Chociaż nie ma upragnionych przeze mnie 5 komentarzy- wstawiam kolejny odcinek. Ale za to bardzo się cieszę, że jest już aż prawie 240 wejść! :)
Cały weekend byłam na uczelni, a dziś na szczęście mam wolne, więc siedzę z kawusią, oglądam Harrego Pottera xD i wstawiam dla Was kolejny odcinek :)
***********************************************************
Patrzyłam, jak Harry wchodzi do sypialni, a potem
wychodzi z niej ubrany w swoje ciuchy i później zakłada przy drzwiach buty, po
czym wychodzi, trzaskając drzwiami. Od razu poczułam w oczach łzy. Cieszyłam
się tylko z tego, że nie musiał na nie patrzeć. Po co mi jego litość?
Harry:
Kiedy wyszedłem od Sel poczułem dziwną pustkę
wypełniającą mnie od środka. Czułem, że co raz bardziej mi na niej zależało
jako dziewczynie, niż przyjaciółce. Jednak to, co wyprawiałem było jednym
wielkim bagnem, w które brnąłem po pas. Bolało mnie to, jak mówiła, że po
wyjściu z jej mieszkania od razu pójdę do Taylor, by… To nie prawda, cholera
;/ Już kilka dni u niej nie byłem… Nawet z nią nie rozmawiałem. Ostatni raz
widziałem ją wczoraj po występach… I to tylko przez 15 minut. Teraz zaczynam
sobie zdawać sprawę z tego, co wyczyniam. Muszę się w końcu zdecydować na coś,
bo w końcu zostanę sam, bez niczego. Muszę pogadać o tym z Zaynem, on na pewno
mi coś doradzi. Tylko on wie, że ja i Sel… Boże, jaka ona jest wspaniała! Przed
oczami stanął mi obraz dzisiejszej nocy i ranka, kiedy przygotowywała nam
śniadanie. Mógłbym tak budzić się każdego dnia. Tylko, czy ona też by tego
chciała? Nie odpowiedziała mi, czy coś czuje do mnie, czy nie… Ale też nie
zaprzeczyła, co nie? Czułem, ze rozmowa z Zaynem nie może czekać, więc szybko
zadzwoniłem do kumpla. Odebrał po drugim sygnale mile mnie witając:
- No w końcu Harry, gdzie Ty się szlajasz? Nawet nie
mówiłeś, że nie będzie Cie na noc.
- Hej Zayn… Mógłbyś wstąpić na miasto? Muszę z Tobą
pogadać.
- To coś ważnego?
- Tak… Dla mnie bardzo.- jęknąłem mu do słuchawki.
- Chyba już rozumiem. Okej ubieram się i za 10 max 15
minut będę.
- Spoko, dzięki. Czekam tam, gdzie zawsze.- rozłączyłem
się i ruszyłem w stronę naszego ulubionego baru. Byłem w nim po niecałych 10
minutach i zająłem miejsce czekając na przyjaciela. Zjawił się tuż po mnie.
- Hej Harry.
- Siemasz...- odparłem przygaszony.- Piwo?- spytałem przyjaciela.
- O tej godzinie? Człowieku jest dopiero 13 w południe. -Zdziwił się.
- No to co... Mam zamiar się dzisiaj upić i nie obchodzi mnie to, która w tej chwili jest godzina.
- Ej, chwila, przystopuj... Może najpierw powiedz mi, co się stało?- usiadł koło i czekał aż mu wszystko powiem. Westchnąłem i zacząłem opowiadać mu moją dzisiejszą historyjkę.
- Byłem u Sel... Poszedłem do niej zaraz po powrocie z konkursu. Musiałem ją zobaczyć, rozumiesz? Musiałem...
- U Sel? - zrobił wielkie oczy.- Chłopie ty robisz sobie co raz większe problemy.
- Jakbym o tym nie wiedział... ;/ -zamilkłem, Zayn też nic nie mówił- Spędziliśmy razem noc... Potem rano ona wstała pierwsza, zrobiła nam śniadanie... Aż było miło na nią patrzeć, Zayn. Czułem się, jakby to było moje miejsce...
- No... Sel robiąca śniadanie to w sumie norma... bo od Taylor to ty za wiele oczekiwać nie możesz xD- zaśmiał się. Ja również lekko się uśmiechnąłem, bo tu akurat miał rację, Taylor kompletnie nie umiała ani sprzątać, ani gotować... nic. Była dobra jedynie w...
