niedziela, 26 października 2014

odcinek 18 "- Nie łatwo o tym zapomnisz... Tym bardziej, ze on wciąż jest tuż obok. Chciałbym, żebyś dała sobie spokój i zapomniała..."

Hej... trochę mi przykro, że jest tak wiele wejść a tak mało komentarzy... karzecie mnie w ten sposób za moją nieobecność?
Wstawiam odcinek, który przepisywałam na szybkiego ;) *************************************************************************
- Wejdź.- wpuściłem ją do środka i weszliśmy do salonu- O co chodzi?- spytałem nie proponując jej nawet nic do picia. Dziewczyna stanęła tuż przede mną. Miała bardzo dziwną minę.
- O Kendall...- gdy wypowiedziała imię siostry wiedziałem już, ze będzie to bardzo ciekawa rozmowa.

- A co z nią?- spytałem. Ani trochę nie czułem się nią zainteresowany. Nie teraz, gdy wróciła Sel. 
- Trafiła wczoraj do szpitala...- Kylie wydala mi się trochę podłamana.
- Jak to? Dlaczego?- przez moment pomyślałem, że może faktycznie coś jej się stało.
- Zasłabła w trakcie sesji. Dziś rano lekarz ją już wypuścił.- była wyraźnie zmartwiona, ale w jej głosie wyczuwałem coś nieznanego.
- Powiedział coś ten lekarz? Coś jej jest, czy to po prostu zwykłe osłabienie?- nalegałem na konkrety.
- Ona jest w ciąży, Harry- wypaliła, a ja od razu zamilkłem- Spodziewa się Twojego dziecka, Styles.
- Mojego dziecka? Nie wierzę...- nie byłem w stanie jej w to uwierzyć. Żartowała sobie ze mnie. Nie teraz no! To jest, kurwa, niemożliwe! Złapałem się za głowę i przeczesałem ręką włosy.
- Czy ja wyglądam, jakbym sobie jaja robiła? Znasz mnie już tyle lat, Harry!
- No właśnie chyba nie... Myślałem, ze przyjaźń z Seleną coś dla Ciebie znaczy.
- Nie mieszaj w to Seleny, okej? Rozmawiamy o mojej siostrze, a nie o niej.
- Nie rozumiem tylko dlaczego to Ty mi o tym mówisz, a nie Kendall- nie chciałem tego pojąć. Tego było dla mnie zbyt wiele.
- Kendall słabo się czuje. Jest w domu. Matka jest wściekła.
- Nie mogła zadzwonić albo napisać, żebym przyjechał? Nie uwierzę w to, póki ona sama mi tego nie powie!- zażądałem.
- W takim razie jedź ze mną do domu. Przekonasz się, że mówię prawdę.- spojrzała na mnie i czekała na moją decyzję. Nie miałem już teraz innego wyjścia. Zgodziłem się, ale jechałem swoim samochodem. Pół godziny później okazało się, że Kylie nie kłamała, a Kendall naprawdę jest w ciąży. Ze mną. Z początku nie bardzo mi to pasowało, bo już dawno nie uprawiałem z nią seksu... Ale jednak było to możliwe, bo według lekarza Kendall jest na początku drugiego miesiąca. Cholera! Jeśli Sel się o tym dowie już nigdy jej nie odzyskam... Nigdy. Nie wybaczy mi tego. Musiałem natychmiast stamtąd wyjść. Nie mogłem patrzeć ani na Kendall ani na jej siostrę, czy kogokolwiek z jej rodziny. Wsiadłem w samochód i odjechałem. Kilka dni później mieliśmy jechać nad jezioro. Liczyłem na szansę w odzyskaniu Sel. Teraz Kendall będzie musiała jechać z nami. To niemożliwe, co się dzieje... Zatrzymałem się pod domem, ale skoczyłem jeszcze szybko do pobliskiego sklepiku po butelkę wódki. Wchodząc do domu zadzwoniłem do Zayna. Zgodził się przyjechać i pomóc mi to wszystko sobie przetrawić.

