry... - cmoknęłam go w policzek i odeszłam. Koniec zabawy w bycie dzieckiem.

HARRY:

-  W razie co... wiesz, gdzie mieszkam. Do zobaczenia, Harry...- Brunetka pocałowała mnie w policzek i wyszła z kawiarni. Nie mogłem uwierzyć, że przyznałem się jej do brania narkotyków. Ona ma na mnie taki wpływ... Starałem się nawet być niemiły, ale nie potrafię być na nią wściekły. Czułem, że chce dla mnie dobrze... Ale bałem się z tym wszystkim skończyć. Jest tyle rzeczy, z którymi nie umiem sobie poradzić. Boję się, cholera...! Taki z Ciebie twardziel, co Styles?! Spojrzałem na kopertę, którą Sel zostawiła na stoliku. Przypomniało mi się, jak uratowała mój tyłek przed rodziną Swiftów, jednak ta była lekko wypukła z jednej strony. Powinienem jej dziękować na kolanach, a ja co odpierdalam? Na każdym kroku próbując się do niej zbliżyć wychodziło na to, że ją wykorzystywałem. Czas wszystko zmienić. I wrócić do normalności. Selena ma rację... Przywołałem kelnera, zapłaciłem za obie kawy, zabrałem ze stołu kopertę i wyszedłem. Wróciłem do domu i zamknąłem się w pokoju. Usiadłem przy łóżku na podłodze i powoli otworzyłem kopertę. Głęboko odetchnąłem widząc, że tym razem nie są to żadne zdjęcia. Przetarłem ręką czoło, bo poczułem, że zaczynam się pocić. Wypuściłem głośno powietrze i wyjąłem do końca zawartość koperty. Był to jakiś wykaz... wczytałem się dokładniej, a moje serce stanęło w poprzek... Czytałem i czytałem... były tego tylko 3 strony A4. Boże Sel... skąd Ty to masz? Dziewczyno... żebyś wiedziała, jak kurewsko Cię kocham! To było pierwsze, o czym pomyślałem, gdy skończyłem czytać moją lekturę. Ponownie wziąłem do ręki kopertę. Tym razem wyleciało z niej coś metalowego. Niemożliwe... Dyktafon?! obejrzałem go dookoła aż w końcu wcisnąłem PLAY... Wiecie, co to jest?? Wiecie!? To rozmowa Kylie z Barbarą... Najpierw jakieś meile i smsy Kendall z jakimś kolesiem i Kylie, a teraz TO?! Przewinąłem kawałek taśmy do tyłu i znów puściłem... Potem jeszcze raz i jeszcze raz... Te słowa będą od dziś moją kołysanką... "To nie jest dziecko Stylesa, idiotko! Kendall wcale nie jest w ciąży!" -idiotką to Ty jesteś Kylie- pomyślałem tylko i schowałem wszystko spowrotem do koperty, a potem wsunąłem ją delikatnie pod łóżko. Od teraz Styles, będziesz nowym człowiekiem. Wstałem z podłogi i poszedłem wziąść prysznic. Czekało mnie parę spraw do załatwienia. I to jeszcze dziś!

Godzinę później siedziałem w moim aucie i jechałem w stronę domu rodziny Jenner. To była pierwsza sprawa, jaką musiałem załatwić. Na siedzeniu pasażera leżała koperta, a w niej kartki z rozmowami Kendall. Dyktafonu nie brałem, nie chciałem narobić problemów Barbarze, bo jak się domyśliłem to ona wszystko załatwiła. Ostatnie skrzyżowanie i 300 metrów prosto i jestem na miejscu. Podjechałem pod bramę, zapowiedziałem się i wjechałem na teten posesji. Zaparkowałem tyłem do drzwi, żeby nie tracić potem czasu na wyjazd i wysiadłem z auta. Zadzwoniłem do drzwi i otworzyła mi je Kendall.
- Harry? - zdziwiła się na mój przyjazd.
- No jak widać. Musimy pogadać.- odparłem. Gdy Kendall zamknęła za mną drzwi z pomieszczenia obok wyłoniła się Kylie.
- O! Styles? O czym chciałeś pogadać? :) - na jej twarzy pojawił się uśmieszek. Nie spodziewała się, że za moment zejdzie jej on z tej wytapetowanej buźki.
- Z Tobą póki co o niczym. Przyjechałem do Kendall i to z nią najpierw pogadam. 
- Jestem jej siostrą, wiem wszy...
- Gówno mnie to obchodzi. Mam sprawę do Kendall, jest od Ciebie starsza i ma swój rozum!- powiedziałem stanowczo. Kylie wystraszona przymrużyła oczy i wpatrywała się we mnie. Zauważyła w moich rękach kopertę. Zanim jednak zdążyła spytać złapałem Kendall za ramię i poprowadziłem po schodach do jej pokoju. Nie protestowała. Zamknęliśmy za sobą drzwi i dziewczyna stanęła do mnie twarzą w twarz.
- O co chodzi, Harry?
- Mam nadzieję, że mi to wyjaśnisz?- podałem jej do rąk kopertę. Czekałem aż wyciągnie zawartość i przeczyta. W połowie wciągnęła głośno powietrze i podniosła wzrok na mnie.
- Skąd to masz?- spytała szeptem. 
- Ważne, że mam. Nie trać siły na wkręcenie mi, że to wymyślone, że ktoś to zrobił specjalnie... Na tym są adrsy IP waszych komputerów i inne dane potrzebne do odnalezienia rozmówców. Więc mogę to komuś zlecić w każdej chwili... Chcę tylko wyjaśnienia. 
- J-ja... Nie wiem, co mam powiedzieć... To nie mój pomysł, Harry... To Kylie wszystko wymyśliła.- zrobiło się jej głupio za siostrę.
- Po co to zrobiłyście? Dlaczego tak długo udawałaś? Kręciło Cię to? -Dociekałem. Kendall chwilę milczała. Dopiero, gdy ktoś zapukał do drzwi odezwała się podchodząc do drzwi i otwierając je.
- Kylie chciała się zemścić na Selenie... - Kylie stała wryta w drzwiach pokoju swojej siostry, nie wierzyła, że ta ją wydała.
- Jak śmiałaś kretynko?!- wydarła się.
- Wybacz Kylie, ale nie będę więcej się mścić za Ciebie. Nigdy nie spytałaś się mnie o zdanie, miało być po Twojemu i koniec. Nie obchodziło Cię to, co ja czuję w tym wszystkim. Nie jestem Tobą...! Mam nadzieję Harry, że w końcu ułoży Ci się z Seleną. Wiem, że się kochacie.
- Nadal nie wiem, co Tobą kierowało Kylie. Przyjaźniłaś się z Sel... - spojrzałem na Kylie, a ta zagryzała usta ze złości- Kendall do Ciebie żalu nie mam, przykro mi tylko, że tak się wszystko źle potoczyło. - Wysoka, szczupła brunetka lekko się do mnie uśmiechnęła na zgodę, za to jej siostra kipiała z wściekłości.
- Teraz Ci się udało, Styles! Ale Selena jeszcze mnie popamięta... To ja powinnam być na jej miejscu! Śpiewać, nagrywać płyty i być sławna! Zniszczę ją prędzej niż Ci się wydaje...- wysyczała w moją stronę. Ja tylko zaśmiałem się kpiąc z niej, pokazałem, że jest stuknięta i wyszedłem z pokoju Kendall. Żadna już za mną nie poszła, więc w spokoju mogłem opuścić ich dom i odjechać. 
Teraz czekało mnie najważniejsze... Wyjechałem z posiadłości Jennerów i skierowałem się wprost na dzielnicę, w której mieszka Selena...

