środa, 26 marca 2014

odcinek 12 "- To nie jest... nasz...ostatni raz..."

Witam!
Aby troszeczkę nadgonić stracony czas, dodaje kolejny odcinek...!
UWAGA! +18 !! :)

***************************************************************

Poczułem jej dłoń na moim policzku, a potem we włosach. Całowała mnie. Całowała mnie z co raz większą zachłannością, jakbyśmy robili to ostatni raz. A przecież tak nie było. Pozwoliłem robić jej to w jej tempie.. Chciałem, żeby była szczęśliwa i więcej nie musiała płakać. Kilka sekund później ktoś zjawił się nad nami i krzyknął:
- A tu co do diabła się wyprawia?!- oderwałem się wystraszony od Sel i spojrzałem w  górę...

...Stał nad nami Louis. Był nie tyle co wściekły, ale zaskoczony tym, co zauważył. No tak... przecież nikt o nas nie wiedział. Chyba tylko za wyjątkiem Perrie i Zayna. Bynajmniej ja nikomu więcej nic nie mówiłem, a o tej akcji w szkole dawno już każdy zapomniał. 
- Louis my Ci to wszystko wyjaśnimy...- odezwała się cicho Sel. Odsunęła się powoli ode mnie i podniosła z podłogi. Wstałem tuż za nią.
- Ale co wy mi chcecie wyjaśniać?- Lou spojrzał na nas rozszerzając oczy. Zauważyłem, że stał podparty pod boki i zachowywał się jak matka, która nakryła swoją córkę w trakcie aktu seksualnego z jej chłopakiem. Zaśmiałem się w duszy.- Od kiedy jesteście razem?- zapytał.