OBECNIE
Selena:
- Tu jest obłędnie!- cieszyła się Perrie.
- Masz rację. Nigdy nie widziałam piękniejszego miejsca.- przytaknęłam jej. Stałyśmy własnie na ścieżce, która wiodła w dół do jeziora. Przed nami był piękny widok wody, której taflę oświetlało słońce. Z prawej strony było widać zawieszoną na czymś oponę. Zapewne można by skakać z niej do wody. Chłopacy będą mieli straszna frajdę. Wokół nas nie było żadnego innego domku. Trochę się tego obawiałam, ale z drugiej strony było to dobre wyjście, bo przynajmniej nikt nie będzie się nas czepiał o to, ze hałasujemy. Z lewej strony była niewielka polana, a obok niej miejsce na ognisko. Śmiałam się tylko w duchu, żeby wystarczyło nam jedzenia do końca pobytu. A to aż 5 dni. 
Wróciłyśmy z Perrie do domku. Oczywiście miejsca w pokojach były już rozdzielone. Ja byłam w pokoju z Hache, Perrie i Zaynem. Widziałam niezadowoloną minę Zayna, bo nie bardzo lubił Hache. Ale wszyscy wiedzieli, że muszę być w pokoju z Perrie. Niall był razem z Barbarą, Kylie, Kendall i Harrym. Współczułam chłopakom. Ale mimo wszystko zastanawiałam się, dlaczego tak akurat siebie wybrali. Czyżby Harry i Kendall byli jednak parą? Zapewne tak. Na sama myśl poczułam mdłości... W ostatnich dwóch pokojach byli osobno Louis i El oraz Liam i Danielle. Zawsze patrzyłam na nich uśmiechnięta, gdy tylko miała okazję ich widzieć. Byli tacy szczęśliwi... 
Każdy poszedł do swoich pokoi, żeby się trochę wypakować. Zayn był bardzo milczący. 
- Idziemy nad wodę?- spytała nas Perrie.
- Pewnie tak, ale musimy zapytać resztę.- odpowiedziałam.
- Na pewno się zgodzą :) Idę ubrać strój!- i uciekła do łazienki. Chciałam pobiec za nią, ale nie mogłam zostawić Hache samego z Zaynem. Usiadłam obok Hache na łóżku:
- I jak Ci się tu podoba?- spytałam go opierając głowę o jego ramię. Hache lekko się uśmiechnął.
- Ogólnie mi się podoba, ale jak będzie dalej to zobaczymy ;)- cmoknął mnie w czoło. 
-Ykhm... Ja pójdę spytać resztę, czy idą nad jezioro.- odparł nagle Zayn. Zrobiło mi się głupio. Ruszył ku drzwiom, ale musiałam go na chwile zatrzymać.
- Zayn... poczekaj!- odwrócił się od razu. 
- Tak, Sel?- czekał aż coś powiem.
- Możemy potem pogadać?- spytałam. Wiedziałam, ze będę musiała to wytłumaczyć Hache.
- Jasne ;)- puścił mi oczko i wyszedł z pokoju. Coś było nie tak. Czułam to od kilku dni.
- O czym chcesz z nim pogadać?- zaskoczył mnie Hache. Spojrzałam na niego. Co mu powiedzieć?
- O niczym ważnym. Później Ci powiem, okej?- podeszłam do niego. On niespodziewanie objął mnie w talii i przysunął do siebie. 
- Okej. Mam tylko nadzieję, ze nie będziesz z nim gadać o tym kretynie w lokach.
- Hache! To są moi przyjaciele i nie masz prawa obrażać żadnego z nich, nawet Harrego.
- Jasne... I tak go nie znoszę. Jest irytujący. Gapi się jakbyś była jego. Nie dociera do niego to, jak Cie zranił? Jak przez niego cierpiałaś? 
- Hache, proszę Cię... - położyłam dłoń na jego policzku.
- Jakie "proszę", Selena? Już naprawdę nie pamiętasz co się stało, jak się o nich dowiedziałaś?
- Pamiętam... Czemu musisz akurat teraz do tego wracać? Tak długo już o tym nie myślałam... 
- Przepraszam Cię, Mała... Ale jak go widzę, to za każdym razem widzę Twoje cierpienie. Ten cały szpital, lekarzy... - jego głos zamienił się w szept. Jemu też było ciężko o tym mówić.Nie chciałam akurat teraz rozpamiętywać tych chwil. Wciąż były okropnie bolesne. 
- Czemu to wciąż wraca, Hache? :(- z moich oczu popłynęła łza. Hache od razu ją otarł.
- Nie łatwo o tym zapomnisz... Tym bardziej, ze on wciąż jest tuż obok. Chciałbym, żebyś dała sobie spokój i zapomniała...- objął moją twarz w obie ręce i spojrzał mi w oczy. Mrugnęłam szybko i odparłam:
- Nie wiem, czy potrafię...
- Wiesz, że Ci pomogę.- powiedział pewnym głosem i przybliżył twarz do mojej. Po chwili czułam jego usta. Całował mnie, a ja to odwzajemniałam. Wtedy oczywiście do pokoju wparowała Perrie:
- Jestem gotowa! Uuuups!! Sorki!- oderwałam się od Hache i odwróciłam w stronę Perrie. Stała przed nami zgrabna blondynka w dość skąpym bikini. Hache lekko się uśmiechnął, a ja spaliłam buraka przed przyjaciółką. 
- Wybacz Perrie...- odparł Hache. Ona machnęła tylko ręką:
- Spoooko :) Przebierajcie się, bo zaraz wychodzimy :)
- Okej, za 5 minut będziemy gotowi.- zarządził Hache. Perrie odłożyła na łóżku swoje ciuchy, wzięła ręcznik i olejek do opalania i wyszła. Ja bez słowa wzięłam z walizki swój strój kąpielowy i poszłam do łazienki. Jak wróciłam do pokoju, Hache już czekał za mną przebrany. Wzięliśmy kilka rzeczy i poszliśmy do reszty. Musieliśmy jeszcze chwilę poczekać za hrabiankami (czyt. Kylie i Kendall). W końcu się zjawiły i mogliśmy iść nad wodę. Rozłożyliśmy się nad samym jeziorem. Chłopacy porozkładali kilka leżaków. Wzięli także piłkę do nogi i siatki. Jednak każdy najpierw chciał zamoczyć tyłek w wodzie. Była bardzo przyjemnie ciepła. Aż nie chciało się z niej w ogóle wychodzić. Po kilku minutach Lou i Niall zaczęli wygłupiać się na oponie. Miałam rację, ze można z niej skakać do wody. Pierwszy zrobi l to Louis. Choć chcieli mnie na to wygnać, nie dałam im się. Może później... Po wyjściu z wody usiadłam na ręczniku. Po mojej lewej stronie leżała Perrie, a po prawej Hache. Nieszczęśliwie na wprost mnie siedział Harry, z obok niego jego ukochana. Wspaniały widok... Postanowiłam sobie jednak, ze nie będę się nimi przejmować. I tak było. Do końca dnia. Póki nie usiedliśmy do ogniska, a Harry nie objął ramieniem Kendall, bo było jej "zimno". Myślałam, że złamie kija, na którym piekłam swoją...kiełbaskę (jakkolwiek to brzmi :P ! ). Harry wyraźnie widział, że jestem zła. Skorzystałam z okazji, że na mnie patrzy i oparła się o ramię Hache. Był bardzo mile zaskoczony moim ruchem, ale spojrzał na mnie z ogromnym uśmiechem na twarzy. Również się do niego uśmiechnęłam i co więcej przysunęłam się do niego tak, żeby go pocałować. Ucieszył się jeszcze bardziej. W przeciwieństwie do Harrego. W trakcie ogniska Niall i Lou opowiadali nam pół śmieszne i pół straszne historie. Kiedy zbliżała się północ wszyscy byli już najedzeni i trochę zmęczeni. Zaczynał wiać dosyć silny wiatr i zgodnie stwierdziliśmy, że chyba zbiera się na burzę. Zgasiliśmy więc ognisko i ruszyliśmy do domku. Wykorzystałam okazję i zaczepiłam Zayna, by z nim porozmawiać:
- Zayn...!- zawołałam za nim. Odwrócił się od razu w moją stronę i kiwnął głową, że wie, o co mi chodzi. Wszyscy weszli do domku, a my we dwójkę zostaliśmy na werandzie siadając na schodkach. 
- Coś się stało, Sel?- zapytał po chwili milczenia.
- Nie... tzn tak... chyba.- jąkałam się trochę.
- Domyślam się, że chodzi o Harrego?
- No tak. Jak zwykle...- zgodziłam się z nim.
- Słuchaj Sel, ja zawsze byłem, jestem i będę po waszej stronie. Harry jest moim przyjaciel i ja nie toleruję tego cholernego 'związku' z Kendall. Tego nawet nie da się nazwać związkiem. To jakiś chory układ.
- Chory układ? O czym Ty mówisz, Zayn? - zaskoczyły mnie jego słowa.
- O tym, co ich łączy. A raczej nie łączy. Harry jej nie kocha. Nie wiem jak dał się znów w to wpakować. Tylko tym razem jest o wiele gorzej. 
- Kompletnie Cię nie rozumiem... To, że Harry jej kocha to byłam pewna do dzisiaj. Teraz mam wątpliwości... ale może tylko mi się zdaje.
- Zdaje Ci się. Ja o tym wiem. Sam mi to mówił.
- To po co z nią jest?!- to wszystko było dla mnie niepojęte. 
- Bo musi.- odparł bez ogródek. 
- A co to znaczy "musi"? Ona mu karze?
- Poniekąd tak. Sel, jest po prostu coś, czego nie wiesz Ty i inni, oprócz Kylie i pewnie Barbary. Nie ja jestem tu od tego,by to wyjaśniać.
- Zayn, sam powiedziałeś, że jesteś po naszej stronie. Więc czemu nie chcesz mi powiedzieć? Czemu nie chcesz mi pomóc?- prawie go błagałam. 
- Akurat to na pewno nie pomoże, Sel. Raczej pogorszy całą sprawę- spojrzał na mnie bardzo smutnym wzrokiem. 
- Zayn, błagam Cię...! Nie mogę znieść dłużej tej niepewności. Tego udawania!
- No własnie... Ty i ten cały Hache też niezłą szopkę odstawiacie. - cicho się zaśmiał. Ja w sumie też. Ale zaraz spoważniałam:
- Nie chcę nikogo zranić, a tym bardziej Hache. Nie zasłużył na to. Zawsze mogłam na niego liczyć, gdy wyjechałam. Wiem, co do mnie czuje...
- Sel...- zaczął poważnie Zayn- Powiem Ci, dlaczego Harry jest z Kendall, ale chciałbym pierw Ciebie o coś spytać... 
- O co takiego?- byłam gotowa mu wszystko powiedzieć. 
- To prawda, że byłaś w ciąży z Harrym?
- Eee...Słucham?- zrobiłam wielkie oczy. Spodziewałam się każdego pytania, ale nie takiego! Od razu wiedziałam, że to Perrie mu powiedziała. Tylko czemu? Po co mu to mówiła? Harry wie?!
- Kiedyś dowiedziałem się o tym od Perrie. Była tak wściekła na Harrego, że wyżyła się na mnie i w złości mi to wyznała... Nie bądź na nią zła.
- Nie jestem. Rozumiem ją...- zamilkłam na chwilę- Przed moim wyjazdem byłam z Harrym wiele razy. Kiedy wyjeżdżałam nie miałam pojęcia, ze... To musiało się stać ostatnim razem. Nic mi nie dolegało...- załamał mi się głos- Dopiero, gdy po jednym z koncertów zobaczyłam w szatni tą gazetę... Minął przecież dopiero miesiąc... Zasłabłam i zaczęłam krwawić. Nie wiedziałam, co jest grane. Dopiero w szpitalu, na drugi dzień dowiedziałam się, że byłam w ciąży i że poroniłam. Wiesz, jak ja się wtedy czułam? W jednej minucie dowiedziałam się jednej najcudowniejszej i jednej najtragiczniejszej rzeczy. To było okropne...
- Sel, przepraszam...- objął mnie przyjacielskim ramieniem widząc, że się rozpłakałam. 
- Nie przepraszaj...- lekko się uśmiechnęłam- Najgorsze jest to, że być może nie będę mogła mieć już dzieci.- wtuliłam się w Zayna.
- Kendall spodziewa się dziecka Harrego. Jest w 2 miesiącu ciąży.- powiedział nagle i szybko. Odniosłam wrażenie, że chciał to już mieć za sobą. W jednej chwili mój świat się zawalił. Kolejny raz. Tym razem na dobre. Jak on mógł?! Złapałam Zayna za koszulkę:
- Żartujesz sobie ze mnie?! Błagam Zayn powiedz, ze żartujesz?!- staram się za głośno nie krzyczeć. 
- Chciałbym Selena, nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym żartować :(- on również czuł się załamany. Ale nie tak jak ja!
- Nic gorszego nie mogło mnie juz spotkać...
- Nie mów tak, Sel... Może wszystko się jakoś Wam jeszcze ułoży. Ja mam taką nadzieję.
- Nadzieja tu nie wystarczy, Zayn :( To już koniec...- rozbeczałam się jak dziecko.
- Cii...- uspokajał mnie Zayn. Nie wiedziałam, co robić, co powiedzieć. Dlaczego musiałam do pokochać?! Czemu pomogłam mu rzucić Taylor? Już wtedy mniej bolało, jak teraz.
- Nie wytrzymam tego... Po prostu już więcej nie dam rady...! Poddaję się, Zayn! - płakałam przyjacielowi w ramię- Czemu mi tego nie powiedział?!- beczałam jak maleńkie dziecko.
- Mówiłem Sel, że to nie ja powinienem o tym powiedzieć. Harry sam nie wiej, jak ma to powiedzieć rodzicom, menagerowi, chłopakom... a co dopiero Tobie.
- Boże Zayn, ja juz nie mam siły!- odsunęłam się od niego, załamałam ręce i uniosłam głowę do góry patrząc w niebo. Zaczynało się błyskać, ale nie było słychać grzmotów.
- Bądź dzielna, Sel... Nie możesz przez takiego dupka zmarnować sobie życia. Wiem, ze to boli... Ale dasz radę!- nie wierzyłam, że własnie nazwał swojego kumpla dupkiem.
- Zayn, dobrze wiesz, ze to niemożliwe!
- Wiem, kurwa, wiem...! Jestem cholernie wściekły na tego debila za to, co Ci zrobił, ze nie masz pojęcia!
- To też moja wina... Wolałam jechać i robić karierę, niż z nim zostać i walczyć o miłość.
- Gadasz teraz bzdury. Dobrze wiesz, ze my zrobilibyśmy to samo.- Zayn miał niestety rację. Gdyby to oni wygrali, też wyjechaliby tak, jak ja.
- Byłam gotowa mu wybaczyć... Tak bardzo go kocham, Zayn...- kolejny raz się rozbeczałam. Już naprawdę brakowało mi siły, nadziei i ochoty na życie. Zayn mnie znów przytulił i nic więcej już nic nie mówił. Dopiero, gdy się trochę uspokoiłam odezwał się:
- Jest chyba tylko jeden sposób, żebyście mogli się jakoś pogodzić i może nawet do siebie wrócić...
- Jaki sposób?- zaskoczył mnie. Spojrzałam mu w oczy, a on bez wahania powiedział:
- Musisz mu powiedzieć o dziecku. Nie ja, nie Perrie, ani nikt inny, kto o tym wie, tylko Ty. - złapał mnie za ramiona, jakby chciał mną potrząsnąć. Patrzyłam na niego bez słowa, bo nie widziałam w tym żadnego sensu. Ale kiwnęłam głową, ze do rozumiem i mocno uściskałam w podziękowaniu za rozmowę i pomoc. 
20 minut później leżałam w łóżku w piżamie, gotowa do spania. Obok mnie leżał Hache, który pracował jeszcze na laptopie. Dziwiło mnie trochę, że na takim zadupiu jest zasięg do internetu. Udawałam, ze śpię. Jednak tak naprawdę nie mogłam usnąć. Leżałam z zamkniętymi oczami i myślałam o rozmowie z Zaynem. Wciąż nie sądziłam, że wyjawienie Harremu prawdy coś da. Byłam z nim w ciąży... Tego dziecka już nie ma i nie będzie. A Kendall nie straciła dziecka. Za parę miesięcy je urodzi. Harry będzie tatą...


