środa, 23 kwietnia 2014

odcinek 13 "Powinieneś wiedzieć, ze Sel nigdy by Cie nie zraniła. Jeśli coś przyjdzie jej do głowy to nigdy ona sama nie będzie temu winna."

Wyyybaaaaaczcie, proszęęęę!!! 
Nie chciałam, żeby nie było mnie tutaj tak długo znów :( to nie jest wina weny, bo ją akurat mam... to wina innych spraw codzienno-przyziemnych :( 
Pomysł na opowiadanie mam i będę miała na pewno! Potrzebuje tylko czasu, czasu i jeszcze raz czasuuu! 
Odcinek pisany w kilku odstępach czasowych niestety :( Kolejny pewnie będę pisała tak samo, ale póki mam trochę czasu postaram się wstawić next najpóźniej w przyszłym tygodniu! 
Na dniach nadrobię również moje zaległości z odcinkami na innych blogach, proszę piszcie linki w komentarzach, a ja w piątek wszystko nadrobię! 
Całuję gorąco wszystkich czytelników i życzę Wam miłego czytania :** :)

*********************************************************

- To nie jest... nasz...ostatni raz...- szeptałem między pchnięciami i potem całkowicie mnie zamroczyło. Selena drżała pode mną, a po moich plecach spływał pot. Doszliśmy oboje. W tym samym czasie...

Selena:
Pakowanie... Nigdy z taka niechęcią nie pakowałam walizek. Zawsze, gdy gdzieś wyjeżdżałam cieszyłam się na ten moment. Ale teraz? Teraz najchętniej zamknęłabym się gdzieś, gdzie nikt by mnie nie znalazł i zjawiłabym się po 10 miesiącach. No dobra...żartuję. Cieszę się z tego wyjazdu, ale nie tak jakbym chciała. Na sama myśl o zostawieniu przyjaciół czuje się źle. Poza tym strasznie się boję, co mnie tam czeka. Nie wiem nawet na kogo dokładnie mam czekać, kto po mnie przyjedzie. Wrzucałam do walizki ostatnie rzeczy. Jeszcze tylko kosmetyki i będę spakowana. Weszłam do łazienki, aby zabrać całą moja 'kosmetyczkę'. Powinnam do tego mieć chyba drugą walizkę... 
Zeszło mi chyba kolejne pół godziny, zanim wszystkie moje kosmetyki znalazły się w walizce. Spojrzałam na zegarek. Własnie wybiła godzina 13:00. Zostały mi jeszcze 2 godziny do przyjazdu mojej menagerki i prawie 4 godziny do odlotu. Serce zabiło mi mocniej. Usiadłam na brzegu mojego łóżka i zamyśliłam się. Wszystko nagle stało się dla mnie takie nierealne. Harry, wyjazd, kariera... Wszystko było wręcz niemożliwe. Zamknęłam oczy i opadłam na łóżko. Leżałam tak mając w myślach Harrego. Wymarzyłam sobie, że teraz wchodzi do mojego mieszkania. Po cichu mnie szuka i znajduje w sypialni leżącą na łóżku tak, jak teraz. Wyobraziłam sobie, że dobrze wiem, iż on tu jest, ale udaję, że nie wiem. On wtedy wchodzi powoli na moje łóżko i nachyla się nade mną. Delikatnie muska nosem i ustami moją twarz, a potem dekolt. Jego ręka dotyka wzdłuż moje ciało, a potem spoczywa na policzku, jakby chciał mnie zapamiętać. Otworzyłam natychmiast oczy. Nade mną był...
- H-harry?! - byłam w ogromnym szoku. On był tu, był nade mną, był przy mnie.
- Myślałaś, że pozwolę Ci ot tak wyjechać? Nie mogę... Nie mogę Sel. Muszę tu być teraz z Tobą...- jak tylko wypowiedział te słowa wpiłam się w jego usta. Całowałam go namiętnie. Po chwili zabrakło nam tchu.
