poniedziałek, 6 stycznia 2014

odcinek 2 "Chwilę miałeś wczoraj. Wykorzystałeś ją… Mam nadzieję, ze dobrze."

Bardzo się cieszę, że pod pierwszym odcinkiem są już komentarze :) To znak, że ktoś się zainteresował :)

Tak więc dodaję dziś kolejny odcinek, który dedykuję moim pierwszym czytelniczkom: Monia i ♥ ℓσℓα ♥, które dały mi o sobie 'znać' i zasiały mega wielką iskierkę nadziei i motywacji na dalszy ciąg opowiadania ;*
Odcinek również zawiera sceny +18 ! ;)

Miłego czytania! :)

*************************************************


Padłam na łóżko twarzą w kołdrę. Usłyszałam satysfakcję Harrego. Wstał. Słyszałam jak odpina rozporek i zdejmuje spodnie. W jednej chwili czułam jego nagie ciało przy moim. Tego było już za wiele…
- Aaaahh…! – wyrwało mi się, a Harry zastygł w bezruchu. Po chwili dalej kontynuował z cichym pomrukiwaniem.
- Dojdź dla mnie Sel, proszę…- szepnął 20 minut później, a ja niemal natychmiast spełniłam jego prośbę. On doszedł tuż po mnie.
- Boże…- powiedzieliśmy równocześnie i cicho się uśmialiśmy.
Wsunęłam się pod kołdrę, a Harry za mną. Leżeliśmy tak jakiś czas w milczeniu. Spojrzałam na zegarek nad drzwiami. Była godzina 12:43… 13 minut temu rozpoczął się ślub Harrego, a on? On leży nagi w moim łóżku, obok mnie J. O matko!!

KOŚCIÓŁ
- Gdzie on do cholery jest?!- wściekła Taylor mało nie pobiła matki Harrego. Jej ojciec również był niezadowolony z tej sytuacji.
- Taylor, uspokój się… na pewno się zjawi. Dajmy mu jeszcze chwilę. Zaraz do niego zadzwonię, pewnie jest w drodze.- zapewniała ją matka Harrego.
- Nie wierzę! Jak mogłaś pozwolić mu wyjść samemu? W dniu jego własnego ślubu!
- Myślałam, ze wybiera się do Ciebie… Ma 19 lat i sam decyduje o tym, co robi!
- Pani Styles… Harry nie odbiera telefonu, w ogóle ma wyłączony.- zawiadomił ją Louis.
- O Boże! A jak mu się coś stało?! L
- Kaylie? A gdzie jest Sel?- spytała po cichu Perrie przyglądając się całej sytuacji.
- Nie wiem. Pisałam do niej i dzwoniłam, ale cisza. Ale przynajmniej ma włączony telefon, a nie to co Harry.
- No właśnie…- odezwał się Zayn, który stał z dziewczynami i resztą chłopaków.
Po ponad pół godzinie prób dodzwonienia się do Harrego wszyscy zszokowani lub załamani zniknięciem pana młodego udali się swoich domów.