C.D.N.








czwartek, 10 marca 2016

odcinek 28 "Nie zdaje sobie pani sprawy z tego, jak to jest stracić "drugie" dziecko..."

Sama nie wierzę, że znów tu jestem...

8 miesięcy temu obiecałam być tutaj częściej...
Teraz zostało mi 13 dni do wylotu z Polski- lecę do Londynu !!!

Od kilku dni chodzę i biję się z myślami, czy napisać coś, czy dać sobie spokój...
Myślałam też, aby oddać to opowiadanie pod skrzydła jednej z Was. Oczywiście jeśli znalazłaby się chętna... :) 

Póki co jeszcze nie zadecydowałam. Ale... gdyby któraś z Was byłaby tym zainteresowana proszę piszcie o tym komentarzach i zostawcie mi swojego meila, wtedy się odezwę :)

No i ...wstawiam odcinek na spontana.

Miłego czytania !! :)

*****************************************************************
Przysunął się bliżej mnie, dotykając rękami moich ud,
- Oh!- westchnęłam czując na sobie jego skórę.
- Uwielbiam, jak reagujesz na mój dotyk.- szepnął i podniósł się lekko. Wciąż był na kolanach. Rozszerzył delikatnie moje nogi. Na nieszczęście miałam dzisiaj sukienkę. Podparł się jedną ręką na kanapie, a drugą dotknął mojego policzka. Nie byłam w stanie nic powiedzieć, ani zaprotestować. Pragnęłam jego dotyku jak głupia. Uniosłam jedną rękę i wplotłam ją w jego włosy. Harry pochylił się mocniej nade mną, spojrzał głęboko w moje oczy i pocałował mnie...

Z początku niepewnie odwzajemniłam ten pocałunek, ale po chwili nasze języki zaczęły ze sobą cudownie współgrać. Pragnęłam go z całej siły. Jego dłonie błądziły po moim ciele, ale gdy jedną powoli włożył pod sukienkę drgnęłam i lekko się odsunęłam.
- Harry... - wyszeptałam przerywając pocałunek. Harry udał, że tego nie słyszy i mocniej wpił się w moje usta. Spróbowałam drugi raz:
- Harry, proszę... Nie...- oparłam ręce na jego klatce piersiowej i delikatnie odsunęłam go od siebie.
- Co się stało?- spytał lekko zdziwiony. Nie odpowiedziałam od razu. Nie wiedziałam, jak mam mu to wytłumaczyć. Po prostu się bałam.
- Nie mogę Harry, wybacz...- podniosłam się na kanapie i poprawiłam sukienkę. Harry posłusznie odsunął się ode mnie i wstał z podłogi. Na chwilę przymknęłam oczy, a Harry w tym czasie usiadł obok mnie na kanapie. Wtedy poczułam jego dotyk na plecach.
- Sel, wszystko w porządku? Dobrze się czujesz?
- Tak, wszystko okej... To co chcesz do picia?- odwróciłam się w jego stronę, a on patrzył na mnie swoimi cudownymi zielonymi oczyma. W jednej chwili poczułam radość i smutek. To takie dziwne uczucie... Mam go na wyciągnięcie ręki, ale nie mogę go mieć. Nie tak, jak bym chciała go mieć. On się zmienił, ja się zmieniłam. Minęło sporo czasu...
- Po proszę wody.- odparł spokojnie. Wzięłam głęboki oddech i wstałam, żeby iść do kuchni po wodę. Nie mogę mu pozwolić na zbyt wiele. Muszę poznać prawdę, czy Harry coś bierze. Wtedy możemy oboje liczyć na coś więcej. Wyjęłam z szafki dwie szklanki, a z lodówki wyjęłam butelkę wody lekko gazowanej. Nalałam jedną szklankę, potem drugą. Zaniosłam je do salonu i postawiłam na stole. Wtedy zadzwonił mój telefon. Zdziwiłam się, bo nie spodziewałam się żadnego telefonu. Wzięłam go do ręki i odebrałam, chociaż numer telefonu był nieznajomy.
- Halo?- spytałam niepewnie. Po drugiej stronie odezwał się kobiecy głos:
- Witam, czy mam przyjemność z panią Seleną?
- Tak, a o co chodzi?- spojrzałam na Harrego, który cały czas mi się przyglądał.
- Dzień dobry, dzwonię ze szpitala...
- Ta-ak...?
- Nie wiem, jak to pani wytłumaczyć... Proszona jest pani bardzo pilnie o zgłoszenie się do naszego oddziału.
- Po co?- spytałam bez sensu. Harry wytężył wzrok i słuch, a ja odwróciłam się do niego tyłem i podeszłam do kuchni. Zaczęły trząść mi się ręce, byłam strasznie zdenerwowana. Ze szpitala? Co oni ode mnie chcą?
- Chodzi o pani wyniki badań. Jeśli mogłaby pani się zjawić jeszcze dziś...
- J-jasne, tak... Przyjadę, zaraz.
- Na miejscu proszę się zgłosić do rejestracji. Tam wszystkiego pani się dowie.
- Dobrze... Do widzenia.- rozłączyłam się. Przez chwilę stałam osłupiała. Nie wiedziałam, co jest grane. Jeśli to coś z moim dzieckiem...? Boże...
- Muszę wyjść, Harry.- odwróciłam się do Harrego, który spoglądał na mnie, jak na debila.
- Co się stało?- momentalnie wstał i podszedł w moja stronę.
- Nic, nic. Musze coś tylko załatwić. Potem się odezwę, okej?- spojrzałam w górę, aby móc zobaczyć jego oczy. Harry niepewnie mi się przyjrzał, ale nie miał nic przeciwko. Po chwili razem wyszliśmy z mojego mieszkania.
- Może Cię gdzieś podrzucić?- zaproponował.
- Nie, dzięki Harry. Potem się odezwę... Pa.- lekko się uśmiechnęłam, po czym cmoknęłam go w policzek i ruszyłam w swoją stronę. Za rogiem budynku zatrzymałam się na chwilę i zadzwoniłam po taksówkę. 5 minut później byłam już w drodze do szpitala.