Selena:
- Ale co wy mi chcecie wyjaśniać? - spojrzał na nas, jakbyśmy byli jego dziećmi i właśnie coś narozrabiali- Od kiedy jesteście razem?- dodał drugie pytanie. Zatkało mnie. Przecież ja i Harry "nie jesteśmy" razem.
- Ale my...- zaczęłam- Louis... ja i Harry nie... nie jesteśmy razem...- zająkałam się. Spojrzałam niepewnie na Harrego, ale ten miał na twarzy delikatny uśmiech. 
- Nie? - zdziwił się Lou. - A to, co przed chwilą widziałem? Widzieliśmy?- spojrzał po naszych przyjaciołach. Obejrzałam się za niego i znalazłam Perrie. Stała patrząc na mnie trochę niepewnie. Wiedziałam czego się obawia... Zresztą tak samo jak i ja. Nie byłam pewna, co powiedzieć. Zrobił to za mnie Harry:
- Nie Lou. Ja i Sel nie jesteśmy...Nie byliśmy razem... - poprawił się.- Spotykaliśmy się, ale nie byliśmy parą...- Louis spojrzał na nas jak na debili. Przez chwilę pomyślałam, że zrobiło mu się przykro, że jako nasz przyjaciel nic o tym nie wiedział. Chciałam koniecznie coś powiedzieć, ale Harry znowu mnie uprzedził- Na dzisiejszej imprezie chciałem to zmienić.- spojrzał pierw na naszych znajomych, a potem na mnie. Odwrócił się w moją stronę i złapał mnie za rękę.
- S-Słucham...?- zdziwiłam się. Czyżby on chciał mnie o coś poprosić? Zatkało mnie. Poczułam w gardle olbrzymią gulę, która uniemożliwiała mi wydobycie z siebie choćby jednego słowa. Błagałam w duszy, aby się zamknął, aby już nic więcej nie mówił. No dalej, niech ktoś zaprotestuje! Rozejrzałam się po naszych przyjaciołach, ale wszyscy tylko stali i się gapili. Super... To teraz będzie przedstawienie! Miałam wrażenie, że zaczynam drżeć. Takiego stresu nie miałam nawet przed egzaminami... 
- Sel... Wiesz dobrze, że pomogłaś mi podjąć słuszną decyzję w związku z Taylor... Potem spędziliśmy ze sobą mnóstwo czasu, w którym zrozumiałem, jak wielkie szczęście było tuż przy mnie. 
- Harry...- zaczęłam- Przestań...- poprosiłam szeptem. Nie chciałam, żeby coś teraz poszło nie tak.
- Cii...- przyłożył palec do moich ust, a potem przyciągnął mnie do siebie- Nie chcę już się z Tobą ukrywać. Chcę by wszyscy wiedzieli, jak mocno Cię pokochałem. Nie mam zamiaru więcej ukrywać się z tym, co czuję. Wiem, że Ty ukrywałaś się z tym wiele lat... To nie jest litość Sel, ja naprawdę się w Tobie zakochałem. Od wczoraj zaplanowałem sobie, że dzisiaj u Lou poproszę Cię byś została oficjalnie moją dziewczyną... Zostaniesz nią Sel?- jego oczy zabłysły. Nie mogłam na niego patrzeć! W pierwszej chwili chciałam krzyknąć "Tak! Tak Harry! Chcę zostać Twoją dziewczyną!", ale chwile potem mój entuzjazm opadał i chociaż bardzo tego pragnęłam od tylu lat, nie mogłam się teraz zgodzić. Miałam mętlik w głowie.
- Harry...- zaczęłam. Odszukałam znów szybko Perrie. Patrzyła na mnie cały czas. Potem spuściła głowę na dół i usłyszałam jak do mnie mówi:
- Sel, powiedz mu to w końcu... Powiedz Harremu prawdę.
- Prawdę? Jaką prawdę?- Harry się zmieszał. Nie wiedział o co chodzi, zresztą tak jak inni. Było mi tak okropnie głupio. Znów poleciały mi łzy.- Sel... kochanie, co się stało? O co chodzi?- mimo tego, że obawiał się pewnie najgorszego przytulił mnie i pogłaskał po policzku. Nie mogłam mu teraz tego zrobić... Ale musiałam! 
- Jaka ja byłam głupia, że nie powiedziałam Ci tego od razu!- płakałam- Myślałam, że nie chcesz być ze mną... 
- Jak mogłaś tak myśleć, Sel?!
- Harry zrozum... Tyle lat z nią byłeś! Jakby to wyglądało... Dopiero się rozstaliście, ja byłam tą drugą... Rozumiałam, że nie chcesz się teraz wiązać, że potrzebujesz czasu... Nie chciałam Cię ranić, ale dziś już wiem, że zranię Cię teraz jeszcze bardziej przez to, że tyle czasu to ukrywałam przed Tobą... 
- O czym Ty do cholery mówisz, Sel?- złapał mnie za ramiona i odsunął lekko od siebie.
- Kocham Cię od kilku lat. Do tej pory byłam tylko Twoją przyjaciółką, najlepszą przyjaciółką... Nienawidzę siebie za to, że to zepsułam. Zawsze marzyłam o tym, by być z Tobą, być Twoją dziewczyną... Ale nie mogę, Harry.