Oto nasz Hache ;)

C.D.N.
******************************************************************
Tak więc, jak przeczytaliście Kendall jest w ciąży... Co sądzicie o końcowej części odcinka? O rozmowie Sel z Zaynem?
Kolejny odcinek jest już w trakcie tworzenia ;) Podejrzewam, ze dodam go mniej więcej za tydzień, ponieważ od jutra zaczynam pisać prace licencjacką i muszę jednak na to poświęcić trochę czasu... Bądźcie cierpliwi :* 
Kocham Was! <3

niedziela, 19 października 2014

odcinek 17 "-Gdzie uciekł Romeo?"

Hej!! Wstawiam kolejny odcinek! :) Znów wyszedł mi długi... Ale mam wrażenie, że jest trochę nudny :( Ale ocenicie sami!! :D Odcinek jest 18+, a więc kto nie lubi takich scen, proszę aby nie czytał.... ;)
Kolejny odcinek juz w przyszłym tygodniu!
Miłego czytania! :*
*******************************************************************
Kątem oka widziałam, jak do Harrego podszedł Zayn. Przez przyjście Harrego nie udało mi się dowiedzieć, o co kłócili się Perrie i Zayn. Ale jeszcze się tego dowiem. Kiedy impreza była w miarę okej, Louis zabrał głos:
- Ej, ludzie, słuchajcie... Jest pewna koncepcja...
- Jaka?- zapytała Perrie.
- Jestem pewien, że się zgodzicie ;)- mrugnął do wszystkich.
- Więc?- spytałam ciekawa, co takiego wymyślił. W tym samym czasie poczułam czyjeś dłonie na mojej talii... 

