piątek, 21 lutego 2014

odcinek 9 "- Mieliśmy romans...(...) Od dnia, w którym miał wziąć ślub z Taylor"

Cześć ! :)
Troszkę później wstawiam odcinek, bo niestety sesja mnie przybiła do deski :( Jeszcze muszę się z nią troszkę pomęczyć, ale odcinek jest :) Nie jest zbyt długi, ale ważne, że jest ;*
Miłego czytania ! ;*


**************************************************************

- Wszystko? Czyli?
- Czyli... wyjeżdżam, Per...- spojrzałam na przyjaciółkę. Zdębiała. Oczy zrobiły jej się mega wielkie, buzia otworzyła na maksymalną szerokość i siedziała wpatrując się tak we mnie.
- C-co? Ale jak? Dokąd? Na ile? WYJEŻDŻASZ?!- cała kawiarnia na pewno usłyszała jaki ma głos.

- Perrie...Taka jest nagroda konkursu.- odparłam cicho. Ona spojrzała na mnie, jakby chciała mnie zabić.
- Taka, czyli jaka?- domagała się odpowiedzi.
- Płyta, parę koncertów i nagranie teledysku, bądź dwóch. To zależy, na ile podpiszę kontrakt...
- Kontrakt? Na ile się zgodziłaś?- chociaż otrzymałyśmy przed chwilą swoje zamówienia, to Perrie chyba przeszła na nie ochota.
- Miałam teraz do wyboru: 6 albo 10 miesięcy...- odpowiedziałam jej. Patrzyła na mnie wyczekująco.
- Wybrałaś 6?- spojrzała na mnie bardziej wymownie, ale widziała w jej oczach strach, smutek i odrobinę nadziei.
- Nie... Wybrałam 10... Perrie to dla mnie szansa. Być może jedna jedyna!
- Wiem, ale...- przerwałam jej, bo próbowałam się bronić.
- Ten cały Johnson powiedział... obiecał mi, że będziecie mogli do mnie przyjeżdżać. Kiedy będziecie chcieli.
- Jasne, bo Ty akurat będziesz miała dla nas czas...
- Perrie...!- skarciłam ją. Jak w ogóle mogła tak pomyśleć? Ja nie miałabym dla nich czasu? Oni są jedyną dobrą rzeczą, jaka mi się w życiu przytrafiła!
- Będziesz koncertować, nagrywać... gdzie my tam potrzebni?- wzruszyła ramionami- Tylko Sel, co teraz będzie z Loczkiem?- zatkało mnie. Jaką ja jestem kompletną idiotką! Pieprzoną egoistką! Kompletnie o nim zapomniałam... Tyle się teraz wydarzyło, jest dla mnie na wyciągnięcie ręki... a ja co? A ja mądra chcę teraz wyjechać i go zostawić. 10 miesięcy... To prawie rok.
- Cholera, Perrie... nie pomyślałam... i co teraz..?!
- Możesz się jeszcze wycofać.- odparła z nadzieją. Oczywiście miała na myśli, ze mogę się wycofać z kontraktu, nie z bycia dziewczyną Harrego.
- Nie mogę Per... Wszystko już było załatwione, czekali tylko na mnie, aż się zgodzę i wszystko podpiszę...
- Pf! Jeszcze mi powiedz, że jutro już wyjeżdżasz?- jej głos przepełniony był ironią. Czułam się beznadziejnie głupio. Tyle marzyłam, by móc śpiewać, by się wybić na scenę... A tu teraz moja najlepsza przyjaciółka ma do mnie pretensje, że podpisałam kontrakt. Odpowiedziałam jej dopiero po chwili:
- Nie, jutro nie...
- A kiedy?- dociekała.
- Za tydzień w sobotę... O 16  podjedzie po mnie moja menedżerka.
Ponad godzinę później byłam już z Perrie pod akademikiem. Odwiozła mnie swoim autem.
- Perrie, wiem, że jesteś zła...... ale chciałam mieć do Ciebie ważną prośbę...
- Nie jestem zła, tylko mi trochę przykro, że wyjeżdżasz. Myślałam, że to wszystko odbędzie się tu w Londynie, albo przynajmniej w Anglii...Ale słucham, co to jest za prośba.- spojrzałam na mnie ze smutkiem w oczach. Poczułam, jak oczy mi wilgotnieją. Pociągnęłam lekko nosem i odpowiedziałam:
- Proszę nie mów o tym nikomu... Sama im powiem, dobrze?
- A co z Harrym?
- Tym bardziej jemu...