- Wybaczysz mi to kiedyś?- zapytałam półszeptem. Harry dziwnie na mnie spojrzał, nie wiedząc o co mi chodzi. Spojrzał mi w oczy:
- Co mam Ci wybaczyć?- odpowiedział pytaniem na pytanie.
- To, ze wyjeżdżam na tak długi czas...- przymknęłam oczy. Nie mogłam ranić go jeszcze bardziej.
- Nie muszę Ci tego wybaczać, bo ani trochę się za to nie gniewam. 
- Ale...- chciałam mu coś odpowiedzieć, ale przerwał mi pocałunkiem. Zamknęłam się.
- Sel, ja dobrze rozumiem Twój wybór. Sam brałem udział w tym konkursie. Myślisz, ze razem z chłopakami podjęlibyśmy inna decyzje niż Ty?
- Pewnie nie...- odparłam cicho.
- Na pewno nie! Ty zrobiłaś to samo. Zabolało mnie tylko to, że ukrywałaś to przede mną. Ale nie mam prawa być zły. Ja tu będę...
- Będziesz?- chyba nie zrozumiałam sensu jego słów.
- Tak będę, będę czekał... aż wrócisz.- te słowa ledwo przeszły mu przez gardło- Szybko minie. Razem z chłopakami mamy niedługo spotkanie z pewnym facetem... Chce, byśmy podpisali z nim kontrakt. Ale tu- w Londynie.- Poczułam się nie mniej głupio... Bo dlaczego ja nie mogę robić kariery w Londynie?!
- Bardzo się cieszę z tego, Harry. Boję się jednak, że jak wrócę po tych 10 miesiącach wszystko się zmieni.
- Nic się nie zmieni...- wyszeptał i znów mnie pocałował.
Godzinę później Harry wyszedł. Obiecał zjawić się na lotnisku. Zaufałam mu, że to zrobi. Spakowałam moją podręczna torebkę, przebrałam się w dżinsy i inną bluzkę i czekałam aż ktoś po mnie przyjedzie. Chwilę potem zadzwonił mój telefon. Był to jakiś nieznany numer, ale odebrałam. Była to moja menagerka. Za 5 minut podjedzie pod akademik i prosiła, abym już na nią czekała. Rozłączyłam się. Zarzuciłam na siebie kurtkę, założyłam buty, wzięłam walizkę, torebkę i wyszłam. Zamknęłam drzwi na cztery spusty. Zaszłam na dół i w portierni oddałam swój klucz. Teraz pewnie ktoś inny zajmie mój pokój. Wyszłam przed akademik i czekałam w bramie na moją menagerkę. Długo nie musiałam czekać, gdy po chwili podjechał ogromny czarny samochód. Siedziała w nim kobieta. Przyjaźnie do mnie pomachała i zaprosiła gestem do auta. Na oko miała lekko ponad 40 lat. Jej długie brązowe włosy spięte były klamrą. Była bardzo ładna i uśmiechnięta.
- Witaj Sel :) Jestem Rebeca :)- podała mi rękę witając się ze mną.