- ...ponieważ wyniki badań zostały pomylone. Zamiast pani wyników w kopercie były wyniki innej kobiety.- tłumaczyła lekarka ubrana w biały kitel. Nie rozumiem, o co w tym wszystkim chodzi.
- Jak to możliwe, że to nie były moje wyniki? I co w związku z tym?- siedziałam przed nią po drugiej stronie jej biurka.
- Rzadko, naprawdę bardzo rzadko zdarzają się nam takie sytuacje. Praktycznie wcale...- próbowała mi wyjaśnić, ale ja i tak niczego nie pojmowałam.
- Jakie sytuacje?- nalegałam. Czułam, że zaczyna mi się robić słabo.
- Pani Seleno... Pani wyniki... te prawdziwe, nie wykazują, że... że jest pani w ciąży... - wydusiła z siebie pani doktor, niepewnie patrząc w moją stronę. Zaniemówiłam.
- C-co proszę?!- ocknęłam się po minucie.- Jak...jak to w ogóle możliwe?! Przecież wszystko jest na papierach! Wszystko... wszystko... A badania USG?! Przecież to widać od razu...A pani śmie mi tu wmawiać, że ...że tak nagle nie jestem w ciąży?! To niedorzeczne! - wstałam z krzesła i zaczęłam krążyć po gabinecie. Nie jestem w ciąży... Słyszycie to w ogóle?! No nie wierze... Kurwa, nie wierze!
- Pani Seleno... Ma pani rację, USG pokazuje wszystko w danej chwili, to jak rozwija się dziecko... i potwierdza ciążę. Ale niestety lekarz, który robił pani wielokrotnie to badanie... Po prostu sprzęt się popsuł. Lekarz tego nie zauważył i... i zamiast pani wyników wyświetlało mu się poprzednie badanie, innej pacjentki... Tak strasznie mi przykro...
- Przykro?! Pani jest przykro?!- krzyknęłam nie panując już nad swoimi nerwami. To się kurwa nie dzieje naprawdę... Nie! Nie! Nie!- A co ja mam powiedzieć...? Miałam zostać matką... Matką! Rozumie to pani?! Przez waszą nieodpowiedzialność wszystko się teraz zmieni! Przez tyle dni mnie oszukiwaliście!
- Proszę się uspokoić... Takie nerwy nic tu nie pomogą...- lekarka próbowała mnie uspokoić, ale ja wiedziałam swoje. Podam ich do sądu!!
- Nie pomogą...?- spojrzałam na nią z nienawiścią. Co za cholerny szpital! Czułam, jak do moich oczu napływają łzy. Nagle zdałam sobie sprawę z jednej rzeczy...
- A co z moimi objawami? Mdłości... wzmożony apetyt...? Brak okresu?
- Takie rzeczy się zdarzają... Najprawdopodobniej w chwili, gdy dowiedziała się pani o...o domniemanej ciąży, w pani psychice zaszły zmiany. Poczuła pani, że zostanie pani matką... i dlatego miała pani wrażenie, że ma pani objawy ciąży. Tak się bardzo często zdarza...
- Sugeruje mi pani, że uroiłam sobie ciążę???
- W pewien sposób tak to właśnie wygląda... Najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby udała się pani do specjalisty, do psychologa... To łatwo wyleczyć.
- No nie wierzę!! To wy sprawiliście, że uwierzyłam w tą ciążę, a teraz chcecie robić ze mnie chorą psychicznie?! Co za idiotyzm...- spojrzałam na lekarkę i już wiedziałam, ze chcę stąd wyjść. Nie zostanę w tym gabinecie, ani w tym cholernym szpitalu ani minuty dłużej...
- Proszę tak nie mówić... i przemyśleć to, co powiedziałam.- dodała jeszcze lekarka, a ja wzięłam torebkę i skierowałam się do wyjścia.
- Pani niedoczekanie! - chciałam już chwycić za klamkę, ale jeszcze na chwilę się odwróciłam- Nie zdaje sobie pani sprawy z tego, jak to jest stracić "drugie" dziecko... - spojrzałam na nią i widząc jej minę chwyciłam za klamkę. -Żegnam!- otworzyłam drzwi, po czym przekroczyłam próg gabinetu trzaskając drzwiami. Wszystkie pacjentki, które czekały na wizytę u tej... doktorki spojrzały na mnie, jak na idiotkę. Olałam je kompletnie i pędem poleciałam do wyjścia. Jak najszybciej się dało wyszłam z tego przeklętego budynku. Stanęłam przed schodami i zastanawiałam się, co mam teraz ze sobą zrobić. Co raz bardziej czułam, że za moment się rozpłaczę. Brakowało mi już sił.. Wyjęłam z torebki telefon. Było na nim kilka wiadomości i parę połączeń od Perrie, a nawet od Harrego i Zayna. Nie miałam ochoty teraz rozmawiać z żadnym z nich... Nie teraz... Nie tutaj... Schowałam telefon z powrotem do torebki, tym samym odrzucając myśl o wezwaniu taksówki. Ruszyłam ulicą w kierunku, w którym mieszkam. Po drodze zahaczyłam o jeden sklep i kupiłam dwie butelki czerwonego wina. W końcu po 20 minutach szybkiego spaceru dotarłam do mieszkania. Zamknęłam za sobą drzwi i... po moich policzkach spłynęły ogromne łzy. Zsunęłam się na podłogę opierając się o drzwi. Nie zwróciłam uwagi, że butelki z winem mogły się potłuc, gdy moja torebka uderzyła o ziemię.
- Moje dziecko... moje maleństwo... !- łkałam trzymając się za brzuch. - To niemożliwe... po prostu niemożliwe..!- to wszystko bolało jeszcze bardziej niż "prawdziwa" strata dziecka. Przez tyle dni żyłam w błędzie... Tyle dni każdy myślał, że jestem w ciąży... 

Siedziałam na podłodze w salonie, dopijając ostatni kieliszek wina z pierwszej butelki. Wzięłam korkociąg do ręki i otworzyłam drugą butelkę. Kiedy nalałam sobie kolejną lampkę, ktoś zapukał do drzwi. Odwróciłam głowę w stronę drzwi, ale stwierdziłam, że ich jednak nie otworzę. Nie chcę nikogo widzieć, z nikim rozmawiać... nie dziś, nie teraz. Nikt nie pomoże mi się z tym uporać... Tu już nie ma Hache. Tylko on mnie rozumiał, wiedział jak tragicznie się czuję. Puk. Puk. Puk. Znowu ktoś zapukał do drzwi. Odejdź stąd! Idź w cholerę! Nikogo nie potrzebuję! Sięgnęłam po kieliszek i upiłam z niego kolejny łyk. Pukanie nie ustępowało. Po chwili ktoś pociągnął klamkę i drzwi powoli się otworzyły. Dlaczego ja nie zamknęłam tych pieprzonych drzwi?! No dlaczego?!
- Selena? Sel? -usłyszałam głos Perrie. Nie zdążyłam podnieść głowy, gdy blondynka rzuciła się na mnie wyrywając mi z ręki kieliszek z winem.
- Co ty do jasnej cholery wyprawiasz?! Selena! -klęczała przede mną. Spojrzałam na nią i na nowo wybuchnęłam płaczem. Per objęła mnie i szybko do siebie przytuliła.
- Spokojnie kochana, nie płacz proszę... Co się stało, Sel? Co się dzieje? Czemu pijesz alkohol? Jesteś w ciąży, nie możesz... Ciii...- głaskała mnie po głowie i plecach, a ja nie wiedziałam, co mam jej odpowiedzieć. Wciąż płakałam.
- Zostaw mnie...!- łkałam, a Perrie przytulała mnie jeszcze mocniej. Na pewno była zdezorientowana. No bo przecież skąd mogła wiedzieć, co się stało?
- Selena, proszę cię... uspokój się i powiedz mi, co się stało. Harry się o ciebie martwił. Poinformował mnie, że musiałaś gdzieś iść. Że to coś ważnego... Cały dzień  nie odbierałaś od nas telefonów. Baliśmy się, że coś ci się stało, więc przyjechałam... I widzę cię w takim stanie.- blondynka cały czas do mnie mówiła, a ja płakałam co raz bardziej.- Harry też ma tu niedługo przyjechać...- dodała po chwili.
- Nie... nie chcę go tutaj!- zawołałam. Nie chcę, żeby tu był, żeby mnie widział w takim stanie.
- Dlaczego? Chyba Harry ci nic...
- Nie! Po prostu nie chcę, żeby tu był...! Żeby mnie widział! Po co?! - spojrzałam blondynie w oczy. Widziałam, że kompletnie mnie nie rozumie, że nie wie, co jest ze mną grane. Ja nawet nie potrafiłam teraz ująć w słowa tego, co się wydarzyło.