- Jasne Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć... :)- uśmiechnęła się lekko. Ucałowałam ja w policzek, szepcząc cicho "dziękuję" i wysiadłam z jej auta. Pomachałam jej, a ona odjechała. Ruszyłam przez bramę akademiku. Wyjęłam z kieszeni telefon i napisałam sms'a go Harrego. Na odpowiedź nie czekałam długo, bo odpisał od razu.
Weszłam do mieszkania. W przedpokoju zdjęłam buty i kurtkę, a torebkę zostawiłam w salonie. Telefon położyłam na stoliku i usiadłam wygodnie w fotelu. Podkuliłam pod siebie nogi i rozmyślałam. Czułam się zagubiona. Moje myśli krążyły wokół wyjazdu, który miał spełnić jedno z moich marzeń i wokół chłopaka, który też był moim marzeniem i właśnie to marzenie zaczęło się spełniać. włożyłam głowę między nogi. W mieszkaniu było tak cicho, że zaczynało mnie to dobijać. Czułam, jak w mojej głowie zaczęło wszystko wariować. Miałam wrażenie, że oszaleję. Nie mogłam się pozbierać przez dobra godzinę. Siedziałam prawie nieruchomo zastanawiając się, co powinnam teraz zrobić. Co zrobić by nie zranić ani siebie, ani nikogo wokół mnie. Wzięłam telefon do ręki. Chciałam wykonać telefon do Harrego... Potem do Perrie... A potem do tego całego Johnsona. W ostateczności nie zadzwoniłam nigdzie. Rzuciłam telefon na kanapę, który odbił się od poduszek i spadł na ziemię. W momencie, gdy uderzał o ziemię po moim policzku spłynęła samotna łza. Wstałam z fotela. Zdjęłam z siebie spodnie. Ruszyłam w stronę łazienki. Musiałam wziąć prysznic... Musiałam zmyć z siebie ten cały ciężar niepewności. Wychodząc z salonu zdjęłam sweterek i koszulkę rzucając gdzieś za siebie. Przed wejściem do łazienki zdjęłam stanik, który został pod drzwiami. W łazience zdjęłam resztę bielizny i weszłam pod prysznic. Puściłam letnią wodę, która powoli spływała strumieniem po moim ciele. Przymknęłam oczy i zmoczyłam twarz. Zdjęłam z włosów gumkę i zamoczyłam je też. Po 15-minutowym prysznicu wyszłam z kabiny i owinęłam się ręcznikiem, tak jak i włosy. Przejrzałam się w lustrze i zmyłam rozmazany makijaż. Zebrałam z podłogi bieliznę i wrzuciłam ja do kosza z rzeczami do prania. Wyszłam z łazienki i wchodząc do salonu doznałam szoku. Nie byłam w moim mieszkaniu sama. Na kanapie siedział chłopak.
- Harry? Skąd Ty się tu wziąłeś?- spytałam stojąc jak słup. Byłam kompletnie zaskoczona, że już przyszedł. No i że wszedł...bez pukania ?
- Wszedłem przez drzwi. Pisałem smsy, że już idę, że zaraz będę, dzwoniłem, ale Ty nic-cisza... Doszedłem do akademika, pukałem do drzwi, waliłem w nie, dzwoniłem dzwonkiem- też nic. Na szczęście miałem to... bo zamknęłaś drzwi na górny zamek.- podniósł rękę do góry. Na jednym palcu miał zawieszone moje klucze, które dałam mu jakiś czas temu, gdy u mnie nocował.
- Oh!- zaczaiłam, co się stało, po czym poczułam ogromny wstyd, ponieważ stoję przed nim mokra, w samym ręczniku, bez kapci, bez niczego. Harry z uśmieszkiem na twarzy wstał z kanapy. Obszedł ja na około i sięgnął z podłogi moja koszulkę, a potem sięgnął po stanik.
- No, no... A dla kogóż to był ten striptiz?- spojrzał na mnie wymownie. Zrobiłam oczy jak u karpia.
- E... No dla nikogo.- rozejrzałam się na około, co miał zrozumieć jako fakt, ze nikogo oprócz nas tu nie ma.