- Jak to nie możesz? Powiesz mi wreszcie, o co tutaj chodzi?!- niecierpliwił się. Spojrzał po chłopakach, ale oni nie mieli zielonego pojęcia, o czym ja mówię. 
- Dobra! Dobra, już mówię! - krzyknęłam. Otarłam łzy i spojrzałam Harremu w oczy.
- Mów...- nalegał. Nabrałam powietrza i wyznałam mu prawdę:
- Jutro wyjeżdżam... Wylatuję do Los Angeles... Podpisałam kontrakt, który był wygraną w konkursie...
- Wyjeżdżasz? Jutro?! 
- Tak... Jutro... Po południu.
- Oh!- wszyscy nasi przyjaciele, prócz Perrie i Zayna, nie dowierzali temu, co właśnie powiedziałam.
- Na ile?- spytał szeptem Harry. W jego głosie wyczułam rozpacz. Wiedziałam, że po mojej odpowiedzi zacznie płakać. 
- Na 10 miesięcy... 
- Kurwa, na ile?!- wrzasnął.
- Harry...- chciałam się wytłumaczyć, ale nie dał mi dojść do słowa. Odepchnął mnie od siebie i pobiegł na górę domu.- Harry...!- krzyknęłam za nim, ale nie odezwał się. Zniknął mi z oczu tuż na końcu schodów.- Harry...- szepnęłam, ale wiedziałam, że nie było żadnych szans by mnie w ogóle usłyszał. Złapałam się za głowę i rozbeczałam jak dziecko. Nie chciałam go zranić... chciałam go ochronić! ;( Podeszła do mnie Perrie i Danielle. Obie mnie przytuliły, ale nie mogłam tu tak stać, musiałam iść do niego... Nie miałam jednak siły zrobić chociażby jeden krok w stronę schodów.
- Pójdę do niego...- powiedział Zayn. Perrie kiwnęła mu głową, że to dobry pomysł i poszedł. Patrzyłam za nim przez chwilę, ale potem dziewczyny zaprowadziły mnie do salonu, żeby usiadła i się uspokoiła. Problem był jednak taki,  że nie byłam w stanie się uspokoić. Zraniłam osobę, którą tak kochałam... Która ostatnio tyle dla mnie poświęciła. Dziewczyny jedna za drugą mówiły coś do mnie, ale ich nie słuchałam. Zapatrzyłam się przed siebie i rozmyślałam, co teraz mogę zrobić. Gdyby tylko chciał mnie wysłuchać... Gdyby dał dojść mi do słowa i spróbował mnie zrozumieć. Okłamałam go i miał prawo tak zareagować. Wyjaśnię mu wszystko, naprawdę mu wszystko wyjaśnię i to za chwilę. On jest całym moim światem i muszę to zrobić. A co on dalej z tym zrobi to już jego sprawa... Ja przynajmniej będę wiedziała, że zrobiłam co mogłam, by to uratować.
- Boże ona już milczy pół godziny.- mówiła Kylie. Jej głos ocknął mnie z zamyśleń.
- Zayna też już tyle nie ma... - dodała Perrie. Zayn. Jeszcze nie wrócił? Rozejrzałam się dookoła i faktycznie nigdzie go nie było.
- Sel!- krzyknęła Daniell i mocno mnie przytuliła. Odwzajemniłam jej uścisk. 
- Muszę porozmawiać z Harrym...- wyszeptałam.
- Ale Zayn jeszcze od niego nie wrócił. Nie wiemy, co tam się w ogóle dzieje.- odparł Louis. Reszta siedziała cicho na sofie i na fotelach. Niektórzy pili piwo lub drinki i zastanawiali się, co teraz. Nagle do salonu wszedł załamany Zayn.
- I co z nim?- spytała Perrie. Zayn wykrzywił usta w okropnym grymasie i pokręcił głową:
- Nic się nie odzywa. Nawet na mnie nie spojrzał. Kompletnie nic. Załamał się...- spojrzał na mnie, a ja na niego. Nie wyczytałam w jego twarzy nic oprócz smutku. Nie był na mnie zły. Nie tak jak Harold... Wstałam z sofy i oznajmiłam:
- Idę do niego.- każdy na mnie spojrzał i każdy chciał protestować- Ja to schrzaniłam i ja to muszę naprawić. Uwierzcie, że gorzej już być nie może...- posłałam im smutny uśmiech i ruszyłam w stronę schodów.
- Jest w pokoju Lou...- szepnął za mną Zayn. Kiwnęłam mu głowa w podziękowaniu i weszłam po schodach na górę. Minęłam pierwsze drzwi, drugie... Zatrzymałam się przy trzecich. Lekko zapukałam, ale wiedziałam, że i tak się nikt nie odezwie. Nacisnęłam na klamkę i cichutko weszłam do pokoju. W środku było ciemno. Widziałam tylko cień Harrego, który widać było na łóżku. Siedział oparty o poręcz przy ścianie. Cicho westchnęłam tak, by mnie nie usłyszał. Ruszyłam w jego stronę.
- Harry...- wyszeptałam. Odwrócił głowę w moją stronę. Mimo ciemności widziałam jego załzawione oczy, z których po policzkach leciały wciąż łzy. Zabolało mnie serce.