- Cholera, Selena...! Weź się w garść. Przecież możesz mi powiedzieć, co się stało. W południe było wszystko okej, a teraz płaczesz i nie wiem, co jest grane. - pogłaskała mnie po policzku. Zapanowała pomiędzy nami chwila ciszy. Otarłam ręką mokre policzki i znów spojrzałam na przyjaciółkę. Głośno westchnęłam zastanawiając się, jak mam jej powiedzieć, że moja ciąża była "urojona" i "wymyślona" przez lekarzy. Kiedy w końcu ułożyłam sobie w myślach zdanie, które chciałam wypowiedzieć, ktoś wbiegł do mieszkania trzaskając drzwiami. Natychmiast się odwróciłam i ujrzałam w nich Harrego, a za nim Zayna.
- N-nie....- jęknęłam, a wszyscy spojrzeli na mnie dziwnym wzrokiem. Harry spojrzał to na mnie to na Perrie. Chciał coś powiedzieć, ale go powstrzymałam.
- Nic nie mów...- spojrzałam na niego i próbowałam się podnieść. Niestety pod wpływem alkoholu nie wyszło mi zbyt dobrze. Perrie podtrzymała mnie, bo inaczej wpadłabym na stół.
- Ty piłaś?!- Harry nagle się ocknął. Aż taki głupi jesteś, ze nie widzisz, co jest na stole?! Co wam do tego, ze piłam!? Teraz mogę! Mogę robić, co chcę!
- Tak, piła Harry... Nie wiem tylko, dlaczego.- odparła za mnie zmartwiona Perrie. - Nie mogę z niej nic wydusić. Ciągle płacze... Nawet nie rozumie, że to strasznie zaszkodzi dziecku.- kontynuowała blondynka, a ja dalej starałam wstać z podłogi. W końcu mi się udało. Stanęłam teraz twarzą w twarz z Harrym.
- Piłam, a bo co?- odburknęłam. - Nie wolno mi? Jestem wolnym człowiek... Jestem dorosła.
- I odpowiedzialna za życie swojego dziecka... Selena, co w ciebie wstąpiło? Gdzie byłaś? Co się tam stało?- Harry na siłę próbował ze mnie coś wyciągnąć. Nagle do głowy przyszła mi pewna myśl...
- Za życie dziecka... Tak... - cicho powiedziałam- Ty możesz ćpać, ile wlezie, to ja mogę się napić!- wypaliłam nagle patrząc mu prosto w oczy. Harry zesztywniał.
- Ooohh!!- Perrie głośno wciągnęła powietrze, a Zayn stał tak, jak stał. Jezu, co się ze mną dzieje?! Co ja wygaduję... Harry, przepraszam...
- C-co?! Sel... Ja... ja nigdy...- zaczął się jąkać. Coś było na rzeczy, na pewno.
- Przyznaj się, Harry... No powiedz to! Od kiedy bierzesz?!
- Sel, coś ci się pomyliło... Zresztą tu teraz chodzi o ciebie, nie o mnie..
- O mnie się nie martw... Mogę pić ile chcę, Harry... Nikt mi tego nie może zabronić. Już nikt.- spuściłam wzrok na dywan.
- Selena, przecież jesteś w ciąży. Nosisz w sobie dziecko...- podszedł bliżej mnie i wyciągnął do mnie rękę. Lekko się odsunęłam, ale on ruszył się za mną. Poczułam jego dłoń na policzku.
- Myślisz, że to takie proste, Harry?- wymiękłam pod jego dotykiem. Z moich oczy na nowo uleciały łzy.
- Przecież masz nas... Zawsze byliśmy, jesteśmy i będziemy przy tobie.- mówił delikatnym głosem. Jak to tak prosto powiedzieć... Z niczego sobie nie zdają sprawy... Co ja czuje, przez co przechodzę...
- Wiem... Ale teraz już nic nie będzie takie samo... Już nigdy.- wyszeptałam.
- Nie będzie, racja Sel... Będzie lepiej, lepiej niż do tej pory.- tłumaczył Harry.
- Nie będzie!- podniosłam głos. - Nie będzie kurwa takie samo! Nie będzie lepiej, Harry! Bo tego dziecka nie ma! Rozumiesz? Nie ma!! Najzwyczajniej w świecie kurwa nie ma!!- wykrzyczałam i padłam na kolana zalana łzami. Harry dołączył do mnie.
- J-jak to "nie ma"?? Sel, o czym ty mówisz...?!- jego głos się zacinał, był wstrząśnięty moim wyznaniem. Spojrzałam mu na nowo w oczy. Harry znów przyłożył dłoń do mojego policzka.
- Jego w ogóle nie było, Harry.- i po policzku spłynęła mi jedna łza. Loczek pochyli się bliżej mnie i złożył na mych ustach delikatny, namiętny pocałunek. Wtedy poczułam, ze z jego oczy także spłynęła samotna łza.

C.D.N.

piątek, 24 lipca 2015

odcinek 27 "Często spoglądałam mu w oczy i zauważyłam, że są trochę inne, ale nic złego w nich nie widziałam..."