... Był to Hache. Delikatnie odsunęłam jego ręce ode mnie. Nie chciałam, żeby mnie teraz dotykał. Czułam się z tym nieswojo.
- Wpadłem przed chwilą na pewien pomysł...- kontynuował Louis- Ze względu na to, iż wszyscy mamy wakacje zgodzicie się ze mną, że należy nam się odpoczynek...
- O taaak... !- zgodził się z nim Niall. Dziewczyny również mu przytaknęły. 
- Co masz na myśli?- spytał go Zayn. Zdziwiło mnie to, że chłopacy nie wiedzieli w ogóle o co chodzi Lou.
- A no mój drogi mam na myśli wspólne wakacje nad jakimś morzem, albo jeziorem ;)- puścił do nas oczko. Widać było, że jest dumny ze swojego pomysłu. 
- Nie ma co ukrywać, ale pomysł jest dobry.- skomentował Liam. 
- Jak najbardziej. Fajnie byłoby gdzieś razem wyjechać, całą paczką. Od zeszłego roku nigdzie razem nie wyskoczyliśmy poza miasto.- dodała Danielle. 
- Czyli rozumiem, ze się zgadzacie?! :D
- Wstępnie tak :)- odpowiedział za wszystkich Zayn. Lou spojrzał w moją stronę. Obawiałam się tego o co za chwilę spyta... 
- Sel, Ty oczywiście jedziesz z nami.- myliłam się... to nie było pytanie, tylko stwierdzenie.
- A mam inne wyjście? :)- zaśmiałam się do przyjaciół. Wszyscy krzyknęli, że nie. Byłam im wdzięczna za wszystko. Za to, że wciąż są ze mną. Że mi wybaczyli... 
Parę minut później już nikt nie pamiętał o propozycji Lou. Stali, gadali, pili piwo... A ja stałam oparta o blat w kuchni i wszystkich obserwowałam. Hache gdzieś zniknął... Podejrzewam, że poszedł do łazienki. Wyciągnęłam z lodówki czwarte już moje piwo, otworzyłam je i od razu wzięłam łyka. Nagle ktoś się przy mnie zjawił. To był Hache...
- Czemu tu tak stoisz, Mała?- spytał i stanął obok mnie.
- Nie wiem...- wzruszyłam ramionami.- Gdzie byłeś?
- W łazience. Dzwoniła Rebeca.- odparł od razu. No tak... zapomniałam, kim Hache tak naprawdę jest. 
- Co chciała o tej godzinie?
- Pytała jak tam impreza i czy mógłbym zjawić się za 20 minut w biurze.
- W biurze? Teraz? Po co?- zdziwiłam się.
- Nie mam pojęcia. Powiedziała, zę to coś związanego z tym zespołem, co ostatnio miała problem.
- Aha... Czyli musisz jechać?- spojrzałam mu w oczy.
- Tak... Ale jeśli chcesz to zostanę. - powiedział. 
- Nie... Jedź... To Twoja praca. Zobaczymy się jutro...- z jednej strony nie chciałam, żeby jechał, ale z drugiej miałam nadzieję, ze w końcu sobie pójdzie. Wiem, ze to nie było miłe, bo sama poprosiłam go, by przyszedł... Ale był tutaj Harry. Musiałam z nim porozmawiać. A przy Hache nie było to za bardzo możliwe. 
- Okej. To ja będę uciekał, a Ty baw się dobrze... I uważaj...- dodał to ostatnie patrząc na Harrego, który gadał o czymś z Lou i Liamem. 
- Jasne.. Bądź spokojny.- odparłam lekko się uśmiechając. Hache dziwnie na mnie spojrzał. Nachylił się nade mną i pocałował mnie w czoło mówiąc:
- Do jutra, Mała. Wpadnę jak wstaniesz :* 
- Dobra, będę czekać.- dotknęłam go za ramię z uśmiechem na twarzy. Hache puścił mi oczko i odszedł, aby pożegnać się z moimi znajomymi. Potem wyszedł z mojego mieszkania machając do mnie ręką. 
- Ehh...- westchnęłam, gdy zamknęły się za nim drzwi. Lewą ręką przetarłam oczy. Miałam już powoli dość tego wszystkiego. Przede mną zjawiła się Perrie.
- Gdzie uciekł Romeo?- odezwała się od razu. Spojrzałam na nią z krzywą miną.
- Praca... Moja menagerka po niego zadzwoniła. Trochę żałuję, ze go tu zaprosiłam.
- Tak? A czemu?- zdziwiły ja moje słowa.
- Głupio się czułam, kiedy zjawił się Harry. Perrie ja... ja nie wiem, co mam robić. Hache... Hache za każdym razem próbuje pokazać mi, że coś do mnie czuje. Ale ja nie potrafię... nie umiem go obdarzyć tymi samymi uczuciami, co...
-... co Harrego.- dokończyła za mnie. Kiwnęłam tylko głową patrząc jej w oczy. -Sel... 
- Perrie... nie jest łatwo tego zapomnieć. On jest i ciągle będzie w naszej paczce. Nie chcę, żebyście wszyscy się poróżnili przez nas. 
- Co Ty wygadujesz? Dobrze wiesz, że nigdy się tak nie stanie. Tyle lat jesteśmy przyjaciółmi i wciąż nimi będziemy :)- przytuliła mnie.
- Mam nadzieję, Per... Kocham Was wszystkich, bez wyjątku ;*- pocałowałam ją w policzek.
- Wiem, my Ciebie też :* Dawaj, to Twoja impreza, nie będziesz tutaj stała tak sama, bierz browarka i chodź do lasek ;)- złapała mnie pod rękę i zaprowadziła do szczęśliwych i rozgadanych dziewczyn.
Po wypiciu kolejnego piwa poczułam mus pójścia do toalety. Przeprosiłam dziewczyny, z którymi właśnie umówiłam się na mały wypad na zakupy i udałam się do łazienki. Byłam w takim stanie, że nie sprawdziłam nawet, czy ktoś jest w łazience. Otworzyłam od razu drzwi i weszłam do środka. Zamknęłam za sobą drzwi i od razu usłyszałam głos:
- Selena? Co tu robisz?- był to nikt inny tylko Harry. Stanęłam jak wryta. Super...!
- Chyba to jest moja łazienka, prawda?- odpyskowałam- To ja powinnam się raczej Ciebie spytać, co tu robisz?- dodałam.
- Tak, to Twoja łazienka. Ale jestem Twoim gościem, więc mam prawo z niej skorzystać.- odparł i szybko schował coś do kieszeni. Nie przykuło to jednak aż tak bardzo mojej uwagi. Nie odpowiedziałam mu nic. Zamysliłam się, dlaczego musiałam wejść do tej łazienki akurat wtedy, kiedy on tu był. Nim się zorientowałam on stał tuż przede mną. Wiedziałam, że to się źle skończy. Odezwał się, czytając mi w myślach:
- Czemu weszłaś tu wtedy, kiedy ja?
- Nie wiedziałam, że tu jesteś. Nie zwróciłam w ogóle uwagi, że nie ma Cię w salonie.
- Chciałbym w to wierzyć, Sel. Ale jestem w stanie prędzej uwierzyć, że to po prostu głupi przypadek. Przecież los ciągle stawia nas sobie na drodze.- miał kompletną rację. To los sprawił, że po moim powrocie znów się z nim przespałam, ze jest teraz u mnie w domu na imprezie... że teraz utkwiłam z nim w mojej własnej łazience. Ale my też mamy jakiś wpływ na ten los...
- Lepiej stąd pójdę...- wypaliłam. Chciałam juz złapać za klamkę, ale Harry powstrzymał moją rękę. Znów poczułam jego dotyk. Odwróciłam się w jego stronę chcąc mu coś powiedzieć, ale napotkałam jego zielone oczy. Były trochę dziwne, ale to wciąż było jego spojrzenie. Spoglądał na mnie z góry, az przechodziły mnie dreszcze.
- Nie wychodź... Proszę, Sel. Musimy porozmawiać.
- O czym? Zapomniałes o mnie... Zabawiałes się z inną... - odparłam spoglądając do góry.
- Ty też kogoś miałaś. Sel, oboje popełniliśmy błąd.
- Błąd?- zdziwiły nie jego słowa- Skąd wiesz, ze ja tego żałuję?- mój głos był pełem wyrzutów.
- Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że było Ci z nim dobrze? Nie uwierze w to.- jego pytanie było bezczelne. Nie odpowiedziałam mu na nie.- Odpowiedz, Selena! Kochasz go?!- jego głos był zdenerwowany.
- Nie! Nie kocham go! Ale było mi z nim wspaniale, wiesz? Tak samo jak TObie z ta całą Kendall! Nasz seks był cudowny, dziki i nawet namiętny!- wysyczałam mu prosto w twarz. Jego źrenice sie zwężyły do minimum. Jego dłoń zacisnęła się na mojej ręce. Nie czułam jednak żadnego bólu.
- Żartujesz sobie ze mnie, prawda?
- A niby czemu? Myślałeś, że będę spokojnie siedziała i znosiła to, co o was wiedziałam? Że wrócę i wszystko będzie tak jak wcześniej?
- To był tylko jeden raz! Byłem wtedy pijany i...- zaciął się- ... nie myślałem logicznie!
- I co? Alkohol Cie wcale nie tłumaczy, wiesz? Ja byłam trzeźwa, gdy kochałam się z Hache!
- Nie wymawiaj przy mnie jego imienia!- przyparł mnie do ściany całym swoim ciałem, aż zrobiło mi się gorąco.
- Bo co?! On przynajmniej przy mnie był! Wspierał, kiedy tego najbardziej potrzebowałam!
- Ja też przy Tobie byłem!- zaprotestował.
- Ty? Jako kto? Byłes tylko 'nieznajomym' , który i tak połowy rzeczy nie wiedział!  Potrzebowałam Ciebie, a nie jakiegoś "Harolda"!
- Nie bądź niesprawiedliwa!
- Ja mam nie być? To Ty taki jesteś! Zrobiłes ze mnie kolejny raz naiwną idiotkę! Która tak bardzo Cię kochała! Żyła nadzieją, że jej ukochany na nią czeka! Przeciez tak cholernie obiecał! Obiecał, że będzie... że jak ona wróci to nic się nie zmieni...! I wiesz co Ci teraz powiem, Harry? Brzydzę się tym! Tą całą pieprzoną miłością, Twoimi słowami i Tobą!
- Wygadujesz bzdury!- odpowiedział i tylko głębiej spojrzał mi w oczy. Zacisnęłam mocno zęby, żeby nie powiedziec kolejnych słów, których będę żałować. Moje ciało wciąż przechodziły dziwne dreszcze. Ze złości aż mój oddech przyspieszył, a moja klatka piersiowa unosiła się szybo w górę i w dół. Harry nagle stanął w bezruchu. Widziałam tylko jak przymyka oczy i głośno wciąga powietrze. Zadrżałam, a ciało Harrego mocniej do mnie przylgnęło. Uchyliłam usta, żeby coś własnie powiedzieć, zaprotestować, ale Harry otworzył oczy i znów na mnie spojrzał.
-Dlaczego...? Dlaczego muszę Cię stracić, choć tak naprawdę nigdy Cię nie miałem?- wyszeptał prosto w moje usta. moje wargi jeszcze bardziej się rozchyliły, oddech przyspieszył na maxa. Dłoń Harrego, która była wolna dotknęła mojego ciała. Zsunął ja powoli w dół, a potem wrócił do góry. Palcem przejechał po moim policzku i zjechał nim na dekolt. Przechylił lekko głowę na bok i dotknął ustami mojej szyi. Zaczął mnie całować. Ręką zsunął ramiączko od mojej sukienki. Całował teraz moją brodę, policzki. Drugą ręką zsunął drugie ramiączko. Wtedy jego usta odnalazły moje. Całował je... delikatnie i namiętnie. Czułam w ustach jego smak. Smak piwa i gumy do żucia. Delikatnie objął mnie za ramiona. Cicho jęknęłam. Od momentu, gdy Harry pierwszy raz mnie pocałował nie umiałam sie od niego odsunąć. Za każdym razem, gdy to robił, oddawałam mu się bez końca. Poczułam, jak jego ciało drgnęło. Ustami zaczął schodzić niżej. Całował znów moją szyję, potem dekolt. Zszedł niżej do piersi, chociaż wciąż były zasłonięte sukienką. Rękę położył na mojej talii, potem na pośladku. Przesunął rękę na udo. Miałam na sobie sukienkę przed kolano i same pończochy. Zaczynałam żałować, że nie ubrałam dżinsów.
- Znów się mną bawisz, Harry...- wyjąkałam mu do ucha.
- Ja Cię tylko doprowadzam do szaleństwa, Sel...- Jego słowa sprawiły, że musiałam podeprzeć się rękoma o ścianę. Usta Harrego wygięły się w delikatny łuk, który oznaczał zadowolenie. Kontynuował dalej to, co zaczął. Jego noga niespodziewanie znalazła się między moimi nogami. Otworzyłam szeroko oczy, a jego ręka wsunęła sie pod moja sukienkę. Uniosłam do góry jedną rękę i wplotłam ją w jego loki. Teraz ja sprawiłam, ze jęknął. Odebrał ten gest jako większą zachętę, bo jego dłoń wciąż była pod moją sukienką. Złapał mnie nia za pośladek, druga uniósł moją nogę tak, bym go nią objęła. Twarz schował między moimi piersiami, aby je całować. Po chwili poczułam jak jego język powoli przesuwa się ku górze. Czułam się cudownie. Harry zębami złapał dekolt mojej sukienki i zsunął ją w dół. Cicho mrukął, ale było to raczej z iezadowoleia. Pewnie myślał, że nie mam na sobie stanika, ale się mylił. Nic jdnak nie powiedział, tylko pocałował mnie w usta. Wtedy poczułam, jak jego palce dotykają mnie przez majtki. Przygryzłam jego dolną wargę, a on w tym czasie delikatnie odchylił moją bieliznę. Jego środkowy palec powoli i delikatnie wsunął się we mnie.