Harry:
Zayn w końcu wyszedł. Nalegał chyba z pół godziny, żebym się do niego odezwał. Nie chciałem z nim rozmawiać, z nikim nie chciałem. Kiedy zniknął za drzwiami miałem nadzieję, że w końcu dali mi spokój. Jednak się myliłem... Kilka minut po wyjściu Zayna ktoś wszedł do pokoju. Nie wiedziałem kto to, dopóki nie usłyszałem głosu:
- Harry...- był tak delikatny, łagodny i kojący dla mojej duszy, że musiałem odwrócić się w jego stronę. Wiedziałem, że to Selena. Szła w moją stronę. Patrzyłem na nią, a ona na mnie. Nie chciałem jej teraz widzieć, ale nie potrafiłem wygonić jej z pokoju. Zbliżyła się do łóżka i zdjęła buty. Odwróciłem się od niej. Kątem oka widziałem, że powoli wchodzi na łóżko. Byłem jednocześnie strasznie na nią wściekły, ale i tez zadowolony, że przyszła. Moje oczy przestały wypuszczać niepotrzebne łzy. Przetarłem dłonią policzki i znów odwróciłem się w jej stronę. Klęknęła tuż przede mną.
- Harry...- wyszeptała drugi raz. Poczułem gulę w gardle. Momentalnie zapragnąłem ją mieć. Nieważne było to, że własnie się pokłóciliśmy. Nieważne było to, że praktycznie mnie odrzuciła... Kocham ją i pragnę ją mieć! Ponownie na nią spojrzałem. Miała podpuchnięte oczy... Jak ja.
- Kocham Cię, Harry... - jej usta ledwo wydały z siebie dźwięk, lecz wszystko dokładnie usłyszałem. Wciąż nie potrafiłem wydobyć z siebie choćby jedno słowo, więc Sel dodała jeszcze coś od siebie- Chcę być teraz Twoja... teraz i na zawsze. Kochaj się ze mną Harry. Kochaj się ze mną choćby miał to być nasz ostatni raz.- poczułem jej dłoń na mojej. Prosiła mnie. Prosiła o to, abym się z nią kochał... Wiedziała, że zawsze tego pragnąłem. Czuła za każdym razem, jak na mnie działa. Nie wykorzystywała tego teraz. Chciała po prostu poczuć mnie ten "ostatni raz". Zapomniałem momentalnie dlaczego się tutaj znaleźliśmy. Cała nasza kłótnia poszła w niepamięć. Jednym ruchem objąłem ją i przywarłem wargami do jej ust. Nasze oblane łzami policzki ocierały się o siebie. Pragnąłem ją mimo wszystko. Wplątałem jedną dłoń w jej cudne długie czarne włosy. Całowałem coraz bardziej zachłannie. Co chwilę słyszałem jak Selena cichutko wzdycha. Nasze podniecenie wzrastało z sekundy na sekundę. Delikatnie ułożyłem ją na poduszkach. Całowałem teraz jej policzki, szyję, dekolt. Włożyłem rękę pod jej sukienkę i powoli zsunąłem z niej rajstopy. Rzuciłem je gdzieś w kąt. Powoli schodziłem niżej. Ominąłem zamek w jej sukience i przyłożyłem usta do jej cudownie opalonych ud. Delikatnie musnąłem je językiem, a potem zacząłem całować. Sel czując większe podniecenie zacisnęła na mnie uda, a potem szeroko je rozłożyła. 
- Ohh...- westchnęła cicho, gdy niespodziewanie musnąłem językiem jej majteczki. Wiedziałem, że na mnie czeka. Czekała od zawsze. Podniosłem się wyżej. Całowałem jej usta, a nasze języki bawiły się ze sobą. Jedna ręką powoli odpinałem jej zamek, który kończył się tuż przy pępku. Dopiero teraz zauważyłem, że nie miała stanika. Jej piersi w połowie ukazały mi się spod sukienki. Zjechałem pocałunkami w miejsce między jedną piersią a drugą. Sel delikatnie wygięła się do góry. Tak łatwo było doprowadzić ją do rozkoszy. Prawą ręką odsłoniłem jej lewą pierś. Od razu przyssałem się do jej sutka. Aż prosił się, by się z nim troszkę pobawić. Chwilę potem zrobiłem to samo z drugim sutkiem. Selena aż drżała pode mną. Jej ciało unosiło się do góry i opadało na dół. W ten sposób drażniła się z moim przyjacielem, który akurat przylegał do jej wejścia. Selena objęła mnie za szyję, a potem podwinęła moją koszulkę do góry. Zdjąłem ją z siebie nie przestając jej całować. Zsunąłem z Seleny pierw jeden rękaw jej sukienki, a potem drugi. Podniosłem się do góry, żeby ściągnąć ją z niej przez nogi. Kiedy to zrobiłem rozłożyłem jej nogi i nachyliłem się nad nią. Chwilę bawiłem się jej majteczkami, a potem zsunąłem je z niej powoli i delikatnie. Sel znów zadrżała. Spojrzałem na jej twarz. Miała przymknięte oczy, a jej dłonie ściskały poduszkę tuż za jej głową. Znów nachyliłem się nad jej wejściem i zacząłem delikatnie lizać języczkiem. W między czasie zdjąłem sobie spodnie. Nie myślałem w tej chwili o niczym, jak o tym by mój przyjaciel w końcu zanurzył się w jej ciepłym wnętrzu. Gdy widziałem, jak Sel wije się co raz bardziej przerwałem pieszczoty. Uniosłem się na rękach tuz nad nią. Pocałowałem miejsce tuż za uchem i wyszeptałem:
- Dosiądź mnie Sel... - jej oczy automatycznie się otworzyły. Przyjrzała mi się i lekko kiwnęła głową, że się zgadza. Zdjąłem bokserki i położyłem się na plecach. Nogi Sel oplotły mnie wokół brzucha. Pomogłem jej natrafić na mojego przyjaciela po czym poczułem, jak delikatnie nabija się na niego swoją wilgotną muszelką. Rozchyliłem usta cicho jęcząc. Jeszcze nigdy nie doświadczyłem takiego uczucia. Była wspaniała. Powoli zaczęła się na nim poruszać. Z jej ust wydobywały się dźwięki rozkoszy. Złapałem ją za pośladki, aby troszkę jej pomóc. Była tak niesamowita, że ledwo powstrzymywałem się, by zaraz nie trysnąć. Sel pochyliła się nade mną i jedną rękę wplotła w moje włosy. Jej ciało wygięło się delikatnie do tyłu, a pupa zaczęła co raz szybciej ruszać. 
- Harry... Harry...- co chwile szeptała moje imię. Nie chciałem, żeby teraz doszła. Jeszcze nie, jeszcze chwila... Widząc, jak jej ciało szaleje złapałem ją mocniej za pośladki i podniosłem do góry, aby mój penis całkowicie z niej wyszedł. Sel opadła na moje ciało cichutko sapiąc. Powoli odwróciłem ją na plecy, rozłożyłem jej nogi i ułożyłem się między nimi. Całując delikatnie jej usta znowu w nią wszedłem. Tym razem kontrolowałem w pełni swoje ruchy. Sel objęła mnie mocno nogami i przyciskała co raz bardziej do siebie. Przyspieszyłem ruchy, aby dać jej jeszcze więcej rozkoszy. Znów złapała mnie za włosy i szeptała moje imię. Wiedziałem, że ani ona ani ja już dłużej nie wytrzymamy. Robiłem to co raz szybciej i szybciej. Jej oddech przyspieszał, a ciało wyginało się co raz mocniej. Jej ciałem wstrząsnął pierwszy dreszcz. To było już... Z moich oczu wyleciały łzy. Nie mogłem ich powstrzymać, tak jak i słów:
- To nie jest... nasz...ostatni raz...- szeptałem między pchnięciami i potem całkowicie mnie zamroczyło. Selena drżała pode mną, a po moich plecach spływał pot. Doszliśmy oboje. W tym samym czasie...
C.D.N.

