poniedziałek, 16 lutego 2015

odcinek 26 "Wszystko wraca do normy"

Hej Dziewczyny!
Obiecałam dodać w tamtym tygodniu odcinek... i postarałam się jak najbardziej mogłam. Teoretycznie spóźniłam się o jeden dzień, ale jakoś dałam radę ;)
Miało wyjść trochę dłużej, ale przy przeprowadzce gdzieś zapodziałam moje zapisane kartki i musiałam pisać z pamięci :(
Mam nadzieje, że jednak Wam się spodoba :*

Kocham Was i kolejny odcinek postaram się wstawić jak najszybciej!!! :*

****************************************************
- Harry, dobrze wiesz, że...
-...tak. Ono może być moje, Sel. Pamiętasz? To nad jeziorem? Albo u Ciebie?
- Pamiętam...- szepnęłam. W tej chwili Harry zrobił coś, czego się nie spodziewałam. Padłam przede mną na kolana i objął mnie w pasie.
- To moje dziecko, jestem tego pewien...- prawą ręką dotknął mojego małego jeszcze brzucha.
- Wstań Harry...- poprosiłam go. On jednak nie zamierzał tego zrobić. Dopiero jak złapałam go za ręce, Harry się podniósł...


Staliśmy twarzą w twarz. W jego oczach widziałam nie tylko smutek, ale i nadzieję. Bardzo pragnęłam, żeby dowiedział się, że to jest jego dziecko. Nie byłam jednak w stanie powiedzieć mu tego teraz prosto w oczy. To by oznaczało, że będzie chciał do mnie wrócić, a ja nie byłam na to przygotowana. Poza tym sprawa z Kendall i jej dzieckiem nie została jeszcze wyjaśniona. Nie chcę tkwić w tym bagnie i mieszać w to też moje dziecko.

- Harry... Nie jestem jeszcze gotowa, żeby o tym mówić...
- A co tu dużo do mówienia? Proszę Cię tylko o to, byś powiedziała, czy to moje dziecko. Tak czy nie?- zauważayłam, ze wciąż trzymamy się za ręce. 
- Ciężko jest mi to wyznać, Harry!
- To ile mam czekac na odpowiedź? Aż dziecko się urodzi? Aż Cię zobaczę na mieście z wózkiem? Selena, to też może być moje dziecko... Chcesz, zeby wychowywało się bez ojca?
- Jeśli to dziecko Hache, to nie będzie go miało...!- w moich oczach pojawiły się łzy. Harry na chwilę zesztywniał.
- Mam rozumieć, że to jednak jego dziecko, tak?
- Nie powiedziałam tego... ale tak, być może jest jego...- łkałam.
- Sel... Ja wiem, że tak nie jest. Mówisz mi to teraz specjalnie, żebym dał Ci spokój...- przybliżył się do mnie. Czułam jego zapach, te perfumy... Miałam nawet wrażenie, że czuje jego oddech... łzy nie przestawały mi lecieć z oczu. Spuściłam wzrok na dół, żeby nie patrzeć mu w oczy. Ale gdy spojrzałam na nasze wciąż splecione ze sobą dłonie nie mogłam wytrzymać...
- Haaaryyyy...!!- wtuliłam się w niego tak mocno, jak tylko byłam w stanie to zrobić.- Boje się! Nie dam sobie rady...
- Ciii...- uspokajał mnie przytulając delikatnie- Wszystko będzie dobrze, Sel. Nie jesteś sama...
- Właśnie, że jestem... Nie mam rodziny! Tracę przyjaciół...
- Nie wygaduj głupot... Masz mnie... Perrie też będzie przy Tobie.
- Jeśli mi wybaczy... - w ten oto sposób zmieniliśmy temat.
- Wybaczy. Musisz z nia pogadać...
- Nie odzywa się w ogóle do mnie...
- Wiesz jaka ona jest. Sądzę, że nieźle sie o Ciebie zamartwia.
- Nie tłumacz jej...- lekko odsunęłam się od niego. On jednak wciąż obejmował mnie ramieniem. Potrzebowałam teraz tej czułości, tego żeby tu był. W tej jednej małej chwili byliśmy jak rodzina. Harry chyba poczuł sie tak samo jak ja, bo w jego oczach ujrzałam iskierkę miłości i czułości. Kąciki jego ust delikatnie uniosły się ku górze. Czekałam, czy coś powie, ale on miał inne zamiary. Przysunął sie do mnie najbliżej, jak tylko mógł i delikatnie pocałował moje usta. Czułam się jakby całował mnie po raz pierwszy. Odwzajemniłam ten pocałunek, a nawet położyłam prawa dłoń na jego sercu. Biło jak oszalałe. Dla mnie i naszego dziecka... Ręka Harrego zniżyła się w dół po moich plecach, a potem położył ją na moim brzuchu. Ucieszyłam się, gdy to zrobił. Upewnił mnie tylko w przekonaniu, że nie zostawi mnie samej.
- Myślisz, że by sie obraził?- Harry przerwał pocałunki. Spojrzał mi w oczy i mocniej przyłożył dłoń do mojego brzucha.
- O czym Ty myślisz Harry? I skąd wiesz, że to chłopiec?- zaśmiałam się cicho.
- Czuję to, to musi być chłopiec ... :)- pocałował mnie znowu- Więc jak? Nie obrazi się, prawda?- spytał drugi raz.
- Ale na co miałoby się obrazić, Harry? Dziwnie się zachowujesz...- skomentowałam.
- Chciałbym Cię zabrać na obiad...
- I pytasz o zdanie dziecko?- nie dowierzałam w to. Harry kompletnie upadł na głowę... Przecież to jest dziecko. Małe, maleńkie dziecko. Moja nowa miłość.
- Powiedzmy... :) Wole się upewnić, żeby mi się potem nie dostało ;) -puścił mi oczko, a ja od razu pomyślałam, że i tak mu się dostanie, ale od Kendall lub Kylie, jak się tylko dowiedzą, że tu był...i do tego zaprosił mnie na obiad. Ale przemilczałam ten fakt i się zgodziłam.
Tak więc poszłam na obiad z Harrym do małej knajpki całkiem blisko mojego mieszkania. 