- Własnie dlatego poczułem się inaczej... Ale niestety pokłóciliśmy się, o Taylor.- opowiedziałem mu całą historię do końca, a potem mnie wyśmiał.
- Wyrzuciła cię z mieszkania? Haha Styles jesteś dobry xD Żeby CIEBIE laska wywaliła z domu? Aż nieprawdopodobne...
- To nie jest zabawne Zayn.. Ona nie chce mnie widzieć, a ja co raz bardziej za nią szaleje. Gdyby nie ona to tkwiłbym teraz w jakimś chorym związku.
- Harry, ty nadal w nim tkwisz. Jedyne czego udało ci się uniknąć to ślubu To i tak cud, że wciąż jesteś żywy I pamiętaj, że Sel jest inna niż Taylor. Więc jeśli chcesz coś zmienić i dać szansę sobie i Sel to najpierw zakończ tą chorą bajeczkę z Taylor. Selena nie jest tak twarda jak myślisz. Założę się, że pewnie leży teraz w pokoju pod kocem i albo śpi albo płacze załamana, bo uważa, ze ją wykorzystujesz.
- Skąd ty to wiesz?
- Harry... Ja znam laski ;)- mrugnął do mnie okiem i poszedł zamówić dwa piwa. Siedzieliśmy w barze do dosyć późnej godziny. Nie wiedziałem jednak, że Zayn zgotował mi pewną 'niespodziankę'.
Selena:
Cały dzień prawie przespałam. Po wyjściu Harrego nie miałam ochoty kompletnie na nic. Moja dusza ze mnie uleciała, serce prawie przestało bić. Zaczynałam powoli żałować, że między mną a Harrym w ogóle do czegoś doszło. Byliśmy przecież przyjaciółmi i czy to było złe? Trzeba było tak to wszystko zostawić. Teraz cierpię jeszcze bardziej. Z widokiem Harrego i Taylor jakoś sobie radziłam. Ale teraz... Wiedząc, jak to jest, gdy on dotyka i pieści moje ciało...nie było to już takie łatwe. Moją ostatnią drzemkę, w której marzyłam o dotyku i pocałunkach Harrego przerwał dzwoniący telefon. Sięgnęłam po niego ręką i odebrałam:
- Hallo…?
- Witaj królewno. Żyjesz?- była to Perrie.
- O hej… Tak, żyję… Ledwo…- dodałam szeptem.
- Co się stało, Sel?- zmartwiła się. Wykrzywiłam usta i
milczałam. Wiedziałam, że się domyśli.- Aha… chyba rozumiem. Wpadnę za pół
godziny. – rozłączyła się nie dając mi szans by zaprzeczyć. Tak więc musiałam
wstać i trochę się ogarnąć. Poszłam do łazienki obmyć trochę twarz i zrobić
lekki makijaż, by Perrie nie widziała moich zapłakanych oczu, chociaż pewnie i tak domyślała się, że płakałam. Zjawiła się u mnie
po równych pół godzinach.
- Cześć, Sel ;*- cmoknęła mnie w policzek.- Ubieraj się.
Ale tak w miarę ładnie.
- C-co?- spojrzałam na nią jak na downa.
- No nie słyszysz? Ubieraj się. Ściągaj te dresy i dalej.
Jakieś dżiny albo mini.
- Ale po cholerę?
- Zabieram cię do baru na piwo. Nie będziemy tu siedzieć i ryczeć. Chodź.- złapała mnie za rękę i zaciągnęła do mojej szafy. Wyszukała mi zestaw i kazała się natychmiast w to ubrać. Znowu szpilki...;/-pomyślałam. Kiedy ja się przebierałam ona
zamówiła nam taksówkę. Nie chcąc sprawić przyjaciółce przykrości zrobiłam sobie
troszkę mocniejszy makijaż i uczesałam włosy w wysoką kitkę. Taksówka
podjechała pod akademik po 15 minutach i ruszyłyśmy w stronę miasta. Nawet nie wiedziałam,
gdzie mnie zabiera.
- Powiesz mi w końcu, gdzie jedziemy?- spytałam po raz
dziesiąty, gdy mknęłyśmy ulicami Londynu. Wbrew pozorom nie byłyśmy daleko od akademika.
- Sel, mówiłam ci już, że do baru. Możesz poczekać
jeszcze z 5 minut?