**************************************************************
Bardzo Was proszę, aby osoby, które CZYTAJĄ to opowiadanie, skusiły się i dodały chociaż jeden KOMENTARZNie jest to dla Was ogromny wysiłek, a mi będzie miło, gdy zobaczę, że ktoś na serio to czyta :))

wtorek, 25 marca 2014

odcinek 11 "Chciałem, żeby była szczęśliwa i więcej nie musiała płakać."


Hejo Wam! 
Spokojnie, spokojnie, nie zapomniałam o blogu! 
Dzisiaj dodaje w końcu kolejny odcinek... Wybaczcie mi, że tak długo to wszystko trwało, ale niestety sesja mnie zabiła do końca i do tego niestety nie zakończyła się dla mnie dobrze :( Do tego zmarła moja babcia i nie było mnie przez pewien czas w domu, bo rozumiecie...pogrzeb i te sprawy :( Kilka godzin temu dopiero weszłam do domu, odespałam troszkę ten trudny czas, musiałam przemyśleć kilka rzeczy...ale jakoś dam radę, nie załamuję się!! 
Naprawdę jeszcze raz przepraszam, że tak strasznie późno jest kolejny odcinek...no ale... rozpoczynamy drugą dziesiątkę! :)
Miłego czytania ... :*


***********************************************************
Na drugi dzień obudził mnie dźwięk smsa ... Jeden... Drugi... Trzeci...
- Jeeeenyyy... Co to za debil...- mówiłam sama do siebie, po czym zaspana sięgnęłam na szafkę po telefon. Jednym okiem spojrzałam na sprzęt i odczytałam wiadomości.

Były one od Perrie. Boże, ta dziewczyna nie da się człowiekowi wyspać w jego ostatnią noc we własnym łóżku. Odczytałam wiadomości i z powrotem opadłam na poduszki. Tak bardzo nie chciałam teraz wstawać. Marzyłam aby zostać w moim łóżku i odizolować się dziś od wszystkich. Niestety nie mogłam tego zrobić chłopakom. Mieli dla nas niespodziankę i nie chciałam im jej popsuć. Chociaż i tak potem to zrobię, gdy w końcu im powiem, że jutro wyjeżdżam. Na 10 m-cy... Ponownie wzięłam telefon do ręki, ale tym razem odpisałam już mojej przyjaciółce, że będę u niej maksymalnie za półtorej godziny. Nie odpisała mi już nic, bo pewnie "udawała" swoją złość na mnie. Zwlekłam się z łóżka i powędrowałam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i umyłam włosy. Gdy wyszłam owinięta ręcznikiem udałam się do szafy po coś do ubrania. Wzięłam zwykłe dżinsy i sweter. Wtedy przypomniałam sobie, jak zaledwie tydzień temu w salonie czekał za mną Harry, a ja wyskoczyłam mu naga owinięta tylko ręcznikiem. W tym samym momencie mój telefon zadzwonił, oświadczając mi, że znów dostałam smsa. Był tym razem od Harrego. Uśmiechnęłam się do siebie i odpisałam mu od razu. Zadowolona poszłam szykować się dalej, bo jak nie zjawię się u Per tak, jak mówiłam, to mogę się pożegnać z życiem.