- Ohh...- drgnęłam. Zacisnęłam mocno dłoń na jego włosach.
- Zawsze jesteś na mnie gotowa, Sel. Zawsze...- szepnął, a jego palec wszedł głębiej i mocniej.
- Nie rób tego, Harry... - prosiłam go.
- Dlaczego?- spytał ciężko oddychając.
- Bo nie chcę... Nie chcę...- mówiłam z rozpaczy.
- Nie chcesz?- wciąż ciężko oddychał- Czemu sobie zaprzeczasz, Sel? Spójrz... Poczuj to...- jego palec zagłębił się we mnie jeszcze bardziej. Wiedziałam, że on znów ma rację.
- To nieprawda... - pisnęłam.
- Prawda, kochanie...- szeptał mi do ucha- Chcesz tego tak samo jak ja. Pragniesz mnie tak, jak ja Ciebie. Nie oszukuj ani mnie, ani siebie.- teraz jego palec poruszał się we mnie w jednym rytmie. Nie odpowiedziałam juz nic. Poddałam się, a głos ugrzązł mi w gardle. Harry odsunął się ode mnie, ale tylko na sekundę. Kucnął przede mną, obiema rękami dotykając moich ud. Całował je. Włożył palce za gumkę moich majtek i powoli zsunął je w dół. Posłusznie pozwoliłam mu je z siebie zdjąć. Rzucił je gdzieś i od razu uniósł moją sukienkę do góry. Jego palce znów zaczęły mnie dotykać i pieścić. Tym razem nie włożył we mnie palca. Zrobił coś, co po prostu sprawiało, ze dostawałam zawrotów głowy... Jego jeżyk i usta pieściły mnie najlepiej jak tylko potrafią. Czułam rozkosz, a nogi powoli zaczynały uginać się pode mną.
- Harry... Harry...- szeptałam jego imię z podniecenia.
- Cii... Bądź cierpliwa, kochanie...- szepnął podnosząc się do góry i przykładając mi do ust palec, który przed chwilą mnie penetrował. Wysunęłam język, że go oblizać. mina Harrego wyrażała zdziwienie, ale i jednocześnie podniecenie. Zabrał rękę. Usłyszałam tylko odpinanie paska od spodni, jego spodni. Przysunął sie znowu do mnie. Zbliżył usta do moich i wyszeptał:
- Chętnie rzuciłbym Cię na łóżko i wziął tak, jak należy... Ale wierzę, że zrobię tak jeszcze nie jeden raz.- wtedy poczułam między nogami ciepło. Jego sztywny przyjaciel ocierał się o moje uda i kobiecość. Byłam już na skraju cierpliwości. Moja bogini zrobiła się jeszcze bardziej mokra, gdy czułam go tak blisko. W końcu poczuła go jeszcze bliżej. Najbliżej jak tylko się da. Harry uniósł mnie do góry tak, bym objęła go nogami w pasie. Jego męskość natychmiast wbiła się we mnie. Wtedy już kompletnie odleciałam, zapominając, że za drzwiami sa nasi przyjaciele, którzy w każdej chwili mogą zechcieć nas szukać, albo po prostu skorzystać z toalety.
Na szczęście żadnemu z naszych przyjaciół nie zachciało się 'siku' i nikt nie śmiał nam przerywać. Poprawiając sukienkę zastanawiałam się, czy domyślili się, że jestem z Harrym w łazience. Rozglądałam się po łazience za majtkami, ale nigdzie ich nie widziałam.
- Tego szukasz?- Harry uniósł do góry rękę, w której trzymał to, co szukałam.
- Oddaj mi je...
- Nie. Chcę, żebyś była bez nich. Będziesz kręciła mnie jeszcze bardziej, gdy będę na Ciebie patrzył wiedząc, że nie masz nic pod spodem.
- Jesteś bezczelny! Nigdy nie spodziewałabym się po Tobie, że taki jesteś...!- wściekłam się.
- Czyli jaki? Może to alkohol na mnie tak działa? Albo po prostu Ty...- spojrzałam tylko na niego i odwracając się na pięcie po prostu wyszłam. Zaszokowało mnie to, że nikt nie zauważyła zniknięcia mojego i Harrego. Wszyscy dobrze się bawili gadając i dalej pijąc piwo. Wróciłam do dziewczyn.
- Już jestem...- powiedziałam niepewnie.
- Coś się stało?- zauważyła Perrie. Uśmiechnęłam się tylko dając jej do zrozumienia, że jest okej. Chwilę po mnie z łazienki wyszedł Harry. Poczułam ogromne motyle w brzuchu na sam jego widok. Puścił mi oczko i podszedł do Lou i Zayna, którzy śmiali się z czegoś w najlepsze. Po paru minutach ktoś krzyknął:
- BUTELKA !!!- okazało się, ze to Niall. Oczywiście moi goście się zgodzili. Odsunęliśmy trochę stół i dywan i usiedliśmy w kręgu.
- Ale mieniamy zasady.- zaproponował Niall. - Osoba, na która wypadnie butelka, dostaje pytanie i nie ważne, czy odpowie, czy nie ściąga coś z siebie. Pomysł Nialla nie był najlepszy w tym akurat momencie, ponieważ nie miałam na sobie majtek, tak? Cholera jego mać!- klęłam w duchu. Liczyłam na to, że któraś z dziewczyn zaprotestuje, ale niestety... Wszyscy się zgodzili. Zaczęliśmy grać. Z początku butelka w ogóle się na mnie nie zatrzymywała. Ale jak już zaczęła... to za każdym razem, gdy ktoś kręcił. Pierwsze pytanie, jakie dostałam brzmiało "Ile razy uprawiałaś seks z Harrym?". Gdyby nie alkohol, który wszyscy mieliśmy w sobie w ogromnych ilościach, to pewnie spaliłabym sie ze wstydu. Ale odpowiedziałam na to pytanie bez problemu patrząc Harremu w oczy:
- Hmm... Licząc ostatnie dwa razy... będzie około 10 razy.
- Ostatnie dwa razy?!- zdziwiła sie Kylie. No tak, oczywiście, przecież jest siostrą Kendall, nie? Czyżby bała się, że Harry zdradzi jej siostrę? Za późno.
- Z tego co ustaliliśmy była mowa o jednym pytaniu, a nie o dwóch.- odparłam spoglądając na Kylie niezbyt przyjaźnie. Zaczynałam mnie ta dziewucha porządnie irytować.
- No właśnie. Kylie odpuść.- bronił mnie Zayn- Przykro mi Sel, ale musisz coś w końcu z siebie zdjąć :)
- Jasne :)- zdjęlam z siebie pierwszego buta. Zakręciłam butelką. Wypadła na Liama. Gdy on kręcił, wypadło znów na mnie. musiałam się pozbyć drugiego buta. Trudno. Moja butelka z kolei wypadła na El. Ona zdjęła rajstopy. Lou patrzył na nia z ogromnym pożądaniem. Zakręciła butelką i znów wypadła na mnie. I tak jeszcze dwa razy.
- Co za sprawiedliwość! :D- zaśmiałam się. Ostatnie pytanie dostałam dotyczące Hache i szybko na nie odpowiedziałam. Musiałam teraz niestety zdjąć albo stanik albo sukienkę. Oczywiście wybrałam to pierwsze. Harry przeszywał mnie wzrokiem. nie mogłam tego znieść, ale uczyniłam, co miałam i zakręciłam butelką. Pech chciał, że wypadła na Harrego. Zadałam mu gotowe już od dawna pytanie:
- Żałujesz tego, co zrobiłeś z Kendall?- wiedział dobrze, że miałam na myśli seks z nią. Harry uśmiechnął się lekko i odpowiedział:
- Bardzo żałuję.- spojrzał na mnie i zdjął koszulkę. Kylie siedziała obok Harrego i wprost gotowała się od środka. Patrząc na Harrego dopiero teraz mogłam dokładnie zobaczyć ile przybyło mu nowych tatuaży na ciele. Były piękne. Tak jak on. Zapatrzona na niego nie zorientowałam się, ze zakręcił już butelką, która nieszczęśnie wypadła na mnie. Harry poważnie na mnie popatrzył. Zacisnęłam usta i czekałam na jego pytanie. Przez chwilę milczał, aż w końcu spytał pewnym siebie głosem:
- Wciąż mnie kochasz?- wszystkie oczy naszych przyjaciół zwróciły się w nasza stronę. Kylie co raz wyraźniej była wściekła. Chyba będę musiała z nią porozmawiać. No ale musiałam najpierw odpowiedzieć na pytanie Harrego:
- Tak, nadal Cię kocham.
- Uuu...- chłopacy nie mogli się powstrzymać. Ja nie zważając na ich reakcję wstałam, aby zdjąć teraz sukienkę. Harry uciszał kumpli i dopiero po chwili zorientował się, że jak zdejmę sukienkę, to stanę przed wszystkimi naga. Zerwał się z podłogi i złapał za tył mojej sukienki, aby powstrzymać mnie od rozpięcia zamka.
- Sel, nie!- jego zachowanie było szokiem dla wszystkich. Nawet dla mnie.
- Harry, muszę to zrobić. Takie są zasady gry.
- Nie. Nie ma żadnej gry. Koniec zabawy. Nie będziesz siedziała tu naga.
- Naga?- zdziwiła się Perrie.
- No właśnie, przecież Sel powinna mieć jeszcze... dolną część bielizny. Czemu jej nie zdejmiesz?- dodała Kylie. Jakże ona mnie dziś denerwuje!
- Jeśli chcesz wiedzieć, to nie mam na sobie majtek!- odpyskowałam jej.
- jak to nie masz?- spytała Perrie. Nie no spoko, teraz będziemy dyskutować, dlaczego nie noszę gaci. Interesujące...
- Tak się złożyło, że ktoś mi je zdjął. Jak myślisz, kto?!- ta odpowiedź była skierowana tylko i wyłącznie do Kylie.
- Sel, uspokój się...- szepnął do mnie Harry. Kylie spojrzała na niego i na mnie. Złość kipiała w niej na maxa. teraz wiedziałam już, że to koniec naszej przyjaźni. Odsunęłam się od Harrego. Zapięłam sukienkę i zwróciłam się do wszystkich:
- Wybaczcie za to, co się stało... Ale to koniec imprezy...- wzięłam z podłogi moją bieliznę, a raczej tylko stanik i wyszłam do sypialni. Usiadłam na łóżku i się rozpłakałam. Znów popełniłam błąd. To, co stało się kolejny raz między mną a Harrym znów nie powinno mieć miejsca. Czułam, jak moje serce na nowo cierpi. Znów rozrywa mnie ból. po dwóch minutach otarłam oczy od łez. Nie słyszałam już żywej duszy w moim mieszkaniu. Jednak się myliłam... Ktoś po chwili zapukał do mojej sypialni i nie słysząc z mojej strony żadnego odzewu wszedł do środka.
- Selena wszystko okej?- głos Perrie bardzo mnie zdziwił, bo nie sądziłam, że będzie to ona.
- Co tu robisz? Powinnas pójść ze wszystkimi.
- Jestem Twoją przyjaciółką, nie mogłam zostawić Cię teraz samej.- usiadła przy mnie.
- Chyba tylko Ty jedyna nią jesteś...
- Nie tylko... Zayn został w salonie. Czeka za mną. Też się martwi o Ciebie i... i Harrego. Powiedział, że jak będziemy czegoś potrzebować to mamy go wołać. A jak nie, to będzie spał na kanapie.
- Jesteście kochani... Ale nic to nie pomoże.
- Został też Harry...
- Co?- rozszerzyłam oczy- Nie chcę go tutaj...
- Sel... Nie rozmawiałam z Harrym od kilku miesięcy... Byłam i wciąż jestem na niego tak wściekła za to, co zrobił. Jednak wiem, od Zayna, że niesłusznie go oceniałam...
- Nie obchodzi mnie to Per. Już nie... Kolejny raz popełniłam błąd. Zaczynam w ogóle żałować, że doszło między nami do tego wszystkiego...
- Nie wierzę.- odparła pewnie moja przyjaciółka, a ja nic więcej już jej nie powiedziałam.
Na drugi dzień obudziło mnie pukanie i dzwonienie do drzwi. Była dopiero godzina 10:00, a już ktoś się do mnie dobijał. Poszłam spać o 3:00! Dajcie mi odpocząć!- krzyczałam w duchu. Nie chciałam nikogo widzieć, ale niestety musiałam wstać i pójść otworzyć te cholerne drzwi. Okazało się, że był to Hache.
Około tygodnia później wybraliśmy się na zaplanowane wspólne wakacje. Nikt z naszej paczki nie miał mi za złe tego małego incydentu u mnie w domu. No może poza wyjątkiem Kylie, z którą w ogóle się nie odzywałam. Na wakacje pojechaliśmy do domku nad jezioro. Zaprosiłam tam również Hache. Rebeca miała trochę pretensji, bo Hache niestety nie miał urlopu. Obiecał jej jednak, że będzie z nią pracował przez internet. I jak będzie trzeba to wróci. Chciałam, żeby Hache pojechał ze mną, bo w ten sposób nie będę miała żadnego bliższego kontaktu z Harrym. Nie spodziewałam się jednak, że będzie tu też Kendall. Byłam więcej niż pewna, ze to to sprawka Kylie. W sumie było nas razem 13 osób. Zapowiadało się bardzo ciekawie...