- Miło mi... :)- niepewnie uścisnęłam jej dłoń, ale również się do niej uśmiechnęłam. Chwilę potem ruszyłyśmy w stronę lotniska. Czułam ogromną gulę w gardle. Nie odzywałam się całą drogę. Rebeca też nic nie mówiła. Sądzę, że zrobiła to specjalnie, bym mogła sobie jeszcze trochę pomyśleć. Kiedy dojechałyśmy na dworzec ujrzałam niedaleko nas znajome auto. Wiedziałam czyje ono jest. Rozejrzałam się dookoła, ale nikogo nie było. Rebeca pomogła mi z moim bagażem i poszłyśmy do odprawy, która miała się za chwilę rozpocząć. Kiedy oddałam już swój bagaż usłyszałam krzyk:
- Sel! Sel!- nie był to jeden głos, lecz kilka. Odwróciłam się gwałtownie i ujrzałam moich przyjaciół, cała paczka. Perrie, Kylie, Barbara, Harry, Niall, Zayn, Louis i Liam- wszyscy! Widząc ich biegnących w moją stronę rozpłakałam się jak małe dziecko. Rebeca spojrzała na mnie i poinformowała mnie, że mam 15 minut, a ona będzie czekać za mną przy bramkach. Podziękowałam jej cichym głosem i ruszyłam w stronę przyjaciół. Pierwszej w ramiona wpadłam Perrie. Tak mocno mnie wyściskała, że jak tuż po niej przejął mnie Harry poczułam ulgę. On objął mnie mocno, ale i jednocześnie bardzo delikatnie. Od razu wpiłam się w jego usta. Nasi przyjaciele nam zawtórowali:
- Uuuu...!!!!!!!- razem z Harry zaczęliśmy się śmiać.

Harry:
Ostatni raz pomachałem Sel i zniknęła za bramka kierując się do samolotu. Poczułem ogromny smutek. Nie chciałem by Sel teraz wyjeżdżała. Zostawiła mnie samego, a ja ją tak po prostu tam puściłem. Tłumaczenie, ze 10 miesięcy szybko minie już mi nie pomagało. Wsiadłem do samochodu po stronie kierowcy. Do auta wsiedli Zayn, Lou, Niall i Liam. Dziewczyny były swoim samochodem. Żaden z nich nie odezwał się cala droge, za co bylem im strasznie wdzięczny. Wiedzieli od wczoraj, jak wiele znaczyła teraz dla mnie Sel. Niestety właśnie mi się wymknęła. Nie mogłem już nic zrobić. Sel właśnie odleciała. Wcisnąłem pedał gazu i jak najszybciej znalazłem się pod domem Lou. Mieliśmy się dziś wszyscy znów spotkać u Lou. Wszyscy za wyjątkiem Seleny... jak ja to wytrzymam?! Zaparkowałem na podjeździe i wysiedliśmy. Chwile po nas podjechały dziewczyny. Weszliśmy do domu, a ja od razu dobrałem się do 'barku' Lou. Musiałem się czegoś napić i to jak najszybciej. Nikt nawet nie próbował mnie od tego powstrzymać. Niektórzy nawet poszli w moja stronę i wzięli po butelce piwa. Usiedliśmy w salonie obok siebie i zaczęliśmy gadać. Zayn, Lou i Barbara ekscytowali się naszym nowym studiem. Ja siedziałem cicho i czułem na sobie tylko wzrok Perrie. Czułem, ze chce ze mną pogadać. Nie bylem pewny, czy tego chce... ale widząc jej minę wiedziałem, ze nie mam wyjścia. Wzrok Perrie był tak...intensywny, ze nie dałem rady już go znieść. Wstałem z fotela nie zauważony prawie przez nikogo, kiwnąłem głową do Perrie i wyszedłem do kuchni. Zaraz za mną weszła Perrie. Oparła się o blat i czekała. To ja powinienem czekać aż coś do mnie powie, bo to ona się na mnie gapiła. Czy zrobiłem coś złego? Chyba tak, skoro to ja musiałem zacząć rozmowę.
- O co chodzi, Perr?
- Wiesz o co, a raczej o kogo chodzi, Harry. 
- Domyślam się... i co? - nie bylem zbyt rozmowny dzisiaj.
- Co teraz zrobisz?
- Z czym?
- No z Wami? Ona Cie kochała... przez kilka lat aż do teraz.
- Wiem. Powiedziała mi... Ale co to ma wspólnego teraz z nasza rozmowa?
- Wszyscy wiemy już, co zaszło miedzy wami. Wiem również, ze dziś u niej byłeś. Spotykaliście się za plecami wszystkich. Ja i Zayn o tym wiedzieliśmy. Jednak ja...