Miłego czytania !! :*



****************************************************


20 minut później Perrie wyszła na spotkanie z Zaynem, a ja resztę wieczoru spędziłam z Harrym. Na drugi dzień umówiłam się z Perrie i jej ukochanym na spacer. Koło godziny 12 spotkaliśmy się w trójkę przy parku niedaleko mojego mieszkania. Podczas spaceru oboje robili podchody, aby dowiedzieć się ode mnie czegoś na temat Harrego. W końcu nie wytrzymałam:
- Czy oboje moglibyście w końcu przestać? Tylko po to wyciągnęliście mnie na ten spacer?
- Oj Sel, po co się tak złościsz?- odparła niewzruszona Per.
- No bo mnie te Wasze podchody naprawdę irytują. I to nie ze względu na moje hormony!- wskazałam na nich palcem. Oboje mieli już na twarzy dziwne uśmieszki.
- Dobra...dobra.- uspokoił nas Zayn- Ale teraz na serio... Możemy pogadać o Harrym?
Zayn wyraźnie był czymś zmartwiony. Sama poczułam lekki strach przed tym, co chce mi powiedzieć. Czyżby coś poważnego się stało z Harry?
- Okej.- zgodziłam się- Ale usiądźmy, co?
- Jasne.- odparli oboje i poszliśmy znaleźć jakąś wolną ławkę. Zayn rozpoczął temat:
- Słuchaj Sel... Chodzi o to, że z Harrym chyba coś się dzieje.
- Coś? Co masz konkretnego na myśli?- spytałam.
- Nie zjawia się na każdej próbie... Ale po wczorajszym śmiem twierdzić, że po prostu chodzi do Ciebie...
- Ehm...ale...- chciałam się wytłumaczyć, ale Perrie zbyła mnie gestem ręki.
- Nie przeszkadza nam to, jeśli faktycznie tak jest i jest z Tobą. Będziecie mieli w końcu dziecko i... Bardziej nam chodzi o to, jaki się stał...
- Nie rozumiem... Przecież jest normalny...
- Chciałbym, żeby tak było... Sel posłuchaj uważnie, Harry się zmienił. Jakiś czas temu po jednej z prób, Lou znalazł w studiu małą torebeczkę...przy rzeczach Harrego.
- Torebeczkę? Czy Ty mi chcesz powiedzieć, że Harry...bierze narkotyki?!- wybałuszyłam oczy ze zdziwienia. Kto jak kto, ale Harry?!
- Nie wiemy tego na 100%, Sel. Ale jesteśmy pewni, że dzieje się z nim coś niedobrego...
- Nie wierzę... - szepnęłam. Znieruchomiałam na chwilę, przypominając sobie nasze spotkania. Często spoglądałam mu w oczy i zauważyłam, że są trochę inne, ale nic złego w nich nie widziałam... Może na naszych spotkaniach był...czysty.
- Nie...to niemożliwe. Harry nie może być ćpunem !- zaczęłam panikować. Histerycznie przyglądałam się Perrie i Zaynowi. Oboje byli poważni, więc wiedziałam, że nie żartują.
- Musimy mu pomóc...!- zawołałam.
- Próbowaliśmy z nim rozmawiać, Sel. Wyparł się wszystkiego. Ostatnio nawet Kylie do nas wszystkich wydzwania i o niego pyta. Ponoć od kilku dni nie odzywa się do nich i nie przychodzi do Kendall...- oznajmił mi Zayn. Poczułam jak moje usta wykrzywiają się w lekkim uśmiechu. Pocieszające w tym wszystkim było to, że ze mną bywał niemal co dzień. Serce zabiło mi mocniej. Właśnie zrozumiałam, że Harry za wszelką cenę wierzy, że moje dziecko jest też jego i że stara się mnie odzyskać na swój sposób. Nie ujawnia tego w bezpośredni sposób, ale właśnie to dostrzegłam. Kolejny raz w ciągu kilku lat poczułam, że go kocham...
- Selena? Halo?- Perrie, która siedziała po mojej prawej stronie, delikatnie szturchnęła mnie za ramię. Ocknęłam się z zamyśleń.
- Musimy coś wymyśleć... Harry nie może się stoczyć na dno... Przecież moje dziecko musi mieć ojca, zdrowego ojca...!
- Wiemy o tym... Problem jest taki, że nie wiemy, co zrobić... Jak do niego dotrzeć.
Zayn bardzo martwił się o Harrego. Wiem, że będzie walczył o przyjaciela. O mojego Loczka... Po chwili milczenia spytałam:
- Może ja bym spróbowała coś z niego wyciągnąć?
- Wątpię, żeby coś Ci powiedział..- wykrzywił się Zayn.
- Ale spróbować może.- zgodziła się ze mną Per.- Napewno nie chce Sel martwić tym, co się z nim dzieje... Ale może dla dobra dziecka da mu to do myślenia... Musimy chwytać się każdego możliwego sposobu, Zayn.
- Pewnie masz rację, Kochanie... Ale i tak mam złe przeczucia.
- Zayn, nie bądź złym prorokiem...- szepnęłam spoglądając na przyjaciół. Wyciągnęłam z torebki telefon i patrząc na Zayna wykręciłam numer do Harrego. Po trzech sygnałach myślałam, że już nie odbierzr, ale jednak zdążył.
- Halo, Sel?- jego głos był dziwny. Włączyłam głośnomówiący tak, aby Per i Zayn mogli go słyszeć.
- Cześć Harry... Myślałam, że już nie odbierzesz.
- Przepraszam, ale jestem...na siłowni i nie słyszałem z początku telefonu.- odparł. W jego głosie czułam lekką nutę niepewności.
- Na siłowni?- udałam zdziwienie i cicho się zaśmiałam- Od kiedy Ty ćwiczysz?- zażartowałam. Starałam się z nim normalnie rozmawiać.
- Zaskoczę Cię, bo od tygodnia hehe... A coś się stało Sel? Dobrze się czujesz?- wyraźnie się zmartwił. Szkoda, że nie wie, jak się o niego martwię...
- Tak, tak, wszystko jest w porządku Harry. Siedzę właśnie w parku z Perrie i Zaynem. Zastanawialiśmy się, czy nie chciałbyś do nas dołączyć? Poszlibyśmy coś zjeść?- zaproponowałam. Zayn i Perrie spojrzeli na mnie, jakbym uknuła jakiś niecny plan. Nie było to nic specjalnego. Po prostu uznałam, że dobrze będzie jeśli Harrego trochę poobserwujemy. Harry na szczęście się zgodził i nie protestował.
- Jasne. Mam podejść do parku?
- Tak. Będziemy tu na Ciebie czekać. To ten park koło mojego domu. Gdzie przychodzimy czasem na spacer.
- Okej, wiem który Sel. Wezmę szybki prysznic i niedługo będę.- odpowiedział szybko.
- Dobra. Czekamy, pa.- i się rozłączyłam. Perrie na mnie patrzyła i chyba nie kumała o co chodzi.
- Pójdziemy coś zjeść razem i poobserwujemy go trochę. Nie chce mi się wierzyć, że był na siłowni...- odparłam spoglądając przed siebie.
- Mi też nie.- przyznał Zayn- Zobaczymy co z tego wyjdzie.
- Wezmę go później do siebie. Żeby niczego nie podejrzewał.- dodałam, a Perrie i Zayn spojrzeli na mnie Cwaniackim wzrokiem. Zaśmiałam się. Zboki!
- To nie to, co myślicie... Erotomani! 😝- wystawiłam im język i czekaliśmy niecierpliwie na Harrego. Zjawił się w parku po niecałych 30 minutach.
- Jesteś!- zadowolona, że widzę go całego i chyba nienaćpanego zerwałam się z ławki i poleciałam się z nim przywitać. Rzuciłam mu się na szyję, a Harry podtrzymał mnie w biodrach. Mało brakowało, a pocałowałabym go w usta, ale niestety nie mogłam tego zrobić. Na twarzy Harrego ujrzałam delikatny uśmiech, który potem delikatnie ustąpił wahaniu przed pocałunkiem. Najwidoczniej miał w głowie ten sam mętlik, co ja. Odsunęłam się od niego powoli, aby mógł przywitać się z kumplem i z Per.
- Siema stary.- Zayn podał kumplowi rękę, Harry uścisnął ją bez wahania, a potem przywitał się z Per buziakiem w policzek.
- To dokąd mnie zabieracie na obiad?😁- Harry próbował być taki jak zwykle, ale nie do końca mu to wychodziło. Jednak staraliśmy się nie zwracać na to uwagi.
- Dzisiak Ty stawiasz, Loczku😀- wyszczerzyła się do niego Perrie. W tym momencie poczułam, że jednak nikt nie udaje, a my wciąż jesteś tą samą paczką, co rok temu.
Udaliśmy się całą czwórką do pobliskiej knajpki, w której zamówiliśmy sobie włoskie żarcie. Jedliśmy śmiejąc się i żartując. Harry nie wydawał się być pod wpływem narkotyków. Wyraźnie było widać, że czuje się odprężony i szczęśliwy. Albo serio noc nie brał i był na siłowni, albo nieźle się z tym krył. Perrie i Zayn też nie dali po sobie poznać, że knujemy coś wobec Harrego.
- Masz coś koło ust, Sel...- usłyszałam nagle czuły głos i poczułam dotyk na policzku. Harry delikatnie serwetką wytarł sos z mojej twarzy, nachylając się lekko nade mną. Nasi przyjaciele zamilkli i podejrzewam, że bacznie nas obserwowali. Spojrzał Harremu w oczy. Były cudowne, ale miały w sobie coś takiego, co nie należało do "mojego" Harrego. Zrozumiałam, że coś brał... Chociaż nie było tego po nim widać. Kąciki ust Harrego delikatnie wygięły się do góry i odsunął się na swoje miejsce. Jego oczy posmutniały. Widziałam to. Coś go męczy i zżera od środka. Ewidentnie nie jest z nim najlepiej. To dla mnie stwarza pozory, że ze wszystkim sobie radzi.
- To pewnie od sosu, dzięki Harry😊- posłałam mu delikatny uśmiech i odwróciłam się w stronę przyjaciół. Spojrzeniem dałam im do zrozumienia, że Harry nie jest "czysty".
Kiedy już się najedliśmy, odpoczęliśmy chwilę i wyszliśmy z knajpki. Skierowaliśmy się w stronę mojego mieszkania. Razem z Per szłam z przodu, a chłopacy szli za nami rozmawiając o najbliższej próbie do koncertu. Wyraźnie byli tym podekscytowani. Patrząc na dzisiejsze zachowanie Harrego stwierdziłam, że powinniśmy znów częściej gdzieś razem wychodzić.
Po 5 minutach staliśmy już pod budynkiem, w którym mieszkam. Zayna podszedł do Perrie i objął ją ramieniem mówiąc:
- To my będziemy już lecieć.- spojrzałam na nich.
- Nie wejdziecie chociaż na chwilę?- udałam, że chcę ich zaprosić. Perrie kiwnęła głową.
- Musimy coś jeszcze załatwić, ale wieczorem do Ciebie zadzwonię.- uśmiechnęła się szeroko i poruszyła brwiami spoglądając na Harrego. Ten odwzajemnił jej uśmiech.
- Dobra... Ale chociaż Ty mnie nie zostawiaj, Harry?- spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem. Udałam, że nie widziałam spojrzeń, jakie wymieniał z Per i Zaynem.
- Nawet mi się nie śni, żeby Cię zostawić Sel. - odpowiedział obejmując mnie ramieniem, a moim ciałem wstrząsnął dreszcz. Zayn lekko się uśmiechnął i powiedział:
- Więc Was zostawiamy i uciekamy. Do zobaczenia Sel, trzymaj się.- cmoknął mnie w policzek, po czym podał rękę Harremu i razem z Per odeszli w przeciwną stronę. Wszystko zostało w moich rękach.
- Chodźmy- spojrzałam na Harrego i ruszyłam do drzwi. Harry szedł tuż obok mnie, gdy szliśmy do mojego mieszkania.
Po wejściu do domu od razu walnęłam się na kanapę. Złapałam się odruchowo za brzuch, bo czułam sie dosyć ciężko po naszym obiedzie.
- Ale jestem najedzona...- jęknęłam, a Harry stanął nade mną i się zaśmiał.
- Fakt, jesz za dwóch. Podnieś nogę...- nakazał mi.
- Nogę? Po co?- zdziwiła mnie jego prośba.
- No podnieś, nie marudź.- grzecznie się posłuchałam i podniosłam nogę do góry. Harry ujął moją nogę w obie ręce i zdjął mi buta, aby zacząć masować moją stopę.
- Mmm...- zrobiło mi się przyjemnie. To było mega odprężające. Chwilę później Harry zniżył się trochę, klękając przede mną.
- Teraz podaj drugą.- tym razem podałam mu nogę bez wahania i zbędnych pytań. Zrobił to samo, co z pierwszą nogą. Najpierw zdjął buta, a potem zaczął masować stopę. Przymknęłam oczy, aby rozkoszować się tą chwilą. W między czasie przypomniało mi się, że nie zaproponowałam mu nic do picia:
- Może chcesz się czegoś napić...?- wyszeptałam.
- Później Sel, teraz chcę Ciebie...- odpowiedział pewnym głosem.
- Dobrze.- zgodziłam się i dopiero jak poczułam dłoń Harrego wzdłuż mojej nogi, dotarło do mnie, co on powiedział. Natychmiast otworzyłam oczy i spojrzałam na niego:
- Harry...- szepnęłam, ale uciszył mnie ręką. Jego oczy błyszczały. Rozpoznałam w nich mojego Harrego. Przysunął się bliżej mnie, dotykając rękami moich ud,
- Oh!- westchnęłam czując na sobie jego skórę.
- Uwielbiam, jak reagujesz na mój dotyk.- szepnął i podniósł się lekko. Wciąż był na kolanach. Rozszerzył delikatnie moje nogi. Na nieszczęście miałam dzisiaj sukienkę. Podparł się jedną ręką na kanapie, a drugą dotknął mojego policzka. Nie byłam w stanie nic powiedzieć, ani zaprotestować. Pragnęłam jego dotyku jak głupia. Uniosłam jedną rękę i wplotłam ją w jego włosy. Harry pochylił się mocniej nade mną, spojrzał głęboko w moje oczy i pocałował mnie...
************************************
C.D.N.