KILKA DNI WCZEŚNIEJ:
Harry:
Oglądałem sobie spokojnie TV w salonie, gdy ktoś zaczął się dobijać do drzwi. Osoba, która za nimi zobaczyłem spowodowała u mnie ogromny szok.
- Nie spodziewałem się tutaj Ciebie, Kylie.- miło ją przywitałem. Ona jak i jej siostra zaczynały działać mi powoli na nerwy.
- No widzisz jaka niespodzianka. Przyszłam pogadać.- odparła od razu. Była bardzo pewna siebie.
- Wejdź.- wpuściłem ją do środka i weszliśmy do salonu- O co chodzi?- spytałem nie proponując jej nawet nic do picia. Dziewczyna stanęła tuż przede mną. Miała bardzo dziwną minę.
- O Kendall...- gdy wypowiedziała imię siostry wiedziałem już, ze będzie to bardzo ciekawa rozmowa.

C.D.N.
*****************************************************************
Słuchajcie! Mam dla Was małe zadanie... Piszcie w komentarzach, co według Was Kylie chcę powiedzieć Harremu :) Zobaczymy kto z Was czyta mi w myślach! ;) Buziole dla Was!! :*****

środa, 15 października 2014

ZABIJECIE MNIE !!!! + odcinek 16 "Stary jest tu jakiś koleś. Ma na imię Hache. Nie spuszcza jej w ogóle z oczu..."

HEJ WSZYSTKIM!!! :)
Witajcie, moje Drogie ! :* 
Wiem, że zabijecie mnie za tak długą nieobecność :( Nawet nie wiem jak mam się usprawiedliwić... tym, że zmieniałam pracę? Że pracowałam całe wakacje po 10-12 godzin? :(To jest moje jedyne wytłumaczenie... Cały czas jednak myślałam o Was i o blogu! W końcu znalazłam chwilę, aby dokończyć odcinek! Jest długi! I mam nadzieję, że dzięki temu mi wybaczycie :* !
Naprawde mi przykro, że nie było mnie tu tyle czasu :(Teraz pracuję po 8 godzin, więc będę miała więcej czasu dla Was i dla bloga... obiecuję! Tylko dajcie mi drugą szansę, proszę !!!! <3
A tym czasem... miłego czytania! :*
*******************************************************************

- Pokazuj mówię!- jej ton głosu był niczym wkurzona matka, która martwi się o swoje dziecko i w ramach 'nauki życia' daje mu srogą karę. Wyjęłam telefon z torebki, i nie patrząc na to, że mam wiele nieodebranych wiadomości wyszukałam w galerii zdjęcie Hache. Pokazałam je Perrie. Jej serce dostało zawału...
- O Jezu Chryste...!- zapowietrzyła się- Skąd go wzięłaś?!- jej reakcja strasznie mnie zawstydziła. Sama spojrzałam na to zdjęcie i zarumieniłam się jak wielki czerwony burak. Już po mnie...

Perrie nie mogła wydusić z siebie ani słowa. W końcu przełknęła ślinę i spytała:
- Czy wy... coś ten?- patrzyła na mnie uważnie.
- Yhym...- kiwnęłam głową. Poczułam ogromny rumieniec na mojej twarzy. Był jeszcze większy niż wcześniej. Cholera!
- To znaczy, że on jest Twoim chłopakiem?
- Tak... nie... kurczę, to takie trudne Perrie...- nie wiedziałam, co mam jej powiedzieć.
- Co konkretnie Was łączy? Wie o Harrym?- mimo faktu, iż nie powiedziałam jej wcześniej o Hache nie była na mnie zła. Wręcz przeciwnie... była ogromnie podekscytowana.
- Tak, wie. Powiedziałam mu to zanim zaczęliśmy się spotykać- odparłam- Na początku zabierał mnie tylko na lunch, jakąś kawę itd... Poznawaliśmy się powoli.
- Zakochałaś się w nim?
- Nie. Spodobał mi się, ale nie zakochałam się w nim. Cały czas kochałam i kocham Harrego..., ale gdy widziałam wszędzie zdjęcia Harrego z siostrą Kylie, Hache sprawiał, że nie musiałam o tym myśleć.
- Wykorzystałaś go?- Perrie była zaskoczona. Myliła się.
- Oj Perrie... Nie, nie wykorzystałam go. Miło spędzałam z nim czas. Kiedy tylko mogłam zabierał mnie na motor lub wyścigi jego znajomych... Było fajnie :)
- Hmm... ciekawa historia, Sel :)- uśmiechnęła się lekko- A co jutro zrobisz, jak przyjedzie?
- A co mam zrobić? Będę spędzać z nim czas, jak przez ostatnie 10 miesięcy.
- Serio?- zdziwiła się.
- Perrie, co ja innego mam zrobić? Z Harrym to już koniec. Nic nie da się zrobić.
- Nie możesz mu wybaczyć?
- Zdradził mnie. Tego się nie wybacza... To nie jest aż takie proste, jakby się wydawało.
- Masz rację... Gdyby Zayn... Kurczę...! Ostrzegałam go! Przykro mi Sel...
- A mi nie... Już nie. Zniszczył nas, więc to jemu powinno być przykro, a nie nam.- złapałam jej dłoń i lekko się uśmiechnęłam. Skończyłyśmy temat Harrego i dokończyłyśmy kawę. Wyszłyśmy z kawiarni. Szłyśmy sobie powoli ulicami Londynu, kiedy coś mi się przypomniało:
- Perrie! Musisz mi pomóc!
- Co się stało?- spytała wystraszona.
- Muszę znaleźć mieszkanie! Pomożesz mi?
- Hahaha jasne! :)- zaśmiała się. Taka ważna rzecz, a ja o niej zapomniałam. 
- Muszę znaleźć coś na już. Jutro chyba kończy mi się rezerwacja w hotelu.
- Spokojnie, coś znajdziemy :) Od czego jest Internet? :P Na jutro umówimy spotkania i coś sobie wybierzesz :)- ucieszyła się. 
- To idziemy do mnie?- zaproponowałam, a Perrie od razu przytaknęła na zgodę. Złapałyśmy taksówkę i szybko udałyśmy się do mojego hotelu.