- Co Ty? Chcesz mi powiedzieć, ze masz wątpliwości do moich uczuć w stosunku do Sel? 
- Nie Harry. Wiem, ze byliście najlepszymi przyjaciółmi...
- I jesteśmy nadal. Ja wiem, co Cie dręczy. Nie chcesz by ona cierpiała... ja tez nie. Tym bardziej z mojego powodu. 
- Coś sugerujesz? 
- Nie... Pomogła mi w wielu sytuacjach, chroniła mój tyłek... 
- Harry, nie mówimy teraz o tym, co było... ona wyjechała. Zostałeś tutaj, jesteś wolny...
- I co w związku z tym, ze jestem wolny? Czy to oznacza, ze mam sobie teraz od razu kogoś znaleźć? Może ja nie czuje się wolny? Tęsknie za Sel, chociaż widziałem ja jeszcze godzinę temu. Nie masz pojęcia, co czuje od środka. 
- Powinieneś wiedzieć, ze Sel nigdy by Cie nie zraniła. Jeśli coś przyjdzie jej do głowy to nigdy ona sama nie będzie temu winna.
- Co Ty wygadujesz?! - Perrie już chyba postradała zmysły. Ona sobie chyba ze mnie jaja robi? 
- Harry, Perr! - usłyszałem nagle, jak ktoś nas woła. Do kuchni wleciała Kylie.
- Co jest?- spytała chamsko Perrie. Kylie nawet nie zauważyła jej tonu i zadowolona krzyknęła:
- Przyjechała moja sis! :D Niedługo tu będzie! Zaprosiłam ją...- powiedziała zadowolona.
- Jaka sis? Kendall?- dopytała się Perrie.
- Tak :)- odparła szczęśliwa i wyleciała z kuchni.
- Zajebiście...- wysyczała Perrie spoglądając na mnie. Wyszła z kuchni. Nie rozumiałem kompletnie jej zachowania. Wróciłem do salonu już bez piwa. Sądząc po rozmowie z Perrie wiedziałem, że te miesiące będą moimi najgorszymi w całym życiu... Wziąłem się za drugie piwo i czekałem razem z innymi za siostrą Kylie. Dziewczyna zjawiła się po niecałych 30 minutach. Weszła do salonu razem z Kylie i Lou. Zajęty piciem piwa na początku nie zwróciłem na nią szczególnej uwagi. Dopiero, kiedy odstawiłem puszkę ujrzałem wysoką ciemnowłosą piękność. Wpatrywałem się w nią jak głupi... Ocknąłem się dopiero, gdy podawała mi rękę, a Perrie w tym momencie syknęła:
- Wiedziałam...- czułem, że to mój koniec.


10 miesięcy później
Selena:
"Nareszcie nadszedł czas powrotu!" w moich myślał działo się wiele rzeczy na raz. Byłam tak szczęśliwa, że w końcu mogę wrócić do moich przyjaciół. Ale z drugiej strony bałam się tego powrotu, bo wiem, że wiele rzeczy się pozmieniało. Przez cały mój pobyt poza Londynem utrzymywałam kontakt tylko z Perrie. Czasem któreś z reszty moich przyjaciół wysłało mi wiadomość, ale zdarzało się to bardzo rzadko. Na szczęście dziś wieczorem  zrobię im mega niespodziankę! Wie o niej oczywiście tylko Perrie, która do końca nie była pewna, czy to dobry pomysł. Jednak ja już postanowiłam i tak zrobię. Plusem jest to, że pozwolono mi wrócić do domu dzień  szybciej. Akurat dzisiaj Lou robi imprezę, więc moja niespodzianka na pewno się uda. Niestety przez kilka dni moim domem w Londynie będzie hotel. Zapłaciła mi za niego menagerka, abym mogła znaleźć sobie jakieś mieszkanie, na które bez problemu będzie mnie teraz stać. Mój samolot miał wylądować w Londynie koło godziny 15. Będę miała więc chwilę czasu, aby ogarnąć się przed imprezą. Oczywiście nie wejdę tam na samym początku. Niespodzianka musi się udać, więc zjawię się już po rozkręceniu imprezy. 