     Minęły kolejne dwa dni. Harry przychodził do mnie każdego dnia. Zabierał mnie na spacery albo po prostu siedzieliśmy przed TV i oglądaliśmy filmy lub śmieszne seriale. Tego dnia, gdy siedziałam z Harrym na kanapie, dostałam sms'a.
- Kto to?- spytał mój towarzysz. Wzruszyłam ramionami i sięgnęłam po telefon, leżący na stoliku.
- To Perrie...- odparłam patrząc na telefon.
- Co napisała?- dociekał Harry.
- Nie wiem. Jeszcze nie przeczytałam...
- No to na co Ty czekasz? Odczytaj, co napisała.- spojrzał na mnie. Posłuchałam go i odczytałam wiadomość na głos:
- "Przepraszam Sel za to, co się stało... Chcieliśmy Ci tylko pomóc, ale wyszło jak zawsze... możemy się spotkać i pogadać?"
- Mówiłem, że możesz na nią liczyć? Chyba nie odmówisz swojej najlepszej przyjaciółce spotkania?
- A Ty pogodziłeś się z Zaynem? To Twój najlepszy przyjaciel.
- Tak. Wczoraj. - odpowiedział zdawkowo- Powiedz Perrie niech przyjdzie do Ciebie. Zostawię Was same i najwyżej wrócę pod wieczór, jeśli będziesz chciała....- zaproponował. Od czasu, gdy do mnie przyszedł by zapytać, czy jest ojcem mojego dziecka, Harry zachowuje się jakbyśmy byli parą. Niestety nie rozmawialiśmy w ogóle na temat Kendall i jej dziecka. Nie byłam w stanie popsuć teraz radości Harrego. W ciągu tych dni zauważyłam znaczną zmianę w zachowaniu Harrego, gdy przypominałam sobie, jaką miał minę podczas wyjazdu przebywając z Kendall. W tym obecnym Harrym był ogrom szczęścia i pełno radości.
- Okej... Napiszę jej, żeby była za godzinę. Akurat skończy się nam film :)- uśmiechnęłam się do Harrego. Odwzajemnił mój uśmiech i pocałował mnie w usta. 