czwartek, 18 czerwca 2015

Ważne !!!!

Hej dziewczyny !!

Jesteście tu jeszcze? :-)

Będę musiala Was chyba bardzo długo przepraszać za tą moją nieobecność... :-(
Tyle rzeczy się działo... do tego doszedł brak czasu... :-(
Ale zapewniam Was, że bardzo często tu wchodziłam i zaglądałam, czy ktoś tu jeszcze jest. A widząc Wasze komentarze było mi tak głupio, że nie mam nawet kiedy Wam odpowiedzieć... :-(

Przepraszam Was z całego serca !! <3

Kilka dni temu postanowiłam wrócić.
Nie wiem jednak na jak długo, czas pokaże.

Tym samym chciałam Wam przekazać, że w ciągu kilku dni pojawi się kolejny odcinek, na który tak wiele z Was czekało... i mam nadzieję, że wciąż czeka... :-)

Także do napisania za kilka dni, całuję  :-*  :-*  :-* !!!

poniedziałek, 16 lutego 2015

odcinek 26 "Wszystko wraca do normy"

Hej Dziewczyny!
Obiecałam dodać w tamtym tygodniu odcinek... i postarałam się jak najbardziej mogłam. Teoretycznie spóźniłam się o jeden dzień, ale jakoś dałam radę ;)
Miało wyjść trochę dłużej, ale przy przeprowadzce gdzieś zapodziałam moje zapisane kartki i musiałam pisać z pamięci :(
Mam nadzieje, że jednak Wam się spodoba :*

Kocham Was i kolejny odcinek postaram się wstawić jak najszybciej!!! :*

****************************************************
- Harry, dobrze wiesz, że...
-...tak. Ono może być moje, Sel. Pamiętasz? To nad jeziorem? Albo u Ciebie?
- Pamiętam...- szepnęłam. W tej chwili Harry zrobił coś, czego się nie spodziewałam. Padłam przede mną na kolana i objął mnie w pasie.
- To moje dziecko, jestem tego pewien...- prawą ręką dotknął mojego małego jeszcze brzucha.
- Wstań Harry...- poprosiłam go. On jednak nie zamierzał tego zrobić. Dopiero jak złapałam go za ręce, Harry się podniósł...