Dotarłam do hotelu. Podróż samolotem trochę mnie zmęczyła, ale po orzeźwiającym prysznicu poczuję się lepiej. Wjechałam windą na 6 piętro i odnalazłam mój pokój. Moje bagaże już w nim były i czekały na mnie. Zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Podeszłam do okna i rozejrzałam się po okolicy. Mój hotel znajdował się kilka minut drogi piechotą od mojego starego akademika. Jeśli chodzi o egzaminy i szkołę to wszystko mam zaliczone i zdane. Moja menagerka załatwiła mi egzaminy przez internet. Wolałam się jednak nie interesować tym, ile musiała pewnie za to zapłacić. Ale wróćmy... Za oknami była piękna pogoda, ale z dali widać było ciemne chmury, które zaczynały okrążać Londyn. Jak na to miasto pogoda była upalna. Zasłoniłam okna zasłonami i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Wyszłam z kabiny po 20 minutach odprężenia. W walizkach stojących w salonie wyszukałam jakieś ubrania, które nadawałyby się na imprezę i wróciłam do łazienki. Kompletne, 100%owe przygotowanie się zajęło mi ponad godzinę. Tak więc wybiła godzina 17, gdy byłam gotowa do wyjścia. Niestety impreza zaczynała się dopiero koło 18 musiałam jeszcze chwilę poczekać. Wyszłam z pokoju i postanowiłam pójść coś zjeść. Zjechałam winda na parter i udałam się do hotelowej restauracji. Zamówiłam obiad i nie spiesząc się nigdzie delektowałam się jedzeniem. Na wyluzowanie zamówiłam sobie lampkę wina. Równo o 18 dostałam wiadomość od Perrie, że impreza zaczęła się już 15 minut temu, nie ma jeszcze tylko Harrego i Kylie, ale lada chwila mają się zjawić i że niecierpliwie za mną czeka. Uśmiechnęłam się na samą myśl, że ją zobaczę i odpisałam jej, żeby dała mi znać, gdy już wszyscy dotrą. Kiedy skończyłam już mój opóźniony obiad Perrie ponownie wysłała mi wiadomość, że wszyscy już dotarli, ale impreza jest wyjątkowo denna i proponuje byśmy spotkały się gdzieś na mieście tylko we dwie. Zdziwiła mnie jej nagła zmiana planu. Nie dałam się jednak jej namówić na to, bo chciałam dzisiaj zobaczyć i przywitać wszystkich. Odpisałam jej, że będę za ponad pół godziny u Lou (bo muszę przejechać taksówką prawie całe miasto) i wyszłam z hotelu. Złapałam pierwszą taksówkę, wsiadłam w nią i ruszyłam podając kierowcy adres domu Lou. Nagle zaczęłam się strasznie niecierpliwić i denerwować. Miałam dziwne przeczucie...

Harry:
Lou jak co tydzień organizuje u siebie imprezę. Te wakacje mijają nam na samym balowaniu, co bardzo mi się podoba. Od kiedy nie ma tu Sel mam wrażenie, że wszystko się zmieniło. Wszędzie widzę tylko alkohol i imprezy. Nie wspomnę o panienkach. W szczególności o jednej... Kiedy dzisiejsza impreza zaczęła się nieźle rozkręcać do ogrodu wparowała Perrie. Była jedyną osobą z grona moich przyjaciół, z którą nie rozmawiałem już kilka miesięcy. Była wściekła na mnie za kilka spraw. Pokłóciliśmy się. Dobrze wiem, że miała rację... 