- No nareszcie! Na Ciebie to wieczność można czekać!- przywitała mnie w progu Perrie.
- Jak kocha to zawsze poczeka :P- wystawiłam jej język i weszłam do środka. Poszłam od razu do pokoju Per. Trochę bałam się tam wejść i zobaczyć, co dla mnie uszykowała, ale nie miałam wyjścia. 
- Wchodź, wchodź. Masz w czym wybierać.- zaraz po wejściu do jej pokoju pokazała na stertę ubrań, które leżały na jej łóżku. Z brzegu zauważyłam leżące trzy sukienki. Domyśliłam się, że są wybrane dla mnie i wcale się nie pomyliłam. Kurczę... 
Po prawie dwugodzinnej dyskusji na temat "ja tego nie założę! to jest zbyt wyzywające!" w końcu Perrie dopięła swego i wmusiła we mnie założenie tej beznadziejnej i okropnie wyuzdanej sukienki. Oczywiście Perrie tłumaczyła ten wybór tym, że to moja impreza pożegnalna, że muszę extra wyglądać... Tylko problem polegał na tym, że nikt nie wiedział, że to moja ostatnia impreza i że ja nie chciałam takiej sukienki! Lecz niestety musiałam jej ulec... Po tych dwóch godzinach wzięłyśmy się w końcu za układanie fryzur i makijaże. Koło 16 zjawiły się Kylie i Barbara. Razem dokończyłyśmy się stroić. W końcu nadszedł czas na zamówienie taksówki, czytajcie Zayna. Dzisiaj jemu przypadła ta rola. Przed 18 do domu Perrie wszedł Zayn.
- Cześć dziewczyny... :)- uśmiechnął się do nas, po czym podszedł do Perrie i dał jej buziaka w policzek. Zmierzył wzrokiem każdą z nas po kolei, lecz na końcu zatrzymał się na mnie- Wow! Sel... Kurde!- podrapał się po głowie- Wyglądasz extra...- ledwo wydusił z siebie. Ja stałam zarumieniona bardziej niż burak, a on gapił się na mnie jakby zobaczył ducha!
- Dzięki Zayn...- odparłam półszeptem- Chodźmy już, co?- zaproponowałam od razu. Wszyscy z ochota wyrazili ogromną chęć na wyruszenie do domu Lou. Dziewczyny były bardzo podekscytowane. Szczególnie tym, co przygotowała dla nas Piątka Wspaniałych. Nie ukrywałam, że sama byłam tego ciekawa. Perrie próbowała wyciągnąć cokolwiek z Zayna, ale jej się to nie udało.
Po niecałych 10 minutach zajechaliśmy już pod dom Lou. Wysiedliśmy z auta. Oczywiście ja jako niezdara musiałam się potknąć zaraz po wyjściu z auta.
- Kurwa, czy Lou kiedyś zlikwiduje te zasrane kamyki z podjazdu?- warknęłam.
- Łoho! Laska, cóż to za słownictwo? Nigdy ci nie przeszkadzał podjazd Louisa.- zwróciła mi uwagę Kylie .
- Ale dzisiaj 'wyjątkowo' mam szpilki i mi kurwa przeszkadza!- wściekła spojrzałam na Perrie, a ta puściła w moją stronę szeroki uśmiech i poruszała brwiami. Zabije ją, przysięgam. 
- Nie marudź tylko chodź.- Perrie złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę wejścia. Przeszłyśmy przez próg z taką prędkością, że znów bałam się o moje nogi. Na szczęście nie zaliczyłam gleby. W wejściu przywitał nas Louis.
- No witajcie, witajcie :) Wyglądacie cudnie, dziewczyny. Chodźcie do środka, no dalej :)- zapraszał nas gestem ręki. Chyba jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się być tak zestresowaną i wściekłą jednocześnie przed jakąkolwiek imprezą u Lou. Poprawiłam sobie moją niewydarzoną kieckę i weszłam dalej, jak zapraszał nas Lou. Skierowałam się do salonu, czyli jak zwykle stałego miejsca imprezy. Siedziała tam reszta gości i oczywiście był wśród nich Harry.