AKADEMIK
Leżałam tyłem do Harrego, który chyba przysypiał.
Czułam się trochę dziwnie. Bo co z tego, że chwilę temu kochaliśmy się cudownie i namiętnie, jak zaraz wstanie, ubierze się i wróci do swej ukochanej… Cicho westchnęłam, a Harry lekko się poruszył. Zamknęłam oczy i poczułam, jak delikatnie muska ustami moje plecy i ramię. Szepnął:
- Byłem pierwszy, Sel?- przylgnął do mnie delikatnie. „I jedyny” pomyślałam.
- Tak… Jakoś tak wyszło.- odpowiedziałam
- Gdybym wiedział to..- zaczął.
- Żałujesz?- odwróciłam się w jego stronę.
- Nie, absolutnie! Podobało mi się J. Chciałem tylko powiedzieć, że gdybym o tym wiedział, to byłbym delikatniejszy.
- Przecież byłeś. Wcale mnie nie bolało J- posłałam mu lekki uśmiech choć czułam, że policzki strasznie mnie pieką.
- Jak tak, to bardzo się cieszę ;*- cmoknął mnie w usta. Tak cudownie jak on nie całował mnie jeszcze nikt. Jak dla mnie mógłby to robić cały dzisiejszy dzień.
- Chcesz wziąć prysznic?- spytał po chwili. Dobrze wiedziałam o co mu chodzi.
- Przydałoby mi się pewnie…- lekko się zarumieniłam. Chwilę potem wstałam i poszłam wziąć prysznic. 
Stałam pod prysznicem myśląc o tym co się stało. Serce wciąż mi biło jak oszalałe. Czując jak strumień letniej wody spływa po moim ciele miałam wrażenie, że to delikatne dłonie Harrego. Przymknęłam oczy. Bałam się teraz stąd wyjść, jednak musiałam stawić temu wszystkiemu czoło. Wiedziałam, że to tylko mały wyskok Harrego. Pewnie mi powie, że był załamany, że nie wiedział, co ma zrobić z tym ślubem. I jedyne co mu przyszło do głowy to wykorzystanie mnie. Potrząsnęłam głową i zakręciłam wodę. Musiałam już wyjść. Ubrałam się potem w dżinsy i koszulkę. Wychodząc z łazienki zobaczyłam Harrego podciągającego spodnie i zakładającego koszulę.
- Może coś zjemy?- zaproponowałam starając się rozładować jakoś ta z lekka napiętą atmosferę.
- Jasne, a co proponujesz?- przystał na moją propozycję.
- Hmm… Coś powinnam mieć w lodówce. Chyba, ze chcesz coś zamówić.
- Jeśli masz colę, to zamawiamy pizze J
- No okej J.- uśmiechnęłam się i zamówiliśmy pizzę. W między czasie gdy na nią czekaliśmy rozmawialiśmy o różnych rzeczach, tylko nie o tym co miedzy nami dziś zaszło.
- Moja matka dzwoniła do mnie chyba z 30 razy.. Trochę mi przykro, że tak musiałem postąpić z tym głupim ślubem.- powiedział Harry, gdy już zajadaliśmy się pizzą.
- Skoro ciężko Ci było przyznać się do błędu wprost, to poszedłeś inną drogą. Mam tylko nadzieję, że nie będziesz winił za tą decyzję mnie…- niepewnie na niego spojrzałam.
- No czyś ty zdurniała, Sel? Nikt się nie dowie, że to u Ciebie cały ten czas byłem. Po co robić jeszcze większą aferę…
- Co mam przez to rozumieć?- chyba go źle zrozumiałam... chciał wszystkich okłamać?
- Taylor by mnie chyba zabiła, gdybym jej o nas powiedział..
- Aha, czyli będzie teraz tak, jakby nigdy ni się nie stało? A ty jutro wstaniesz, polecisz do niej i będziesz błagał o wybaczenie?- wkurzyłam się. Przecież ja mu się oddałam!! Co za świnia.. :(
- Jakoś będę się musiał wytłumaczyć, ale nie wplątam w to Ciebie.
- Czaje…- podsumowałam i dokończyłam mój kawałek pizzy. Po niecałej godzinie ogarnęliśmy pizzę. Całą resztę czasu siedziałam cicho i się do niego nie odzywałam. Dopiero jak zaczęłam zmywać talerze Harry nie wytrzymał:
- Obraziłaś się, Sel?- stanął za mną przy zmywaku.
- Nie, nie mam o co.- mruknęłam chamsko.
- Ale przecież widzę…- nie dawał za wygraną. Nagle poczułam się tym wszystkim zirytowana.
- No to skoro tak widzisz, to po co pytasz?- zakręciłam wodę i odwróciłam się w jego stronę. Był stanowczo za blisko mnie.
- No bo jeszcze pół godziny temu taka nie byłaś… i nie rozumiem, co się stało?- patrzył mi w oczy.
- Nie rozumiesz? Pf!- prychnęłam.- Nie zjawiłeś się na swoim ślubie, okej rozumiem… przyszedłeś do mnie… i zaczynam teraz rozumieć, że to, co robiliśmy zaledwie dwie godziny temu też nie ma dla ciebie kompletnie żadnego znaczenia..!- uderzyłam go z pięści w klatkę piersiową. On natychmiast złapał mnie za nadgarstek.
- Oszalałaś? Nie przyszedłem tutaj, żeby cię tylko zaliczyć!
- Jasne! Szukałeś pocieszenia? Proszę bardzo, właśnie je dostałeś!- warknęłam.
- Nie szukałem pocieszenia! Możesz nie wygadywać głupot?! Dobrze wiesz, że ja taki nie jestem!
- Widocznie się myliłam!- patrzyliśmy sobie w oczy. Oboje mieliśmy wzrok przepełniony nienawiścią.
- Co w ciebie wstąpiło, Sel?- złapał mnie teraz za obie ręce i oparł o blat w kuchni.- Przyszedłem do Ciebie, bo jesteś moją najlepszą przyjaciółką… Chciałem z Tobą pogadać o moim ślubie.. Nie poszedłem na niego, bo chciałem zostać z Tobą! Gdzie Ty tu widzisz, żebym Cię wykorzystał!?
- Przeleciałeś mnie, a pół godziny później powiedziałeś, że jutro pójdziesz się pogodzić z Taylor!
- Przecież miałem z nią brać ślub… Muszę jej parę spraw wyjaśnić.
- To leć do niej teraz. Może jeszcze dziś pobiegnie z Tobą przed ołtarz!- warknęłam kolejny raz. Widziałam rozdrażnienie w jego oczach. Chyba miał mnie dosyć. Co za głupek! Chwile po tym przyciągnął mnie do siebie, spojrzał głęboko w oczy i zaczął całować.
- Ugh…- jęknęłam poddając się. Harry delikatnie przygryzł moją wargę, a ja wlepiłam swoje dłonie w jego burze loków. Teraz on jęknął. Wpijam się w jego usta. Nie wiem, co on ze mną robił, ale czułam się tak podniecona i spragniona jego dotyku, że momentami miałam zawroty głowy.
- Pragnę Cię Sel… kolejny raz Cię dziś pragnę… To nienormalne!- mówił między pocałunkami swoim lekko zachrypiałym głosem.
- Tak… To nienormalne.- odparłam, a on całował mnie dalej.- Masz dziewczynę…
- Tak, mam… narzeczoną…- całował mnie prawie bez tchu.
- Właśnie… Powinniście być już małżeństwem… - wpijaliśmy się w swoje usta co raz bardziej namiętnie
.
- Yhm… powinniśmy…- zaczął majstrować przy moich dżinsach. W końcu udało mu się je ze mnie zdjąć. Ani na sekundę nie zaprotestowałam. A nawet mu w tym pomogłam. Potem zdjęłam jego koszulę, a on podsadził mnie na blat. Przywarł do mnie jeszcze mocniej. Włożył mi ręce pod bluzkę i odpiął stanik. Masował moje piersi, a ja zagryzałam jego dolną wargę. Potem z moją lekką pomocą zdjął moje figi.
-Aaah!- lekko krzyknęłam, bo blat był strasznie zimny. Harry tylko się zawadiacko uśmiechnął i wpił się niczym wampir w moją szyję. Jego ręka błądziła między moimi udami, a ja wydawałam tylko co raz głośniejsze westchnięcia. Nie minęła minuta, a poczułam na nowo, jak Harry i jego przyjaciel powolutku wypełniają mnie całą. Objęłam go mocno ramionami, nie pozwalając odsunąć się ode mnie choćby na krok. W pewnej chwili znalazłam się na szczycie pełnym ekstazy, opierając się z tyłu rękami na blacie i wyginając w łuk krzyknęłam najgłośniej jak mogłam imię mojego kochanka:
- Haaaarrryyy… ooohhh!!- zapiszczałam.
- Tak mała… zrób to… zrób… Aaahh, Sel!- krzyknął chwilę po mnie i opadł głową na moich piersiach.