- Ej, ludzie, słuchajcie!- gwizdnęła na palcach, a potem krzyknęła w kierunku całej ekipy. Liam ściszył muzykę i wszyscy zaciekawieni zwrócili się ku niej czekając, co powie. Ja również zwróciłem ku niej uwagę. Kontynuowała:
- Słuchajcie... Za jakieś...pół godziny będę miała dla was niespodziankę. Nie do końca byłam pewna, czy powinnam wam ją "dać" (zrobiła palcami cudzysłów) dzisiaj, ale niestety nie dało rady inaczej. Nie wypytujcie mnie o nic, okej? Za pół godziny będziecie wiedzieć wszystko.- uśmiechnęła się blado i weszła do domu. Wszyscy popatrzyliśmy po sobie, ale po chwili Liam znów zapodał muzykę i wszyscy zaciekawieni bawili się dalej. W pewnym momencie zauważyłem, że Zayn idzie za Perrie. Pewnie wie, co tu jest grane. Niall wcisnął mi do ręki kolejnego browara i zapomniałem o tym, co przed chwilą chciałem zrobić.
Te pół godziny minęły cholernie szybko. Znów zobaczyłem na tarasie Perrie, a za nią Zayna. ich miny były dziwne. Oboje byli niby zadowoleni, niby nie. Przeczuwałem coś cholernie niedobrego... Poniekąd się nie pomyliłem.
- No dobra ludziska... Minęło pół godziny, więc czas na waszą niespodziankę... :)- uśmiechnęła się do nas Perrie i zza pleców Zayna nagle wyłoniła się jakaś postać. Bez wątpienia była to laska, zajebista laska... Wysokie buty, skórzane spodnie i skórzana kurtka... Długie czarne, falowane włosy i dosyć mocny makijaż... odjęło mi mowę, gdy ujrzałem Ją przed oczami... Wróciła...
- Seeeel!!!!!!- krzyk Kylie i Barbary był nie do wytrzymania. Pobiegły się z nią przywitać. Zaraz po nich każdy z chłopaków ją uściskał. Zbliżała się ku mnie, przechodząc z jednych ramion do drugich. Obok mnie stała Kendall przyglądając się wszystkiemu... Nagle poczułem ogromną falę gorąca przeszywającą moje ciało. Widząc Sel moje sumienie zaczęło się odzywać. Wiedziałem, co teraz będzie, wiedziałem na co nadszedł czas. Ona mnie przecież znienawidzi... Z zamyślenia wyrwało mnie ciepło jej ciała, oddechu... zapach jej perfum tak intensywnych, że omal nie zemdlałem. Cholera...
- Harry...- jej miękki, delikatny głos mnie dobił... umarłem... 
- S-sel...- wyjąkałem unikając jak najdłużej jej spojrzenia, na które w końcu musiałem się natknąć. Pierwszy raz jej wzrok był prawie na wysokości moich oczu. Nie zmieniły się, ani trochę... To wciąż ona. Ciekawe, co ona widzi w moich oczach... Czy widzi to, co czuję? A może widzi w nich to, jak bardzo ją zraniłem? Boże, dopomóż! Zacząłem się modlić w duchu. Nie mogłem nic więcej powiedzieć. Wszyscy stali i gapili się na nas... Kendall stojąc obok mnie dziwnie spoglądała w naszą stronę. Moja Sel... Wróciła... Stoi przede mną...
- Sel...- wypowiedziałem jej imię bardziej pewnym głosem i natychmiast ująłem ją w objęcia. Słyszałem jak westchnęła z ogromną ulgą. Bała się, że zapomniałem...! Ale ja nigdy...
- My to się chyba jeszcze nie znamy...?- między mną a Sel stanęła Kendall. Teraz nadejdzie tragedia...
C.D.N
*************************************************************
P.S.1. Wybaczcie mi za jakiekolwiek błędy, ale część odcinka pisałam na tablecie, a tam miałam masę różnych błędów, których nie miałam kiedy poprawić na kompie... :((
P.S.2. Co sądzicie o new teledysku? :D 
dla nie booomba!