Harry:
Impreza u Lou powoli już się zaczynała. Standardowo byliśmy w tym samym składzie, czekaliśmy tylko aż Zayn przywiezie nam dziewczyny. Byłem tak bardzo podekscytowany dzisiejszym wieczorem, że musiałem już wypić kilka drinków. Oczywiście nie byłem pijany, absolutnie. Czułem się wręcz świetnie. Czekałem aż zademonstrujemy dziewczynom naszą niespodziankę, ale czekałem również za Seleną. Miałem dzisiaj wobec niej pewne plany, a wiedząc, co ona czuje jestem pewien, że się zgodzi i mi nie odmówi. Siedziałem z Liamem na sofie, gdy usłyszałem hałasy dochodządze z podwórka, a potem głos Lou zapraszający gości do środka. Muzyka zagłuszała kroki tych osób, ale wiedziałem, że to Zayn przywiózł  Sel i jej przyjaciółki. Zacząłem delikatnie tupać nogą, gdy w wejściu do salonu stanęła Selena. Drink prawie wyleciał mi z ręki. Czułem, że odebrało mi mowę. Ledwo co podniosłem się z fotela. Jej widok był oszałamiający. Na mój widok lekko się uśmiechnęła i strasznie zarumieniła. Była cudowna, śliczna, idealna. miała na sobie czarną obcisłą sukienkę i wysokie buty na obcasie. Wstałem z sofy starając się nie wylać zawartości szklanki i podszedłem do niej.
- Hej Sel.. :) Wyglądasz oszałamiająco ;*- pochwaliłem jej wygląd i nachyliłem się ku niej, aby pocałować ja w policzek. Czułem jak jej policzki palą moje usta. Była taka pociągająca.
- Dzięki, Harry :)- uśmiechnęła się do mnie. W tych butach wciąż była niższa ode mnie. Uwielbiałem ją taką niziutką. Mogłem wtedy złapać delikatnie za jej podbródek i unieść głowę tak, by spoglądała na mnie w górę, a potem uniosłaby się delikatnie na palcach, by mnie pocałować. Tak cholernie trudno było mi w tym momencie się powstrzymać, żeby teraz tego nie zrobić. Ale na szczęście uratował mnie Zayn, który wleciał do salonu z resztą dziewczyn, a Sel poszła przywitać się z innymi. Obserwowałem ją przez pewien czas. Jak śmiała się, rozmawiała z dziewczynami, potem z Niallem i Lou. Jak czasem któraś z dziewczyn namówiła ją na wspólny taniec. W końcu podeszła do mnie, a ja byłem wniebowzięty.
- Co mnie tak obserwujesz, hm? :)- spytała uśmiechnięta i szturchnęła mnie w ramię. Zaśmiałem się.
- Bo jesteś cudna. Nie mogę się dzisiaj na Ciebie napatrzeć :)- spojrzałem jej w oczy. Zauważyłem, że nerwowo przygryza zębami dolną wargę.
- Dziwnie się tutaj dziś czuję, Harry... Tyle czasu się nie spotykaliśmy... - zaczęła.
- Co mam przez to rozumieć?- zdziwiło mnie jej wyznanie. Byłem ciekaw, co odpowie.
- Stęskniłam się za Tobą...- wyszeptała patrząc mi w oczy, a potem powoli spuściła wzrok na swoje ręce, w których trzymała drinka. Moje usta same wykrzywiły się w delikatnym uśmiechu. Wyciągnąłem w jej stronę rękę i przysunąłem ja do siebie.
- Ja za Tobą też, Kochanie... :)- wyszeptałem w jej włosy- Bardzo chciałbym Cię teraz pocałować, objąć i... Ale za dużo tu ludzi. - Selena zaśmiała się. 

Selena:
Harry szeptał w moje włosy, co chciałby teraz ze mną robić, a ja tylko się śmiałam. Oczywiście bardzo podobała mi się ta opcja, ale niestety nie mogliśmy sobie teraz na to pozwolić. Z drugiej strony bałam się, że po tym, co się dziś ode mnie dowie już nigdy nie będę mogła go w ogóle przytulić. Jak najprędzej postarałam się wyrzucić z siebie tę myśl i zaciągnęłam Harrego, aby zatańczył ze mną chociaż jedną piosenkę.
- Kiedy w końcu zaprezentujecie nam swoją niespodziankę? :)- zapytałam.
- Już niedługo :) Lou tylko skoczy na chwilę do piwnicy i zobaczycie nasze dzieło :)
- No dalej, Harry! Pochwalcie się już nooo :)- marudziłam mu prawie całą piosenkę,  którą razem tańczyliśmy. W końcu Harry złapał mnie za rękę, okręcił i przyciągnął do siebie mówiąc:
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem :) - odsunął się lekko ode mnie i kiwnął głową w stronę Lou.
- To już?!- zauważył Zayn. Harry kiwnął mu głową, że tak. Chłopacy zaczęli zacierać ręce. Wyciągnęli z kieszeni swoich spodni czarne chustki.
- A to niby wam po  co?!- zauważyła Perrie.
- A co chcesz popsuć niespodziankę? Odwracaj się, ale to już :D- powiedział zadowolony Zayn do swojej ukochanej ;). Perrie jednak stawiała pewne opory, ale w końcu zawiązał jej przepaskę na oczach.  Śmiałam się z nich, ale skończyłam, kiedy i na moich oczach pojawiła się taka sama czarna przepaska zawiązana przez Harrego. Reszta dziewczyn również miała zawiązane przepaski, co świadczył o tym między innym pisk Danielle. Poczułam jak Harry łapie mnie za rękę i gdzieś prowadzi. Dziewczyny co chwila o coś się potykały, ale ja ufałam Harremu i wiedziałam, że dobrze mnie poprowadzi. 
- Uwaga schody!- krzyknął nagle i potem mówił mi kiedy mam dawać krok na kolejny schodek. W końcu gdzieś dotarliśmy. Harry na chwilę puścił moją dłoń i gdzieś odszedł. Słyszałyśmy jakieś szmery, a potem dłoń Harrego znów mnie gdzieś prowadziła.
- Usiądź :)- usłyszałam jego szczęśliwy głos. Wolną ręką wymacałam siedzisko i usiadłam. Reszta dziewczyn zrobiła to samo. Odezwał się Lou:
- Teraz na sekundę Was zostawimy, ale za moment powiemy Wam, żebyście ściągnęły opaski. Tylko błagamy, nie podglądajcie, okej? To jest niespodzianka dla Was wszystkich i szczególnie ważna dla nas.
- Okej, dobrze.- zadecydowałam za nas wszystkie. - Zaczynajcie, nooo!- niecierpliwiłam się. Wtedy usłyszałyśmy głośny hałas, a potem melodie. Harry powiedział byśmy zdjęły opaski. Kiedy to zrobiłyśmy naszym oczom ukazało się po prostu studio nagraniowe. Każdy z chłopaków zajął swoje miejsce, zaczęli grać i śpiewać (Little Things). Siedziałyśmy z dziewczynami osłupiałe. W momencie gdy śpiewał Harry poczułam, że spływają mi łzy: 
- "I've just let these little things slip out of my mouth. 'Cause it's you, oh it's you.. it's you they add up to...And I'm in love with you and all these little things."
Widziałam, jego wzrok skierowany w moją stronę. Ledwo mogłam to wszystko wytrzymać. Chrzaniłam teraz to, że mój cały makijaż właśnie spływa po mojej twarzy wraz ze łzami. Poczułam się głupio, jak zwykła idiotka i kretynka... Miałam poczucie winy, że wykorzystałam Harrego. Chłopacy wypuścili ostatnie dźwięki ze swoich gitar, a ja zerwałam się z krzesła i wybiegłam po schodach z piwnicy. Zatrzymałam się dopiero koło kuchni i rozbeczałam jeszcze bardziej.