     Godzinę później zjawiła się u mnie Per. Zadzwoniła do drzwi i czekała aż jej otworzę...
- Hej, wejdź...- przywitałam się z nią i wpuściłam ją do środka. Potem zaproponowałam jej coś do picia, ale nie chciała. Usiadłyśmy więc w salonie. 
- Bardzo mi przykro, że to tak się potoczyło...- zaczęła pierwsza. Przytaknęłam jej tylko głową, bo chciałam, zeby powiedziała mi wszystko, co leży jej na sercu.
- Dobrze wiesz, że ani ja, ani Zayn czy Barbara nie chcemy dla Ciebie źle. Wszyscy widzimy, jak Ty i Harry cierpicie bez siebie...
- To wcale nie musi oznaczać, że się w to musicie wtrącać. 
- Jesteście naszymi przyjaciółmi. Bez Was nasza paczka nie istnieje. Harry nie widuje się z chłopakami, nie chodzi na próby...- Harry coś mi wspominał o koncercie, ale nie wiedziałam, ze mają teraz jakies próby. Wolał być ze mną...
- To nie moja wina....- wydukałam tylko.
- Wiem, ze nie. Ale Zayn mówi, że ta cała sytuacja z Tobą i z ... Kendall go dobija. Teraz Ty spodziewasz się jeszcze jego dziecka.
- On nie wiem, czy to dziecko jest jego.
- To dlaczego mu nie powiesz?
- Bo jest Kendall. Dopóki ona nie zniknie z jego życia, nic mu nie powiem.
- Jestes niesprawiedliwa...
- Tak? Ja jestem niesprawiedliwa? To on mnie zdradził, nie zapominaj tego. Miał głęboko w dupie to, ze wtedy wyjechałam. Jeszcze sam mi na to pozwolił i tyle obiecał... 
- Wiem... i zgadzam się z Tobą. ALe wtedy nie wiedział o Twojej ciąży.
- Nic by to nie zmieniło. O tym tylko chciałaś znów gadać?- zdenerwowałam się tylko na nią.
- Nie bądź niemiła...
- Nie jestem. Mam tylko dość juz tego tematu. Pozwól, że sama się zatroszczę o wszystko w tej sprawie.
- Boże Sel... Dlaczego Ty jesteś taka uparta?
- Bo nie jestem już dzieckiem...
- Przez te Twoje hormony i wahania nastrojów po prostu oszaleję... a to dopiero pierwszy miesiąc!!- stwierdziła Per. nic nie odpowiedziałam, bo po części pomyslałam, ze ma rację. Cicho się zasmiałam i tym samym atmosfera między nami się rozluźniła. Perrie jeszcze kika razy mnie przepraszała, a ja nie byłam w stanie dłużej się na nia gniewać. Wyznałam jej, że Harry co dzień u mnie jest. Ucieszyła się z tego. 
Po ponad dwóch godzinach zaczęła się zbierać do domu. Kiedy stanęłyśmy juz w drzwiach niepewnie się jej spytałam:
- Per... Poszłabyś ze mną na... na pogrzeb Hache...?
- Jasne. Nawet mi przez głowę nie przemknęło, że mogłabym zostawić Cię z tym samą...- cmoknęła mnie w policzek i wyszła. Zostałam sama w moim mieszkaniu. 