- Spoko ;/- wykrzywiłam się i zamilkłam tak, jak kazała
mi przyjaciółka. W końcu dojechałyśmy na miejsce. Taksówka zatrzymała się pod
jakimś barem, w którym chyba raczej nigdy nie byłam. Perrie zapłaciła kierowcy i
wysiadłyśmy. Zaciągnęła mnie od razu do baru. Weszłyśmy do środka. Od razu
uderzył mnie zapach typowego baru. Jednak zdziwiłam się, gdy zobaczyłam w nim
samych młodych ludzi. Na środku był ogromny parkiet, na którym tańczyli ludzie,
a na około było pełno stolików, które były pozajmowane. Zaczęłyśmy się
przepychać przez tłum. Jakiś koleś stanął przed nami z mega wielkim bananem na
ryju i chyba chciał nas poderwać, ale Perrie go odepchnęła. Ja się tylko
zaśmiałam. Dziewczyna ciągnęła mnie dalej. Rozglądałam się na około i widząc tych wszystkich tańczących ludzi zaczynało mi się tu podobać.
- Podoba mi się tutaj J-
powiedziałam do niej, a on się tylko uśmiechnęła do mnie i szła dalej. Nagle
zatrzymała się przy jakimś stoliku. Mina mi zrzędła.- Albo nie… cofam to, co
powiedziałam.- warknęłam do przyjaciółki, która ćwierkająco przywitała się z osobami przy stoliku.
- Cześć Hazza, witaj Zayn! J
;*- cmoknęła ich obu w policzki i przysiadła się obok Zayna. No tylko tego mi
dzisiaj brakowało! I na dodatek mam siedzieć obok niego?! Zabije ją, jak stąd
wyjdziemy.
- Hej chłopaki J-
udałam uśmiechniętą i przysiadłam przy Harrym. Spojrzałam niepewnie na niego.
Jego wzrok skierowany był na kumpla i mówił „Co ona tu kurwa robi?!”. Miło. Perrie i Zayn gadali ze sobą jak gdyby nigdy nic, a ja i Harry siedzieliśmy milcząc. W
pewnym momencie Perrie wstała, a zaraz za nią Zayn.
- Ej chwila!- zawołał za nimi Loczek.
- Może łaskawie powiecie nam o co tutaj chodzi?-
uprzedziłam pytanie Harrego. Perrie i Zayn spojrzeli po sobie i chłopak nam
odpowiedział:
- My sobie idziemy potańczyć, a wy musicie ze sobą
pogadać. Przy nas milczycie, więc zostawiamy was samych ;)- mrugnął do nas i
objął Perrie w pasie prowadząc ją na parkiet.
- Ale Zayn..- Harry próbował zatrzymać kumpla, ale ten
nie reagował- Kurwa…- zaklął i złapał się za głowę.
- Nie musimy rozmawiać. Mogę wstać i wyjść…-
odpowiedziałam na to jego ‘kurwa’ i pokazałam w kierunku wyjścia. Harry milczał. Poczekałam chwilę i skoro się
nie odezwał postanowiłam wstać od stolika.
- Sel, zaczekaj…- zatrzymał mnie łapiąc za rękę.-
Usiądź…- wskazał ruchem głowy krzesło. Zrobiłam to.- Oni mają rację, musimy w
końcu pogadać.- powiedział zdecydowanym głosem. Nie wiedziałam czy mam się bać
tej rozmowy, czy cieszyć, że w końcu chyba sobie wszystko wyjaśnimy. Nie
chciałam jednak rozmawiać o nas w jakimś hałaśliwym klubie.
- Okej, ale chyba nie w tym miejscu.- wskazałam DJ i bandę
rozwrzeszczanych i roztańczonych ‘małolatów’.
- Jasne, wyjdziemy stąd. Chodź…- zgodził się i wstaliśmy.
Skierowaliśmy się do wyjścia, a po wyjściu z baru udaliśmy się na pobliski
murek. Nie mogliśmy przecież zostawić naszych przyjaciół samych.
- Nie wiem, jak zacząć…- odparł Harry ze spuszczoną
głową.
- Ja też nie… Ale wypadałoby chyba powiedzieć, co teraz
czujemy, prawda?- spojrzałam na chłopaka. Jak zwykle była zaskoczona tym, jak bezpośrednio potrafię się do niego odzywać. Odwrócił się i spojrzał mi w oczy.