Na drugi dzień miałam umówione cztery spotkania. Wszystkie mieszkania miały 3 pokoje, kuchnię, łazienkę i garderobę. Dwa z nich miały nawet dosyć spore tarasy. Jeśli chodzi o cenę to wiecie... nie gra roli. Pierwsze spotkanie miałam o godzinie 10. Do 15:30 musiałam się wyrobić, ponieważ o tej godzinie lądował samolot Hache. Rebeca prosiła bym pojechała z nią na lotnisko. Nie miałam wyboru, chociaż nie do końca byłam na to spotkanie gotowa.
O 9:30 pod mój hotel zajechała Perrie z Zaynem. Miał być naszym kierowcą. Przywitałam się z nimi i ruszyliśmy do pierwszego mieszkania. Po obejrzeniu wszystkich czterech wybrałam jedno- idealne (salon z kuchnią i jadalnią, sypialnia, pokój gościnny, łazienka, garderoba). Zayn równo o 15 podwiózł mnie pod studio. Ledwo zdążyłam! Te formalności kupna mieszkania trwały wieki. Ale się udało, co było najważniejsze no i zdążyłam przed wyjazdem Rebeci na lotnisko. Podziękowałam Perrie i Zaynowi za dzisiejszą pomoc i zaprosiłam ich za dwa dni do mojego nowego mieszkania. Odjechali, a ja czekałam pod studiem na Rebecę. Pojawiła się niemal natychmiast.
- Ruszamy? :)- spytała zadowolona. Kiwnęłam głową i wsiadłyśmy do jej auta. Po drodze przekazałam jej informację o mieszkaniu. Ucieszyła się, że tak szybko coś znalazłam. Całą drogę rozmawiałyśmy o różnych rzeczach. Dowiedziałam się, że do połowy września mam płatny urlop, a potem kilka dużych koncertów w Londynie i w okolicach. Nie mogłam się doczekać! 
Minęło 25 minut i byłyśmy już na lotnisku. Poszłyśmy do miejsca przylotów. Czekałyśmy. Parę minut później usłyszałyśmy informację, że samolot Hache wylądował. Poczułam ogromny ścisk w żołądku. Odkąd wróciłam do Londynu nie miałam ani chwili, aby pomyśleć o Hache, a co dopiero się do niego odezwać. Nie spodziewałam się, że on po prostu tu przyleci. Chociaż z drugiej strony mogłam się tego spodziewać, bo był przecież asystentem mojej menagerki... Mimo tej tremy jaką wyczuwałam przed jego wizytą, cieszyłam się, że go zobaczę. W końcu spędziłam z nim dużo fajnych i przyjemnych chwil. Nie tylko jako przyjacielem... Z zamyśleń wyrwał mnie głos Rebeci:
- Hache! Hache!- krzyczała machając ręką. Przed nami zmaterializował się przystojny opalony i dobrze zbudowany mężczyzna. 
- Rebeca... Sel...! Nie spodziewałem się tak miłego powitania :)- uśmiechnął się tak cudownie. Rebeca powitała go buziakiem w policzek i uściskała. Potem podszedł do mnie:
- Miło Cię znowu widzieć :)- puścił mi oczko i mocno mnie przytulił. Odwzajemniłam jego uścisk. Pachniał jak zwykle tymi samymi perfumami. To akurat mi się bardzo podobało. Po przyjemnym powitaniu wsiedliśmy do auta Rebeci i ruszyliśmy w kierunku hotelu. Tak się akurat złożyło, że Hache miał wynajęte mieszkanie w tym samym hotelu co oczywiście ja. Super. Wysiedliśmy z auta i tuż przy wejściu do hotelu zadzwonił Rebece telefon. 
- Wybaczcie mi na sekundkę ;)- mrugnęła do nas i odeszła kawałek.
- Będziemy sąsiadami.- przerwałam chwilową ciszę, jaka zapanowała między mną a Hache. 
- Też tu mieszkasz? :) Nie wiedziałem, ale to fajnie. Nie będę się nudził mając taką sąsiadkę ;)- puścił mi oczko. 
- Ehm... Jutro się wyprowadzam..- powiedziałam, gasząc jego entuzjazm.
- Kupiłaś mieszkanie?- zdziwił się.
- Tak... Dziś podpisałam umowę. - lekko się uśmiechnęłam.
- Aha...- nagle zrobiło się między nami dziwnie. Nie wiedziałam, co mam począć! Do diabła...!
- I tak mi jutro wygasa meldunek w hotelu.
- Szkoda.. Ale jeśli masz ochotę, to mogę Ci pomóc w przeprowadzce.
- Hm... Dobrze, chętnie :)- uśmiechnęłam się szeroko ukazując chyba wszystkie zęby. Chciałam rozluźnić to nieprzyjemne napięcie między nami. Zgodziłam się na jego pomoc, bo i tak nie miałam nikogo, aby mi jutro z tym pomógł.
- Słuchajcie!- zjawiła się Rebeca- Musze lecieć do studia... Mam problem z pewnym zespołem i muszę go rozwiązać.... poradzicie sobie?
- Jasne. Nie musisz się o nas martwić :)- odpowiedział jej Hache.
- No ja mam nadzieję ;)- uśmiechnęła się puszczając nam oczko, pożegnała się i odjechała z wielkim uśmiechem na twarzy. Hache wziął swoją walizkę i weszliśmy do hotelu. Zameldował się i poszliśmy do windy. Wcisnęłam swoje piętro i winda ruszyła.
- A Ty na które piętro jedziesz?- spytałam.
- Tam gdzie Ty :)- odparł. Okazało się, że mieszkamy obok siebie. Oj!!! W końcu dojechaliśmy na nasze piętro i każde z nas poszło do siebie. 
Prawie całe popołudnie pakowałam swoje rzeczy. Miałam ich mało, ale zajęło mi to trochę czasu. Koło godziny 20 ktoś zapukał do moich drzwi. Akurat miałam iść się kąpać. Okazało się, że był to Hache. Przyszedł do mnie z butelką wina i powiedział, że zamówił kolację do mojego pokoju. Zdziwiłam się, ale zaprosiłam go do środka. Po prosiłam go najpierw by zaczekał 15 minut, bo właśnie szłam wziąć prysznic. Nie miał nic przeciwko temu. Jak już wyszłam z łazienki okazało się, że dostarczona została już nasza kolacja. Przyznam, że troszkę obawiałam się tego wieczoru, ale jednak bardzo miło spędziłam z nim czas. Wspominaliśmy sobie wspólne chwile spędzone razem i stwierdziłam, że ten chłopak sprawia, iż kompletnie zapominam o Harrym. Umówiliśmy się na jutro, że pomoże mi z przewiezieniem moich rzeczy do nowego mieszkania i koło północy Hache poszedł do swojego mieszkania. 
Rano obudziłam się przed 8. Czułam się wypoczęta i szczęśliwa. Ogarnęłam się na spokojnie i koło godziny 10 zeszłam na dół na śniadanie. Liczyłam na to, że Hache też tam będzie, ale niestety go nie było. Zjadłam więc sama śniadanie i wróciłam znów do pokoju. Nadszedł czas, aby zamieszkać we własnym mieszkaniu. Parę minut później zjawił się Hache. Przewieźliśmy moje rzeczy i pojechał ze mną jeszcze w kilka miejsc, aby zakupić niektóre potrzebne rzeczy do mojego mieszkania. Po udanych zakupach zaprosiłam Hache na obiad w moim nowym mieszkaniu. Znowu spędziliśmy razem dużo czasu. Tym razem obiecał, że jutro wybierzemy się na przejażdżkę jego motorem. 
Leżąc samotnie w łóżku naszło mnie wiele myśli. Nie tylko myślałam o Hache i o tych dwóch wspólnych dniach, ale też i o Harrym. Czułam, jak bardzo mi go brakuje. Mimo iż Hache sprawia, że nie myślę o uczuciach związanych z Harrym, to nie powoduje to jednak, że przestałam za nim tęsknić . Wiem, że on pewnie jest teraz zajęty swoją Kendall... 
Na drugi dzień Hache odezwał się dopiero koło 17. Tak więc cały dzień siedziałam sama w moim mieszkaniu. Nie bardzo akurat mi to dzisiaj przeszkadzało, bo miałam w głowie nowy tekst. Kiedy wpuściłam Hache do mieszkania zauważyłam, że trzyma w ręku reklamówkę z jedzeniem. 
- Hache nie musiałeś tego kupować. Wiesz, że umiem gotować :P- zaśmiałam się, gdy usiedliśmy w salonie. 
- Choć raz chciałem Cię odciążyć od obowiązków. Powinnaz tego cieszyć :PP Kupiłem chińszczyznę ;)- wystawił mi język i puścił oczko. Wyciągnął z reklamówki dwa pudelka podał mi jedno. W 'zestawie' były oczywiście pałeczki, którymi niestety nie potrafiłam jeść. Poszłam więc po widelec i przy okazji przyniosłam szklanki oraz napój. 
- No co Ty, Sel? Pałeczkami nie umiesz jeść? :D- nabijał się ze mnie.
- Nie, niestety nie umiem :P-  odparłam mu.
- Normalnie nie wierzę! Przecież tak dobrze sobie radzisz z ...
- Zamknij się proszę! - wcięłam mu się w zdanie, bo dobrze wiedziałam, co chce powiedzieć. Kolejny zbereźnik!
- Oj Sel, bez fochów, proszę. To są tylko żarty, Mała.
- Wiem, ale w tym momencie niezbyt są one zabawne :p- mimo wszystko się uśmiechnęłam.
- Okej, sorki ;)
- Noo..- przez chwilę jedliśmy już w ciszy. Dopóki Hache sobie czegoś nie przypomniał...
- Miałaś ponoć dla mnie jakąś propozycję?
- A! No tak...!
- To słucham Cię...
- No bo jak wiesz jest to moje nowe mieszkanie i obiecałam zaprosić na jutro moich znajomych.
- To znaczy chciałaś zrobić mała parapetówkę?
- Z nimi raczej nie będzie mała, ale tak, nazwijmy to tak...
- No i co ja mam z tym wspólnego?
- To, że chciałam, abyś też się na niej zjawił...
- Ja? Na Twojej imprezie z Twoimi znajomymi?- spytał tak, jakby miał wątpliwości, co do tego, co własnie powiedziałam. Głupek...
- No tak... Nie udawaj głupka, Hache.
- No dobra. Chętnie poznam Twoich znajomych.
- Serio?!- zaskoczył mnie.
- Tak, Mała, serio :P - wystawił kolejny raz język i już dalej siedzieliśmy cicho jedząc naszą chińszczyznę.