     Minęło kolejne kilka dni aż nadszedł w końcu dzień pogrzebu Hache. Od samego rana nie mogłam normalnie funkcjonować. Nie znałam rodziców Hache, ani jego brata. Nie mieszkali w Los Angeles. Miałam okazje ich dzisiaj poznać, ale tego nie chciałam. Wolałam trzymać się na uboczu. 
     Cała ceremonia w małej kapliczce była przygnębiająca, ale za razem piękna i wzruszająca. Kilka osób, w tym moja menagerka, przemówiło na środku wspominając wspaniałego, dzielnego i wyjątkowego mężczyznę, który kilka dni temu musiał nas niespodziewanie opuścić. 
     Podczas składania ciała do grobu nie byłam w stanie na to patrzeć. Poprosiłam Per, żebyśmy mogly stamtąd juz iść. Zgodziła się. Pojechałyśmy do mnie. Czułam się okropnie. Było mi słabo i kręciło mi się w głowie. Perrie przygotowała mi herbatę i spytała, czy nie jestem głodna. Nie miałam jednak ochoty nic jeść. Nie teraz. Siedziałyśmy w salonie milcząc, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi. Chciałam wstać, ale Per była szybsza.
- Ja otworzę.- wstała i podeszła do drzwi. Po chwili usłyszałam jej podekscytowany głos:
- Harry?
- Hej... Moge wejść?- Perrie oczywiście ucieszona tym, że to Harry wpuściła go do mieszkania. Przywitałam się z nim, a on delikatnie nachylił się nade mną, żeby pocałowac mój policzek. Kątem oka ujrzałam uśmiech na twarzy Per. Harry usiadł na wprost mnie i znów zapanowała głucha cisza. Przerwała ją Per:
- Przeproszę Was na moment ;)- puściła oczko i wyszła do łazienki. Cicho westchnęłam, a Harry spojrzał na mnie i spytał:
- Jak się czujesz?- jego głos był niepewny.
- Dobrze... Nie mogłam wytrzymać do końca pogrzebu... Tak strasznie kręciło mi się w głowie, że musiałam wrócić do domu...- odpowiedziałam spokojnie.
- Ale teraz już wszystko w porządku? Harry z lękiem w oczach natychmiast klęknął przede mną.
- Tak, Harry... To normalne w... w moim stanie.- zawahałam się nad słowem.
- Ehm... wiem, przepraszam... Ale nie wiem... Nie umiem tego wytłumaczyć, Sel... Ale ja po prostu wiem, ze to moje dziecko... I po prostu się martwię... o Ciebie... i o niego...- podniósł do góry ręke i chciał chyba dotknąć mojego brzucha, ale wróciła Perrie...
- Dzwonił Zayn, muszę zaraz wyjść.- oznajmił i dopiero po chwili zorientowala się, ze Harry klęczy przede mną. Podparła się pod boki i wypaliła:
- A co Wy tu znowu broicie, dziecioki? Mało juz zmajstrowaliście? Hmm?- patrzyła na nas wyczekująco.
- Perrie...!- zbeształam ją. Harry spojrzał to na mnie, to na nią. Wiedziałam, co mu teraz chodzi po głowie. Wstał z podłogi i patrząc na Perrie powiedział:
- Chciałem Cię przeprosić, Per za tą akcję w szpitalu. Byłem po prostu wściekły, że dowiedziałem się o ciąży Sel później niż Wy...
- Spoko, Harry. Dostało nam się wtedy nie tylko od Ciebie. Sel równiez była dla nas bardzo serdeczna :) Szczególnie mi się oberwało... Więc to chyba ja powinnam Ciebie też przeprosić.
- Mnie? Nie masz za co... Z Zaynem gadałem już pare dni temu, więc jest już też okej... Chłopaków też przeprosiłem. 
- Zuch z Ciebie, Styles :D- wypaliła Per i klepnęła go w ramię. Zaśmiałam się w głos. Wszystko wraca do normy.
***********************************************
C.D.N.

niedziela, 1 lutego 2015

WAŻNE !!!!!!

Hej Dziewczyny ! :*

Obiecałam, że wstawię w tym tygodniu odcinek.... Powiem tak: mam go zapisanego na kartce, bo więcej mnie przed kompem nie było niż byłam.... Nie mam niestety czasu, by go przepisać :(
Dzisiaj, a dokładniej o 12 idę po kluczę do nowego mieszkania i zaraz potem wprowadzam się tam, więc dziś nie ma szans, żeby go przepisała....
Do połowy tygodnia nie będę miała kompa, bo musimy kupić grafikę, a to troszkę musi potrwać.... W drugiej połowie tygodnia muszę się uczyć do egzaminów, które mam jeszcze w niedzielę (8.02) :(
Dopiero za tydzień będę mogła wstawić odcinek, nie prędzej...
Wybaczycie mi to i wytrzymacie, prawda? Proszę.... :*
Własnie pół godziny temu wstałam i stwierdziłam, ze zacznę przepisywać odcinek, ale jedna strona zajęła mi to ponad 20 minut, bo odcinek jest dosyć długi... a nie zdążę go w całości przepisać, bo musze dokończyć pakowanie :(

Liczę na Waszą wyrozumiałość i zrozumienie.... 

Całuję Wszystkich :* :* I do przyszłego tygodnia :)