Harry:
- Puść mnie Perrie! Musze za nią iść!- próbowałem się wydostać z piwnicy po tym jak Selena wybiegła z płaczem. Nie miałem pojęcia, co się stało i chciałem z nią teraz być, ale Perrie zatrzasnęła mi drzwi przed nosem.
- Nigdzie nie pójdziesz, daj jej się wypłakać.- stwierdziła.
- A Ty wolałabyś tam teraz stać sama i ryczeć, niż mieć oparcie w ukochanym?!- prawie na nią krzyknąłem. Spojrzała tylko na mnie dziwnie i wypaliła:
- Tu chodzi o Ciebie kretynie! Nie widzisz tego?
- Widzę! I dlatego chcę do niej iść!- matko jaka ona czasami jest nie do wytrzymania...! Zmierzyłem ja wzrokiem i w końcu  pozwoliła mi dostać się do drzwi. Wyleciałem jak taki pajac i pobiegłem w stronę salonu. Selena była tuz przy kuchni. Kucała oparta o ścianę i płakała w swoje dłonie. Powoli do niej podszedłem. Kucnąłem przy niej i dotknąłem jednej ręki:
- Kochanie... co się stało? Już wszystko okej, Sel...- przysunąłem ją do siebie. Oparła się o moje kolana.
- Nie...- wyłkała- Nic nie jest okej, Harry! ;(
- Ale dlaczego? To była piosenka dla Was... A to studio... To pomoc rodziców Lou. 
- Nie chodzi o studio... -wciąż płakała- Jest wspaniałe... Ale.. ale...
- Ale co, Skarbie? No już... ciii...- głaskałem ją po głowie. Już dawno wiedziałem, że łzy Sel nie są dla mnie czymś przyjemnym. Chyba że płakała ze szczęścia.
- No bo... to jest... wzruszyłam się, bo... ja... ;(- rozryczała mi się na nowo. Przytuliłem ją jeszcze mocniej do siebie. Siedzieliśmy tak krótką chwilę w milczeniu. Wtedy wiedziałem, że to jest dobry moment, abym mógł w końcu ja pocałować. Dotknąłem jej mokrego policzka, otarłem go. Podniosłem delikatnie jej twarz do góry, by spojrzała na mnie. Scałowałem pierw łzy z drugiego policzka, a potem musnąłem jej usta. Nawet nie drgnęła. Musnąłem je drugi raz, trzeci... Sel cichutko westchnęła, a jej płacz ustał. Poczułem jej dłoń na moim policzku, a potem we włosach. Całowała mnie. Całowała mnie z co raz większą zachłannością, jakbyśmy robili to ostatni raz. A przecież tak nie było. Pozwoliłem robić jej to w jej tempie.. Chciałem, żeby była szczęśliwa i więcej nie musiała płakać. Kilka sekund później ktoś zjawił się nad nami i krzyknął:
- A tu co do diabła się wyprawia?!- oderwałem się wystraszony od Sel i spojrzałem w  górę...
C.D.N.

*************************************************************