Staliśmy twarzą w twarz. W jego oczach widziałam nie tylko smutek, ale i nadzieję. Bardzo pragnęłam, żeby dowiedział się, że to jest jego dziecko. Nie byłam jednak w stanie powiedzieć mu tego teraz prosto w oczy. To by oznaczało, że będzie chciał do mnie wrócić, a ja nie byłam na to przygotowana. Poza tym sprawa z Kendall i jej dzieckiem nie została jeszcze wyjaśniona. Nie chcę tkwić w tym bagnie i mieszać w to też moje dziecko.

- Harry... Nie jestem jeszcze gotowa, żeby o tym mówić...
- A co tu dużo do mówienia? Proszę Cię tylko o to, byś powiedziała, czy to moje dziecko. Tak czy nie?- zauważayłam, ze wciąż trzymamy się za ręce. 
- Ciężko jest mi to wyznać, Harry!
- To ile mam czekac na odpowiedź? Aż dziecko się urodzi? Aż Cię zobaczę na mieście z wózkiem? Selena, to też może być moje dziecko... Chcesz, zeby wychowywało się bez ojca?
- Jeśli to dziecko Hache, to nie będzie go miało...!- w moich oczach pojawiły się łzy. Harry na chwilę zesztywniał.
- Mam rozumieć, że to jednak jego dziecko, tak?
- Nie powiedziałam tego... ale tak, być może jest jego...- łkałam.
- Sel... Ja wiem, że tak nie jest. Mówisz mi to teraz specjalnie, żebym dał Ci spokój...- przybliżył się do mnie. Czułam jego zapach, te perfumy... Miałam nawet wrażenie, że czuje jego oddech... łzy nie przestawały mi lecieć z oczu. Spuściłam wzrok na dół, żeby nie patrzeć mu w oczy. Ale gdy spojrzałam na nasze wciąż splecione ze sobą dłonie nie mogłam wytrzymać...
- Haaaryyyy...!!- wtuliłam się w niego tak mocno, jak tylko byłam w stanie to zrobić.- Boje się! Nie dam sobie rady...
- Ciii...- uspokajał mnie przytulając delikatnie- Wszystko będzie dobrze, Sel. Nie jesteś sama...
- Właśnie, że jestem... Nie mam rodziny! Tracę przyjaciół...
- Nie wygaduj głupot... Masz mnie... Perrie też będzie przy Tobie.
- Jeśli mi wybaczy... - w ten oto sposób zmieniliśmy temat.
- Wybaczy. Musisz z nia pogadać...
- Nie odzywa się w ogóle do mnie...
- Wiesz jaka ona jest. Sądzę, że nieźle sie o Ciebie zamartwia.
- Nie tłumacz jej...- lekko odsunęłam się od niego. On jednak wciąż obejmował mnie ramieniem. Potrzebowałam teraz tej czułości, tego żeby tu był. W tej jednej małej chwili byliśmy jak rodzina. Harry chyba poczuł sie tak samo jak ja, bo w jego oczach ujrzałam iskierkę miłości i czułości. Kąciki jego ust delikatnie uniosły się ku górze. Czekałam, czy coś powie, ale on miał inne zamiary. Przysunął sie do mnie najbliżej, jak tylko mógł i delikatnie pocałował moje usta. Czułam się jakby całował mnie po raz pierwszy. Odwzajemniłam ten pocałunek, a nawet położyłam prawa dłoń na jego sercu. Biło jak oszalałe. Dla mnie i naszego dziecka... Ręka Harrego zniżyła się w dół po moich plecach, a potem położył ją na moim brzuchu. Ucieszyłam się, gdy to zrobił. Upewnił mnie tylko w przekonaniu, że nie zostawi mnie samej.
- Myślisz, że by sie obraził?- Harry przerwał pocałunki. Spojrzał mi w oczy i mocniej przyłożył dłoń do mojego brzucha.
- O czym Ty myślisz Harry? I skąd wiesz, że to chłopiec?- zaśmiałam się cicho.
- Czuję to, to musi być chłopiec ... :)- pocałował mnie znowu- Więc jak? Nie obrazi się, prawda?- spytał drugi raz.
- Ale na co miałoby się obrazić, Harry? Dziwnie się zachowujesz...- skomentowałam.
- Chciałbym Cię zabrać na obiad...
- I pytasz o zdanie dziecko?- nie dowierzałam w to. Harry kompletnie upadł na głowę... Przecież to jest dziecko. Małe, maleńkie dziecko. Moja nowa miłość.
- Powiedzmy... :) Wole się upewnić, żeby mi się potem nie dostało ;) -puścił mi oczko, a ja od razu pomyślałam, że i tak mu się dostanie, ale od Kendall lub Kylie, jak się tylko dowiedzą, że tu był...i do tego zaprosił mnie na obiad. Ale przemilczałam ten fakt i się zgodziłam.
Tak więc poszłam na obiad z Harrym do małej knajpki całkiem blisko mojego mieszkania. 

     Minęły kolejne dwa dni. Harry przychodził do mnie każdego dnia. Zabierał mnie na spacery albo po prostu siedzieliśmy przed TV i oglądaliśmy filmy lub śmieszne seriale. Tego dnia, gdy siedziałam z Harrym na kanapie, dostałam sms'a.
- Kto to?- spytał mój towarzysz. Wzruszyłam ramionami i sięgnęłam po telefon, leżący na stoliku.
- To Perrie...- odparłam patrząc na telefon.
- Co napisała?- dociekał Harry.
- Nie wiem. Jeszcze nie przeczytałam...
- No to na co Ty czekasz? Odczytaj, co napisała.- spojrzał na mnie. Posłuchałam go i odczytałam wiadomość na głos:
- "Przepraszam Sel za to, co się stało... Chcieliśmy Ci tylko pomóc, ale wyszło jak zawsze... możemy się spotkać i pogadać?"
- Mówiłem, że możesz na nią liczyć? Chyba nie odmówisz swojej najlepszej przyjaciółce spotkania?
- A Ty pogodziłeś się z Zaynem? To Twój najlepszy przyjaciel.
- Tak. Wczoraj. - odpowiedział zdawkowo- Powiedz Perrie niech przyjdzie do Ciebie. Zostawię Was same i najwyżej wrócę pod wieczór, jeśli będziesz chciała....- zaproponował. Od czasu, gdy do mnie przyszedł by zapytać, czy jest ojcem mojego dziecka, Harry zachowuje się jakbyśmy byli parą. Niestety nie rozmawialiśmy w ogóle na temat Kendall i jej dziecka. Nie byłam w stanie popsuć teraz radości Harrego. W ciągu tych dni zauważyłam znaczną zmianę w zachowaniu Harrego, gdy przypominałam sobie, jaką miał minę podczas wyjazdu przebywając z Kendall. W tym obecnym Harrym był ogrom szczęścia i pełno radości.
- Okej... Napiszę jej, żeby była za godzinę. Akurat skończy się nam film :)- uśmiechnęłam się do Harrego. Odwzajemnił mój uśmiech i pocałował mnie w usta. 