Jak tylko zobaczyłam jego kolorowe tęczówki i te wilgotne różowe usta
zapragnęłam go pocałować. Wiedziałam jednak, że nie mogę. Kiwnął głową na znak,
że zgadza się ze mną, po czym westchnął i wydusił z siebie przemowę:
- Sel, ja… To cholernie trudne… Zawsze, od kiedy się
znamy traktowałem Cie jak najlepszą przyjaciółkę. Nawet żaden z chłopaków nie
wiedział tylu rzeczy o mnie, co Ty. Wiedziałem i wiem, że zawsze mogę na Ciebie
liczyć. Decyzja o moim ślubie z Taylor była pochopna, bardzo pochopna i
nieprzemyślana. Bałem się stawić temu czoło i wiedziałem, że u Ciebie znajdę
schronienie…- po tych słowach spuściłam łeb na dół, poczułam, jak się rumienię
na samo wspomnienie tamtego dnia. Kontynuował:
- Dałaś mi w ten dzień wszystko, co potrzebowałem. Nie
chodzi mi tutaj tylko o sex, nie… Byłaś ze mną, do niczego mnie nie zmuszałaś…
Wtedy poczułem coś dziwnego. Patrzyłem na Ciebie gdy śpisz i… i czułem, że tego
właśnie chcę…
-Czego?-
przerwałam mu.
- Tego, by patrzeć na Ciebie, móc Cię dotykać, całować…
Każdy następny wspólny dzień, czy noc utwierdzały mnie w tym przekonaniu. Z
początku miałem wrażenie, że uciekam do ciebie od codzienności, bo chodź
pogodziłem się z Taylor to od tamtego felernego ślubu nie jest ani trochę
dobrze… ;/- wykrzywił się lekko. Byłam trochę zaskoczona tym, co mówił. Przecież byli tak zakochanie... Jeden czy dwa wyskoki w bok nie oznaczają, że Harry nie kocha Taylor i nie chce z nią być.
- Dlaczego?
- Wybaczyła mi, ale jej ojciec nie. Powiedział, że jeśli
zranię jego córkę to odegra się na mnie za jej cierpienie… Jest jego oczkiem w
głowie, a ja nie mogę nic zrobić, by się od nich uwolnić… Nie wiem co zrobić.-
powiedział stanowczo. Nie wiedziałam, co mam mu powiedzieć. Dobrze wiedziałam, jaki jest ojciec Taylor. Nie odpuści Harremu za nic w świecie.
- Aha…- odezwałam się cicho.
- Ale wracając do nas… Przychodziłem do Ciebie za każdym
razem, gdy tylko mogłem. Miałem wrażenie, że oddaliliśmy się od siebie. Nie
spotykaliśmy się już całą paczką, jak jeszcze niedawno. Brakowało mi Ciebie,
Twego uśmiechu, naszych wygłupów… Na wczorajszych występach byłaś cudowna. Nie
byłaś tą Sel, którą znam, byłaś tą Sel, którą dopiero co poznaję. Ale byłaś
naprawdę świetna… i piękna. – patrzył mi prosto w oczy. Poczułam jak co raz szybciej
bije moje serce, jak podmuch wiatru pieści moją twarz. Przymknęłam lekko oczy
chcąc poskładać myśli. Wtedy poczułam jego dłoń na moim policzku. Założył mi
pasmo włosów za ucho , które uciekły spod gumki do włosów, i znów przyłożył
dłoń do mojego policzka. Zakręciła mi się łza w oku. Wiedziałam, że to jest ten
moment, w którym powinnam mu wszystko wyjaśnić, wszystko powiedzieć.
Wystarczyło tylko kilka słów. Od teraz wszystko miało się zmienić, albo na
lepsze albo na gorsze. „Spróbuj”- pomyślałam i:
- Harry…- szepnęłam otwierając oczy.
- Tak?
- Teraz ja muszę Ci coś powiedzieć…
- Dobrze, mów.- był gotowy. Miał na twarzy lekki uśmiech.