W Dniu imprezy Hache pomagał mi przygotować mieszkanie na przyjście moich przyjaciół. Zaprosiłam wszystkich bez wyjątku, nawet Harrego. Nie wiedziałam jednak, czy przyjdzie, bo nie dostałam od niego żadnej odpowiedzi. Miałam jednak nadzieję, że się zjawi. Kiedy czekaliśmy za moimi gośćmi, Hache rozsiadł się wygodnie na fotelu ze szklanką soku w ręce. Spoglądał na mnie i w końcu spytał:
- On też będzie?
- On?- zdziwił mnie bardzo tym pytaniem. Oczywiście bardzo dobrze wiedziałam o kogo mu chodzi.
- Nie udawaj Sel... Dobrze wiesz, że mam na myśli tego Twojego kolesia.
- O nie jest mój, zacznijmy od tego. Poza tym nie wiem, czy będzie. Zazwyczaj jesteśmy wszyscy, jeśli ktos robi imprezę.
- Czyli pewnie się zjawi...
- O co Tobie teraz chodzi, Hache?- nie rozumiałam go. Na szczęscie dzwonek do drzwi uratował nas od kłótni.
- Witaj nasza gospodyni!- za drzwiami stali oczywiście nie kto inny jak Perrie, Barbara, Kylie, Eleonor, Danielle, Niall, Zayn, Liam i Lou. Nie było z nimi Harrego. Uściskałam ich wszystkich, ale gdy zorientowałam się, ze nie ma z nimi Harrego usmiech od razy zszedł mi z twarzy. Ale oczywiscie powitałam ich i przedstawiłam im mojego... gościa, Hache. Chłopacy nie byli zbyt zadowoleni jego obecnością, choc z czasem kazdy, oprócz Zayna, zaczynali się do niego  przekonywać. Za to dziewczyny, łącznie z Perrie, były nim oczarowane. Może nie będzie tak źle...- pomyslałam.

Harry:
Siedziałem w domu w dniu, w którym Sel robiłaa swoją parapetówkę. Zostałem na nią zaproszony mimo, iż od spotkania w parku nie zamieniliśmy ze ssobą ani słowa.  Od tamtego dnia nie spotykałem się nawet z Kendall.. Nie miałem ochoty widzieć na oczy żadnej laski. Godzinę przed imprezą wleciałl do mnie  Zayn.
- Stary, dalej rusz się na tą imprezę. Nie będziesz tu przecież tak bezczynnie siedział.- nalegał.
- Nigdzie nie idę- odparłem krótko.
- Bo?- nie dawał za wygraną.
- Ile razy mam Ci mówić?! Ona kogoś ma! Dałem dupy po całości!
- Oj Harry, Harry...! To, że ona kogoś 'może' ma, nie oznacza, że tam będzie, tak?
- A jeśli? Nie mam zamiaru ich oglądać.
- Czemu nie chcesz o nia walczyć?
- Próbowałem. Nie dała mi szansy.
- Za szybko się poddałeś. A ona wciąż Cię kocha.
- Jasne... Idź i baw się dobrze.
- Jesteś pewny, że nie idziesz?
- Tak!-  odpowiedziałem mu juz po raz setny. Chłopak tylko wzruszył ramionami i poszedł do drzwi.
- Zayn...- zatrzymałem go na chwilę.
- No...?- spytał z nadzieją, że jednak może z nim pójdę. Mylił się.... trochę.
- Daj mi znać, czy ktoś z nia tam jest, okej?
- Spoko stary... Tylko nie rób żadnych wyskoków, okej?
- Jasne. Dzięki.-  pożegnałem go i zamknąłem drzwi za kumplem. Potrzebowałem jednej działki... Nie mogłem tego znieść. Otworzyłem szufladę i  wyjąłem z niej maleńki woreczek... Dałem ujść emocjom, czekając za wiadomością od Zayna. Nie minęła godzina, a dostałem od niego wiadomość:
"Stary jest tu jakiś koleś. Ma na imię Hache. Nie spuszcza jej w ogóle z oczu..."
Podziałało to na mnie  jak kubeł zimnej wody. Od razu podniosłem się z łóżka ii wyszedłem z domu.

Selena:
Kiedy wszyscy dobrze się bawili zauważyłam, że coś jest nie tak... Zayn najpierw pisał do kogoś sms'a, co spotkało się z groźnym spojrzeniem Perrie. Potem oboje zniknęli w mojej sypialni na dłuższy czas. z początku myślałam, że może się kłócą, ale potem przypomniałam sobie, co nie raz Lou i El wyprawiali na naszych imprezach i stwierdziłam, ze może oni też... Jednak po chwili miałam wrażenie, że słyszę z sypialni krzyki. Muzyka nie do końca była w stanie ich zagłuszyć. Odsunęłam od siebie Hache, który nie odstępował mnie na krok (było to irytujące) i poszłam zobaczyć, co sie tak naprawde dzieje. Nie pukając otworzyłam drzwi i zajrzałam do środka. Zayn akurat krzyczał na Perrie:
- To jest mój najlepszy kumpel! I nie pozwolę, aby cierpiał!
- Perrie? Zayn? Co sie dzieje? O czym gadacie?- spytałam. 

Dziewczyna widziała, jak jej chłopak pisze do kogoś sms'a. Był wyraźnie zmartwiony. Nie miała pewności, ale czuła, że pisał z Harrym. Kiedy napotkała w końcu jego wzrok była już tego pewna. Kiwnęła do niego głowa w stronę sypialni Sel. Chłopak od razu zrozumiał o co jej chodzi. Aby uniknąć jeszcze większej kłótni, jaka zaraz bedzie miała miejsce, poszedł za nią bez słowa. od razu po zamknięciu drzwi wybuchła:
- Po co wypisujesz do Harrego?
- Skąd wiesz?
- no a do kogo mógłbys pisać?
- Do nikogo. Obiecałem mu tylko, że dam mu znać, gdy jakiś koleś będzie z Sel. Jest moim kumplem, więc dotrzymałem słowa! 
- Gdyby nie odpierdolił lipy, to b teraz nie musiał siedziec w domu!
- Jakiej lipy? Dobrze wiesz, że to Sel najpierw go zostawiła i wyjechała!
- Tak, ale to nie był powód, by od razu musiał włazić Kendall do łóżka!  Obiecał Sel, że będzie czekał!
- I czekał! Sama widziałas w jakim stanie on wtedy był! Nie dośc, że pijany, to jeszcze naćpany!
- To go wcale nie tłumaczy! Dobrze wie, co o nim teraz myślę!
- Ale Selena wciąż go kocha! On ją też! Powinni być razem! Rozumiesz?
- Skąd wiesz, że go wciąż kocha? Ma teraz Hache! Harry powinien dać sobie spokój.
- A Ty bys dała? Poza tym ten cały Hache ani trochę mi się nie podoba.
- Tobie nie musi. Nie Ty z nim jesteś, Zayn. Daj z tym spokój. Nic nie zdziałasz. Nie uratujesz ich związku, jeśli oboje nie będą tego chcieli.
- To jest mój najlepszy kumpel! I nie pozwolę, aby cierpiał!- nale drzwi do sypialni otworzyły się. Oboje będąc w szoku ujrzeli w nich zdziwioną Sel.
- Perrie? Zayn? Co sie dzieje? O czym gadacie?- zamurowało ich. Nie wiedzieli, jak mogą się jej teraz wytłumaczyć. mieli szczęście, bo uratował ich dzwonek do drzwi. Sel przeprosiła ich i poszła je otworzyć.

Gdy Perrie otwierała już buzię, aby wyjaśnić mi, co tu jest grane, ktoś zadzwonił do drzwi. Westchnęłam trochę zła, ale ich przeprosiłam i poszłam otworzyć.idąc przez salon widziałam, jak Hache chciał iść otworzyć, ale powstrzymałam go geste ręki i poszłam otworzyć sama.. Zamurowało mnie, gdy zobaczyłam kto to za nimi stoi.
- Harry?
- Hej... Przepraszam za spóźnienie, ale musiałem coś załatwić...
- O-okej... Nie szkodzi... Wchodź.- wpuściłam go do środka. Uśmiechnął się lekko i wszedł dalej. Przywitał się z tymi, co znał, a ja potem przedstawiłam mu Hache. Byłam więcej niż pewna, że się nie polubią.
- Więc to jest Twój chłopak?
- Ehm... Harry... to nie jest mój chłopak.
- Tak, jestem jej chłopakiem. Hache...- nie dość, że wszedł mi w słowo, to wyciągnął do Harrego rękę. Harry jej nie uścisnął.
- Hache!- skarciłam go, ale on był z siebie dumny. żeby nie było wciąż między nami nieprzyjemnie, zaproponowałam Harremu piwo. Skusił się od razu. Poszłam do lodówki, aby wyciągnąć dla niego butelkę z piwem, a on szedł tuż za mną.
- Proszę...- podałam Harremu piwo- Czuj się jak u siebie...- dodałam po chwili.
- Dzięki... Ładne mieszkanie.- próbował zagadać. Zanim mu odpowiedziałam spojrzałam w stronę Hache. Nie był zadowolony z tego, że stoję tak długo z Harrym. Jednak jakoś mnie to nie obchodziło. Hache nie jest moim chłopakiem. Nie może mi niczego zabronić.
- Nic specjalnego, ale dziękuję. - odpowiedziałam Harremu. Oparłam się o blat.- Perrie z Zaynem pomogli mi je wybrać.
- Jest świetne.- zamilkliśmy na chwilę. Nagle nie wiem czemu wypaliłam:
- Dziękuję, że przyszedłeś i... Hache nie jest moim chłopakiem, naprawdę.- uśmiechnęła się smutno i odeszłam zostawiając Harrego samego. Podeszłam do dziewczyn. Kątem oka widziałam, jak do Harrego podszedł Zayn. Przez przyjście Harrego nie udało mi się dowiedziec, o co kłócili sie Perrie i Zayn. Ale jeszcze się tego dowiem. Kiedy impreza była w miarę okej, Louis zabrał głos:
- Ej, ludzie, słuchajcie... Jest pewna koncepcja...
- Jaka?- zapytała Perrie.
- Jestem pewien, że się zgodzicie ;)- mrugnal do wszystkich.
- Więc?- spytałam ciekawa, co takiego wymyślił. W tym samym czasie poczułam czyjeś dłonie na mojej talii... 
C.D.N.
*******************************************************