15 minut później siedzieliśmy w mojej sypialni i oglądaliśmy jakiś film na DVD. Leżałam na łóżku, a Harry obok. Nie odzywaliśmy się do siebie. Sądzę, że oboje mieliśmy zbyt wiele myśli w głowie, aby się do siebie odezwać. Dla mnie największym szokiem było to, że dwa razy kochałam się z Harrym. Przez tyle czasu byliśmy zwykłymi przyjaciółmi, a teraz tak nagle coś się zmieniło. Jednak czułam, że on wróci do Taylor, że od jutra znów będę tylko jego zwykłą przyjaciółką. A może kochanką? „Haha, dobre! Nigdy się na to nie zgodzę…”- myślałam. „A jednak… Kurwaaa!”- na chwile zbłądziłam myślami, gdy przy świetle księżyca Harry znów pieścił moje ciało. „To jest nie do pomyślenia!”  Nie potrafiłam mu się oprzeć i powiedzieć stanowcze NIE! Dlaczego?! Dlaczego to takie trudne?! Całą noc spędziliśmy jeszcze razem. Ale na drugi dzień z rana, tuż po śniadaniu zniknął… Zostawił mnie samą i poszedł do niej, przepraszając mnie, że musi już iść. Cały dzień przesiedziałam wtedy bez telefonu, przy zamkniętych drzwiach, z butelka wina w ręku.