- No bo... no bo ja...- zająknęłam się-... kocham Cię Harry. Kocham Cię od prawie 3 lat...- powiedziałam to! Powiedziałam to patrząc mu prosto w oczy. Przez ułamek sekundy na jego twarzy pojawił się szok, a potem szaleńczo zabójczy uśmiech. Przysunął się do mnie jeszcze bliżej. Z jego twarzy nie schodził uśmiech. Przez chwile sądziłam, że on po prostu się ze mnie zbija. Ale kiedy znów jego dłoń ułożyła się na moim policzku, a jego kciuk delikatnie przesunął się po mojej dolnej wardze, wiedziałam, że nie śmieje się ze mnie, że jest po prostu szczęśliwy... Uchylił lekko wargi i cichym szeptem wypowiedział kilka magicznych słów, które na zawsze zostaną w mej pamięci...
- Własnie zdałem sobie sprawę, że...że ja Ciebie też kocham, Sel…- i założył na mych ustach
pocałunek, który przepełniony był uczuciem, uczuciem miłości. Nasze języki delikatnie splecione w tańcu miłości nie miały w ogóle zamiaru przestać. Poczułam jak dłoń Harrego łapie mnie za rękę i powoli karze wstać. Wykonałam ten ruch i Harry przyciągnął mnie pomiędzy swoje nogi dalej całując. Był na tyle wysoki, że kiedy siedział na tym murku, a ja stałam przed nim, byliśmy prawie równi.
- Przepraszam Sel... Przepraszam Kochana, że tyle musiałaś czekać...- wyznał w przerwie na pocałunek. Nie odpowiedziałam mu już nic. Chciałam tylko, aby jego usta nie odrywały się ani na sekundę od moich. Byłam bardzo szczęśliwa, bardzo. Ale w głębi serca wciąż obawiałam się, co będzie za chwilę, co będzie jutro...co będzie z Taylor. Nagle tę cudowną chwilę
przerwał nam mój telefon. Odsunęłam się na chwilę od Harrego i wyciągnęłam tel
z torebki. Dzwonił jakiś nieznany numer. Odebrałam:
- Tak, słucham?- przysiadłam na murku. Był to jakiś nieznany mi wcześniej numer.
- Dobry wieczór,
czy rozmawiam z Panią Seleną?
- Tak, przy telefonie…- spojrzałam na Harrego
zdezorientowana. Spojrzał na mnie wymownie. Sam się chyba wystraszył.
- Miło mi Panią
słyszeć. Jestem John Johnson, organizator ‘Szkolnego Konkursu Muzycznego’. Brała
Pani udział w naszym programie, który tym razem odbył się w Pani szkole i
chciałbym Panią poinformować, iż zajęła Pani pierwsze miejsce wśród uczniów
występujących z Pani szkoły. Gratuluję!
- C-co?! S-słu-cham?!- nie dowierzałam, co ten facet do
mnie właśnie powiedział. – Przepraszam, czy mógłby Pan powtórzyć?!- poprosiłam
faceta, aby powiedział to jeszcze raz i w tym czasie szybko przełączyłam na
głośnomówiący po to, by Harry też to usłyszał.
- Jasne,
oczywiście. Pani Seleno, wygrała Pani nasz Konkurs Muzyczny J-
wzrok Harrego był bezcenny. Zresztą mój tak samo.
- Hahaha Hurra!!! :D- krzyknęłam z radości, bo dotarło do
mnie, że wygrałam!
- Ja również jestem
zadowolony Panno Seleno J Chciałbym Panią
poinformować także o tym, że za kilka dni bardzo chciałbym zobaczyć Panią w
naszym biurze w celu omówienia nagrody.
- J-jasne! Będę na pewno J. A kiedy dokładnie?
- Jeśli Pani pasuje to proponuję czwartek :)
- Oo-oczywiście, że pasuje :)- ucieszyłam się.
- W takim razie do zobaczenia, Panno Seleno :)
- Tak... Do widzenia :) - rozłączyłam się a Harry porwał mnie w
objęcia.
- Wiedziałem, że Ci się uda J Byłaś najlepsza ;*- cmoknął
mnie w usta. Zarumieniłam się. Tak wiele w moim życiu zmieniło się teraz w
ciągu dosłownie 5 minut. Nie wierzyłam w to szczęście. Harry wyznał mi miłość,
wygrałam konkurs i będę teraz nagrywać płytę. Jestem w szoku!
Będąc tak w objęciach Harrego usłyszeliśmy gwizdy. Była
to Ana i Zayn.
- Fiu fiu! No moi drodzy, chyba się w końcu doczekaliśmy
szczęśliwego finału J-
powiedział Zayn. Harry szybko odstawił mnie na ziemię...
C.D.N.
***********************************************************
Podobało się? :) to po proszę komentarz! ;** :)