     Godzinę później zjawiła się u mnie Per. Zadzwoniła do drzwi i czekała aż jej otworzę...
- Hej, wejdź...- przywitałam się z nią i wpuściłam ją do środka. Potem zaproponowałam jej coś do picia, ale nie chciała. Usiadłyśmy więc w salonie. 
- Bardzo mi przykro, że to tak się potoczyło...- zaczęła pierwsza. Przytaknęłam jej tylko głową, bo chciałam, zeby powiedziała mi wszystko, co leży jej na sercu.
- Dobrze wiesz, że ani ja, ani Zayn czy Barbara nie chcemy dla Ciebie źle. Wszyscy widzimy, jak Ty i Harry cierpicie bez siebie...
- To wcale nie musi oznaczać, że się w to musicie wtrącać. 
- Jesteście naszymi przyjaciółmi. Bez Was nasza paczka nie istnieje. Harry nie widuje się z chłopakami, nie chodzi na próby...- Harry coś mi wspominał o koncercie, ale nie wiedziałam, ze mają teraz jakies próby. Wolał być ze mną...
- To nie moja wina....- wydukałam tylko.
- Wiem, ze nie. Ale Zayn mówi, że ta cała sytuacja z Tobą i z ... Kendall go dobija. Teraz Ty spodziewasz się jeszcze jego dziecka.
- On nie wiem, czy to dziecko jest jego.
- To dlaczego mu nie powiesz?
- Bo jest Kendall. Dopóki ona nie zniknie z jego życia, nic mu nie powiem.
- Jestes niesprawiedliwa...
- Tak? Ja jestem niesprawiedliwa? To on mnie zdradził, nie zapominaj tego. Miał głęboko w dupie to, ze wtedy wyjechałam. Jeszcze sam mi na to pozwolił i tyle obiecał... 
- Wiem... i zgadzam się z Tobą. ALe wtedy nie wiedział o Twojej ciąży.
- Nic by to nie zmieniło. O tym tylko chciałaś znów gadać?- zdenerwowałam się tylko na nią.
- Nie bądź niemiła...
- Nie jestem. Mam tylko dość juz tego tematu. Pozwól, że sama się zatroszczę o wszystko w tej sprawie.
- Boże Sel... Dlaczego Ty jesteś taka uparta?
- Bo nie jestem już dzieckiem...
- Przez te Twoje hormony i wahania nastrojów po prostu oszaleję... a to dopiero pierwszy miesiąc!!- stwierdziła Per. nic nie odpowiedziałam, bo po części pomyslałam, ze ma rację. Cicho się zasmiałam i tym samym atmosfera między nami się rozluźniła. Perrie jeszcze kika razy mnie przepraszała, a ja nie byłam w stanie dłużej się na nia gniewać. Wyznałam jej, że Harry co dzień u mnie jest. Ucieszyła się z tego. 
Po ponad dwóch godzinach zaczęła się zbierać do domu. Kiedy stanęłyśmy juz w drzwiach niepewnie się jej spytałam:
- Per... Poszłabyś ze mną na... na pogrzeb Hache...?
- Jasne. Nawet mi przez głowę nie przemknęło, że mogłabym zostawić Cię z tym samą...- cmoknęła mnie w policzek i wyszła. Zostałam sama w moim mieszkaniu. 

     Minęło kolejne kilka dni aż nadszedł w końcu dzień pogrzebu Hache. Od samego rana nie mogłam normalnie funkcjonować. Nie znałam rodziców Hache, ani jego brata. Nie mieszkali w Los Angeles. Miałam okazje ich dzisiaj poznać, ale tego nie chciałam. Wolałam trzymać się na uboczu. 
     Cała ceremonia w małej kapliczce była przygnębiająca, ale za razem piękna i wzruszająca. Kilka osób, w tym moja menagerka, przemówiło na środku wspominając wspaniałego, dzielnego i wyjątkowego mężczyznę, który kilka dni temu musiał nas niespodziewanie opuścić. 
     Podczas składania ciała do grobu nie byłam w stanie na to patrzeć. Poprosiłam Per, żebyśmy mogly stamtąd juz iść. Zgodziła się. Pojechałyśmy do mnie. Czułam się okropnie. Było mi słabo i kręciło mi się w głowie. Perrie przygotowała mi herbatę i spytała, czy nie jestem głodna. Nie miałam jednak ochoty nic jeść. Nie teraz. Siedziałyśmy w salonie milcząc, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi. Chciałam wstać, ale Per była szybsza.
- Ja otworzę.- wstała i podeszła do drzwi. Po chwili usłyszałam jej podekscytowany głos:
- Harry?
- Hej... Moge wejść?- Perrie oczywiście ucieszona tym, że to Harry wpuściła go do mieszkania. Przywitałam się z nim, a on delikatnie nachylił się nade mną, żeby pocałowac mój policzek. Kątem oka ujrzałam uśmiech na twarzy Per. Harry usiadł na wprost mnie i znów zapanowała głucha cisza. Przerwała ją Per:
- Przeproszę Was na moment ;)- puściła oczko i wyszła do łazienki. Cicho westchnęłam, a Harry spojrzał na mnie i spytał:
- Jak się czujesz?- jego głos był niepewny.
- Dobrze... Nie mogłam wytrzymać do końca pogrzebu... Tak strasznie kręciło mi się w głowie, że musiałam wrócić do domu...- odpowiedziałam spokojnie.
- Ale teraz już wszystko w porządku? Harry z lękiem w oczach natychmiast klęknął przede mną.
- Tak, Harry... To normalne w... w moim stanie.- zawahałam się nad słowem.
- Ehm... wiem, przepraszam... Ale nie wiem... Nie umiem tego wytłumaczyć, Sel... Ale ja po prostu wiem, ze to moje dziecko... I po prostu się martwię... o Ciebie... i o niego...- podniósł do góry ręke i chciał chyba dotknąć mojego brzucha, ale wróciła Perrie...
- Dzwonił Zayn, muszę zaraz wyjść.- oznajmił i dopiero po chwili zorientowala się, ze Harry klęczy przede mną. Podparła się pod boki i wypaliła:
- A co Wy tu znowu broicie, dziecioki? Mało juz zmajstrowaliście? Hmm?- patrzyła na nas wyczekująco.
- Perrie...!- zbeształam ją. Harry spojrzał to na mnie, to na nią. Wiedziałam, co mu teraz chodzi po głowie. Wstał z podłogi i patrząc na Perrie powiedział:
- Chciałem Cię przeprosić, Per za tą akcję w szpitalu. Byłem po prostu wściekły, że dowiedziałem się o ciąży Sel później niż Wy...
- Spoko, Harry. Dostało nam się wtedy nie tylko od Ciebie. Sel równiez była dla nas bardzo serdeczna :) Szczególnie mi się oberwało... Więc to chyba ja powinnam Ciebie też przeprosić.
- Mnie? Nie masz za co... Z Zaynem gadałem już pare dni temu, więc jest już też okej... Chłopaków też przeprosiłem. 
- Zuch z Ciebie, Styles :D- wypaliła Per i klepnęła go w ramię. Zaśmiałam się w głos. Wszystko wraca do normy.
***********************************************
C.D.N.