W poniedziałek wstałam rano i zaczęłam szykować się na zajęcia. Był to dzień, w którym znów zobaczę Harrego. Zapewne będzie miał wesołą minę, jak zawsze, a niedaleko niego będzie kręciła się jego ‘niedoszła przyszła żona’. Z akademika wyszłam w dresie, z małą torebka sportową przewieszoną przez głowę. Pod drzwiami budynku szkolnego spotkałam dziewczyny.
- Boże, Sel! Ty żyjesz! – wykrzyczała Barbara.
- Sel! Co się z Tobą działo?- spytała Kylie.
- Dziewczyno… Jak ty wyglądasz?- Perrie jako jedyna naprawdę się o mnie zamartwiała. Minę miała, jakby zobaczyła co najmniej jakiegoś ducha. 
- Hej… Wybaczcie… Ale nie mogłam… - jąkałam się.
- Spoko, Sel.. Chodź, weekend już minął, najgorsze za nami J- uśmiechnęła się Perrie, wzięła mnie pod rękę i weszłyśmy do budynku. Za nami Barbara i Kylie podniecały się nie zjawieniem Harrego w kościele. Nie chciałam tego w ogóle komentować. A już w ogóle straciłam jakikolwiek sens dzisiejszego dnia dochodząc pod salę i widząc ‘miziających się’ Harrego i Taylor. „Bleee…”- pomyślałam i weszłam do Sali. Na zajęciach kątem oka widziałam, jak Harry na mnie spogląda. Nie ukrywam, ze też na niego patrzyłam. Zauważyłam, że nie jest dzisiaj zbyt szczęśliwy. Ale to jego wybór.
Pod koniec zajęć na korytarzy spotkałam Harrego.
- Hej, Sel… Możemy pogadać?- wpatrywał się we mnie niepewnie.
- Wybacz Harry, ale nie mam czasu… - wyminęłam go.
- Sel, tylko chwila…- nie dawał za wygraną. Nie mogłam pozwolić teraz, żeby wszystko było między nami okej. Jakim kosztem? Przecież ja go kochałam...
- Chwilę miałeś wczoraj. Wykorzystałeś ją… Mam nadzieję, ze dobrze. Do zobaczenia jutro.- posłałam mu lekki i smutny uśmiech i wyszłam czym prędzej ze szkoły. Przy schodach czekały na mnie dziewczyny. Poszłyśmy zaraz po zajęciach do naszej ulubionej kawiarni na kawę. I od tego momentu postanowiłam nie przejmować się Harrym Stylesem.

- Ej, Sel! A właściwie, co się wczoraj z tobą działo?- spytała Barbara.
- Wiesz jaka akcja była w kościele?- dodała Kylie. Czułam, że zaczną ten temat… A ja nawet nie miałam dobrej wymówki.
- Słyszałam… Cała buda o tym mówi. Nikt nie wie, gdzie był?- spojrzałam na Perrie. Wiedziałam, że coś przeczuwała. Jako jedyna znała mnie na wylot i nigdy nie krytykowała tego, co robię, ani nie podniecała się tym.. Tak jak w zwyczaju miały Kylie i Barbara.
- Nie. Nawet jego matka. Mówiła, że rozmawiała z nim wcześniej i myślała, że idzie do Taylor pogadać o przełożeniu ślubu, a on po prostu zniknął.- odpowiedziała Kylie. Pogadałyśmy jeszcze z pół godziny, a ja unikałam jak ognia tematu o tym, gdzie byłam w dniu ślubu Harrego.
- Dobra dziewczyny, ja muszę spadać, bo ma dziś jeszcze próbę, na ten konkurs, co ma się odbyć w naszej szkole. – wybrnęłam w końcu z tego spotkania.
- No faktycznie! Zapomniałam o tym.- powiedziała Perrie- Chodź pójdę z Tobą, też już muszę wracać.
- Okej.- zgodziłam się.
- My jeszcze chwilę posiedzimy. Do jutra, kochane ;*- ucałowałyśmy się w policzki i razem z Perrie ruszyłyśmy w stronę akademika.
Szłyśmy w milczeniu i tylko czekałam aż Ana zada mi to pytanie, które ją męczy zapewne cały dzień. W końcu się chyba odważyła:
- Sel, on był z Tobą, prawda?- przystanęła na chwilę.
- Eee...- zająkałam się.
C.D.N.


****************************************************
Na dzisiaj wystarczy :)
Kolejny rozdział za parę dni ;*

2 komentarze:

  1. Dziękuje za dedykację :* Czuję się wyróżniona. A rozdział genialny czekam na ciąg dalszy. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny <3 Czekam na nn ;*
    Zapraszam do mnie ;) http://tylko-on-niall-horan.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń