piątek, 24 lipca 2015

odcinek 27 "Często spoglądałam mu w oczy i zauważyłam, że są trochę inne, ale nic złego w nich nie widziałam..."

Miłego czytania !! :*



****************************************************


20 minut później Perrie wyszła na spotkanie z Zaynem, a ja resztę wieczoru spędziłam z Harrym. Na drugi dzień umówiłam się z Perrie i jej ukochanym na spacer. Koło godziny 12 spotkaliśmy się w trójkę przy parku niedaleko mojego mieszkania. Podczas spaceru oboje robili podchody, aby dowiedzieć się ode mnie czegoś na temat Harrego. W końcu nie wytrzymałam:
- Czy oboje moglibyście w końcu przestać? Tylko po to wyciągnęliście mnie na ten spacer?
- Oj Sel, po co się tak złościsz?- odparła niewzruszona Per.
- No bo mnie te Wasze podchody naprawdę irytują. I to nie ze względu na moje hormony!- wskazałam na nich palcem. Oboje mieli już na twarzy dziwne uśmieszki.
- Dobra...dobra.- uspokoił nas Zayn- Ale teraz na serio... Możemy pogadać o Harrym?
Zayn wyraźnie był czymś zmartwiony. Sama poczułam lekki strach przed tym, co chce mi powiedzieć. Czyżby coś poważnego się stało z Harry?
- Okej.- zgodziłam się- Ale usiądźmy, co?
- Jasne.- odparli oboje i poszliśmy znaleźć jakąś wolną ławkę. Zayn rozpoczął temat:
- Słuchaj Sel... Chodzi o to, że z Harrym chyba coś się dzieje.
- Coś? Co masz konkretnego na myśli?- spytałam.
- Nie zjawia się na każdej próbie... Ale po wczorajszym śmiem twierdzić, że po prostu chodzi do Ciebie...
- Ehm...ale...- chciałam się wytłumaczyć, ale Perrie zbyła mnie gestem ręki.
- Nie przeszkadza nam to, jeśli faktycznie tak jest i jest z Tobą. Będziecie mieli w końcu dziecko i... Bardziej nam chodzi o to, jaki się stał...
- Nie rozumiem... Przecież jest normalny...
- Chciałbym, żeby tak było... Sel posłuchaj uważnie, Harry się zmienił. Jakiś czas temu po jednej z prób, Lou znalazł w studiu małą torebeczkę...przy rzeczach Harrego.
- Torebeczkę? Czy Ty mi chcesz powiedzieć, że Harry...bierze narkotyki?!- wybałuszyłam oczy ze zdziwienia. Kto jak kto, ale Harry?!
- Nie wiemy tego na 100%, Sel. Ale jesteśmy pewni, że dzieje się z nim coś niedobrego...
- Nie wierzę... - szepnęłam. Znieruchomiałam na chwilę, przypominając sobie nasze spotkania. Często spoglądałam mu w oczy i zauważyłam, że są trochę inne, ale nic złego w nich nie widziałam... Może na naszych spotkaniach był...czysty.
- Nie...to niemożliwe. Harry nie może być ćpunem !- zaczęłam panikować. Histerycznie przyglądałam się Perrie i Zaynowi. Oboje byli poważni, więc wiedziałam, że nie żartują.
- Musimy mu pomóc...!- zawołałam.
- Próbowaliśmy z nim rozmawiać, Sel. Wyparł się wszystkiego. Ostatnio nawet Kylie do nas wszystkich wydzwania i o niego pyta. Ponoć od kilku dni nie odzywa się do nich i nie przychodzi do Kendall...- oznajmił mi Zayn. Poczułam jak moje usta wykrzywiają się w lekkim uśmiechu. Pocieszające w tym wszystkim było to, że ze mną bywał niemal co dzień. Serce zabiło mi mocniej. Właśnie zrozumiałam, że Harry za wszelką cenę wierzy, że moje dziecko jest też jego i że stara się mnie odzyskać na swój sposób. Nie ujawnia tego w bezpośredni sposób, ale właśnie to dostrzegłam. Kolejny raz w ciągu kilku lat poczułam, że go kocham...
- Selena? Halo?- Perrie, która siedziała po mojej prawej stronie, delikatnie szturchnęła mnie za ramię. Ocknęłam się z zamyśleń.
- Musimy coś wymyśleć... Harry nie może się stoczyć na dno... Przecież moje dziecko musi mieć ojca, zdrowego ojca...!
- Wiemy o tym... Problem jest taki, że nie wiemy, co zrobić... Jak do niego dotrzeć.
Zayn bardzo martwił się o Harrego. Wiem, że będzie walczył o przyjaciela. O mojego Loczka... Po chwili milczenia spytałam:
- Może ja bym spróbowała coś z niego wyciągnąć?
- Wątpię, żeby coś Ci powiedział..- wykrzywił się Zayn.
- Ale spróbować może.- zgodziła się ze mną Per.- Napewno nie chce Sel martwić tym, co się z nim dzieje... Ale może dla dobra dziecka da mu to do myślenia... Musimy chwytać się każdego możliwego sposobu, Zayn.
- Pewnie masz rację, Kochanie... Ale i tak mam złe przeczucia.
- Zayn, nie bądź złym prorokiem...- szepnęłam spoglądając na przyjaciół. Wyciągnęłam z torebki telefon i patrząc na Zayna wykręciłam numer do Harrego. Po trzech sygnałach myślałam, że już nie odbierzr, ale jednak zdążył.
- Halo, Sel?- jego głos był dziwny. Włączyłam głośnomówiący tak, aby Per i Zayn mogli go słyszeć.
- Cześć Harry... Myślałam, że już nie odbierzesz.
- Przepraszam, ale jestem...na siłowni i nie słyszałem z początku telefonu.- odparł. W jego głosie czułam lekką nutę niepewności.
- Na siłowni?- udałam zdziwienie i cicho się zaśmiałam- Od kiedy Ty ćwiczysz?- zażartowałam. Starałam się z nim normalnie rozmawiać.
- Zaskoczę Cię, bo od tygodnia hehe... A coś się stało Sel? Dobrze się czujesz?- wyraźnie się zmartwił. Szkoda, że nie wie, jak się o niego martwię...
- Tak, tak, wszystko jest w porządku Harry. Siedzę właśnie w parku z Perrie i Zaynem. Zastanawialiśmy się, czy nie chciałbyś do nas dołączyć? Poszlibyśmy coś zjeść?- zaproponowałam. Zayn i Perrie spojrzeli na mnie, jakbym uknuła jakiś niecny plan. Nie było to nic specjalnego. Po prostu uznałam, że dobrze będzie jeśli Harrego trochę poobserwujemy. Harry na szczęście się zgodził i nie protestował.
- Jasne. Mam podejść do parku?
- Tak. Będziemy tu na Ciebie czekać. To ten park koło mojego domu. Gdzie przychodzimy czasem na spacer.
- Okej, wiem który Sel. Wezmę szybki prysznic i niedługo będę.- odpowiedział szybko.
- Dobra. Czekamy, pa.- i się rozłączyłam. Perrie na mnie patrzyła i chyba nie kumała o co chodzi.
- Pójdziemy coś zjeść razem i poobserwujemy go trochę. Nie chce mi się wierzyć, że był na siłowni...- odparłam spoglądając przed siebie.
- Mi też nie.- przyznał Zayn- Zobaczymy co z tego wyjdzie.
- Wezmę go później do siebie. Żeby niczego nie podejrzewał.- dodałam, a Perrie i Zayn spojrzeli na mnie Cwaniackim wzrokiem. Zaśmiałam się. Zboki!
- To nie to, co myślicie... Erotomani! 😝- wystawiłam im język i czekaliśmy niecierpliwie na Harrego. Zjawił się w parku po niecałych 30 minutach.
- Jesteś!- zadowolona, że widzę go całego i chyba nienaćpanego zerwałam się z ławki i poleciałam się z nim przywitać. Rzuciłam mu się na szyję, a Harry podtrzymał mnie w biodrach. Mało brakowało, a pocałowałabym go w usta, ale niestety nie mogłam tego zrobić. Na twarzy Harrego ujrzałam delikatny uśmiech, który potem delikatnie ustąpił wahaniu przed pocałunkiem. Najwidoczniej miał w głowie ten sam mętlik, co ja. Odsunęłam się od niego powoli, aby mógł przywitać się z kumplem i z Per.
- Siema stary.- Zayn podał kumplowi rękę, Harry uścisnął ją bez wahania, a potem przywitał się z Per buziakiem w policzek.
- To dokąd mnie zabieracie na obiad?😁- Harry próbował być taki jak zwykle, ale nie do końca mu to wychodziło. Jednak staraliśmy się nie zwracać na to uwagi.
- Dzisiak Ty stawiasz, Loczku😀- wyszczerzyła się do niego Perrie. W tym momencie poczułam, że jednak nikt nie udaje, a my wciąż jesteś tą samą paczką, co rok temu.
Udaliśmy się całą czwórką do pobliskiej knajpki, w której zamówiliśmy sobie włoskie żarcie. Jedliśmy śmiejąc się i żartując. Harry nie wydawał się być pod wpływem narkotyków. Wyraźnie było widać, że czuje się odprężony i szczęśliwy. Albo serio noc nie brał i był na siłowni, albo nieźle się z tym krył. Perrie i Zayn też nie dali po sobie poznać, że knujemy coś wobec Harrego.
- Masz coś koło ust, Sel...- usłyszałam nagle czuły głos i poczułam dotyk na policzku. Harry delikatnie serwetką wytarł sos z mojej twarzy, nachylając się lekko nade mną. Nasi przyjaciele zamilkli i podejrzewam, że bacznie nas obserwowali. Spojrzał Harremu w oczy. Były cudowne, ale miały w sobie coś takiego, co nie należało do "mojego" Harrego. Zrozumiałam, że coś brał... Chociaż nie było tego po nim widać. Kąciki ust Harrego delikatnie wygięły się do góry i odsunął się na swoje miejsce. Jego oczy posmutniały. Widziałam to. Coś go męczy i zżera od środka. Ewidentnie nie jest z nim najlepiej. To dla mnie stwarza pozory, że ze wszystkim sobie radzi.
- To pewnie od sosu, dzięki Harry😊- posłałam mu delikatny uśmiech i odwróciłam się w stronę przyjaciół. Spojrzeniem dałam im do zrozumienia, że Harry nie jest "czysty".
Kiedy już się najedliśmy, odpoczęliśmy chwilę i wyszliśmy z knajpki. Skierowaliśmy się w stronę mojego mieszkania. Razem z Per szłam z przodu, a chłopacy szli za nami rozmawiając o najbliższej próbie do koncertu. Wyraźnie byli tym podekscytowani. Patrząc na dzisiejsze zachowanie Harrego stwierdziłam, że powinniśmy znów częściej gdzieś razem wychodzić.
Po 5 minutach staliśmy już pod budynkiem, w którym mieszkam. Zayna podszedł do Perrie i objął ją ramieniem mówiąc:
- To my będziemy już lecieć.- spojrzałam na nich.
- Nie wejdziecie chociaż na chwilę?- udałam, że chcę ich zaprosić. Perrie kiwnęła głową.
- Musimy coś jeszcze załatwić, ale wieczorem do Ciebie zadzwonię.- uśmiechnęła się szeroko i poruszyła brwiami spoglądając na Harrego. Ten odwzajemnił jej uśmiech.
- Dobra... Ale chociaż Ty mnie nie zostawiaj, Harry?- spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem. Udałam, że nie widziałam spojrzeń, jakie wymieniał z Per i Zaynem.
- Nawet mi się nie śni, żeby Cię zostawić Sel. - odpowiedział obejmując mnie ramieniem, a moim ciałem wstrząsnął dreszcz. Zayn lekko się uśmiechnął i powiedział:
- Więc Was zostawiamy i uciekamy. Do zobaczenia Sel, trzymaj się.- cmoknął mnie w policzek, po czym podał rękę Harremu i razem z Per odeszli w przeciwną stronę. Wszystko zostało w moich rękach.
- Chodźmy- spojrzałam na Harrego i ruszyłam do drzwi. Harry szedł tuż obok mnie, gdy szliśmy do mojego mieszkania.
Po wejściu do domu od razu walnęłam się na kanapę. Złapałam się odruchowo za brzuch, bo czułam sie dosyć ciężko po naszym obiedzie.
- Ale jestem najedzona...- jęknęłam, a Harry stanął nade mną i się zaśmiał.
- Fakt, jesz za dwóch. Podnieś nogę...- nakazał mi.
- Nogę? Po co?- zdziwiła mnie jego prośba.
- No podnieś, nie marudź.- grzecznie się posłuchałam i podniosłam nogę do góry. Harry ujął moją nogę w obie ręce i zdjął mi buta, aby zacząć masować moją stopę.
- Mmm...- zrobiło mi się przyjemnie. To było mega odprężające. Chwilę później Harry zniżył się trochę, klękając przede mną.
- Teraz podaj drugą.- tym razem podałam mu nogę bez wahania i zbędnych pytań. Zrobił to samo, co z pierwszą nogą. Najpierw zdjął buta, a potem zaczął masować stopę. Przymknęłam oczy, aby rozkoszować się tą chwilą. W między czasie przypomniało mi się, że nie zaproponowałam mu nic do picia:
- Może chcesz się czegoś napić...?- wyszeptałam.
- Później Sel, teraz chcę Ciebie...- odpowiedział pewnym głosem.
- Dobrze.- zgodziłam się i dopiero jak poczułam dłoń Harrego wzdłuż mojej nogi, dotarło do mnie, co on powiedział. Natychmiast otworzyłam oczy i spojrzałam na niego:
- Harry...- szepnęłam, ale uciszył mnie ręką. Jego oczy błyszczały. Rozpoznałam w nich mojego Harrego. Przysunął się bliżej mnie, dotykając rękami moich ud,
- Oh!- westchnęłam czując na sobie jego skórę.
- Uwielbiam, jak reagujesz na mój dotyk.- szepnął i podniósł się lekko. Wciąż był na kolanach. Rozszerzył delikatnie moje nogi. Na nieszczęście miałam dzisiaj sukienkę. Podparł się jedną ręką na kanapie, a drugą dotknął mojego policzka. Nie byłam w stanie nic powiedzieć, ani zaprotestować. Pragnęłam jego dotyku jak głupia. Uniosłam jedną rękę i wplotłam ją w jego włosy. Harry pochylił się mocniej nade mną, spojrzał głęboko w moje oczy i pocałował mnie...
************************************
C.D.N.