Zbliżył się do mnie. Od razu poczułam jego oddech i ciepło bijące od jego ciała. Jednym ruchem objął mnie w talii i przyciągnął mocno do siebie. Mój turban prawie spadł mi z głowy. Przytrzymałam go jedną ręką. Jednak Harry miał inny plan. Odsunął moją rękę od ręcznika na głowie i zdjął mi go. Moje mokre włosy spoczywały teraz w nieładzie na moich ramionach i plecach. Uważnie wyczekiwałam, co dalej zrobi. Kiedy dotknął delikatnie mojego ramienia westchnęłam lekko przymykając oczy. Jego usta przybliżyły się do mojego ucha i wplątując dłoń w moje mokre włosy wyszeptał:
- Boże, jak Ty na mnie działasz… -przygryzł płatek mojego ucha- Żadna tak na mnie nie działała, Sel… Tylko zobacz…- wziął jedną z moich dłoni i przyłożył sobie do spodni. Pod palcami poczułam twardą wypukłość. Dobrze wiedziałam, co się dzieje. Zostawił moją dłoń na swoich spodniach, a sam uniósł rękę do mojej twarzy. Złapał mnie za podbródek, lekko uniósł do góry i spojrzał w moje oczy. Poczułam ogromne podniecenie i pragnienie bycia jego. W mojej głowie od razu znalazły się takie myśli, których nigdy w życiu nie miałam. Usta Harrego wciąż całowały moje, a ja czekałam aż zrobi kolejny ruch. Nic takiego jednak nie nastąpiło, ale za to usłyszałam znów jego głos:
- Idź się ubierz… Cała jesteś zimna ;*- wpił się mocno w moje usta.
- To mnie rozgrzej, Harry…- wyszeptałam. Czułam jak drgnął na moje słowa. Nie odpowiedział mi nic tylko od razu sięgnął do ręcznika, którym byłam owinięta. Złapał za jeden koniec i pociągnął. Poczułam jak ręcznik się rozluźnia i upada na podłogę. Jęknęłam gdy jego ręka zacisnęła się od razu na mojej piersi. Harry chciał wykonać kolejny ruch, ale zadzwonił jego telefon.
- Kurwa…- wyrwało mu się. Odsunął się ode mnie i sięgnął kieszeni.- To moja matka.- odparł chcąc już odłożyć telefon.
- Odbierz… Ja pójdę się ubrać.- powiedziałam obojętnie i sięgnęłam z podłogi ręcznik. Harry chciał mnie powstrzymać, ale posłałam mu smutny uśmiech, więc westchnął i odebrał:
- Halo?- Harry rozmawiał z mamą, a ja pobiegłam szybko do pokoju, by się ubrać. Zamknęłam za sobą drzwi w sypialni i oparłam się o nie. Przygryzłam lekko wargę i zsunęłam się po drzwiach na podłogę. Dobrze, że jego mama zadzwoniła. Znów popełnilibyśmy ten błąd, znów. Chciałam tego, bardzo.. ale w tej sytuacji nie mogę. Za tydzień wyjeżdżam i nie mogę pozwolić, aby uczucie między mną a Harrym wzrosło. Choć nie wiem, czy jeszcze bardziej się da… Szybko wstałam i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej dresy i koszulkę. Ubrałam się i wyszłam z pokoju. Harry wciąż rozmawiał przez telefon. Poszłam do łazienki, żeby poczesać włosy i je wysuszyć. Kiedy kończyłam je suszyć do łazienki wszedł Harry.
- Masz może ochotę coś zjeść?- podparł się łokciem o futrynę.
- A co serwujesz?- spojrzałam na niego w lustrze. Odłożyłam suszarkę na swoje miejsce i odwróciłam się w jego stronę.
- Moja mama zaprasza nas na obiadokolację ;)- mrugnął do mnie oczkiem. Zdziwiłam się trochę bardzo jego propozycją.
- Twoja mama?- przybliżyłam się trochę do niego.
- Yhym... zadzwoniła sprawdzić, gdzie jestem. A jak jej powiedziałem, że wstąpiłem do Ciebie to zaproponowała byśmy wpadli coś zjeść. 
- Harry... Twoja mam nigdy mnie nie zapraszała... na 'obiad'.- podniosłam jedną brew oczekując na jakieś wyjaśnienia. Na twarzy Harrego zauważyłam pewne zmieszanie. Opuścił rękę na dół, a potem wyciągnął ją w moim kierunku. Przyciągnął mnie do siebie.
- No bo wypytywała mnie po tym, jak ją u mnie minęliśmy... Musiałem jej coś powiedzieć, więc wyjaśniłem jej sytuację z Taylor i poinformowałem ją, że od pewnego czasu spotykam się z Tobą.
- Tak?
- Była nawet bardzo zadowolona z tego...faktu. Nie akceptowała mojego związku z Taylor, a Ciebie lubi, więc...
- Harry, Twoja mama nie powinna na razie o nas wiedzieć...- odpowiedziałam niezbyt pewnie. Harry lekko się uśmiechnął, nic nie odpowiedział tylko ucałował mnie w czoło. Wyszedł z łazienki i usłyszałam ja woła:
- Możesz iść w dresach. To nie jest żadna impreza rodzinna :D- zaśmiał się i czekał za mną w salonie. Oczywiście nie posłuchałam go i zmieniłam dresy na dżinsy. Założyłam marynarkę i byłam gotowa aby wyjść.
Siedząc na 'obiedzie' u mamy Harrego uznałam, że był to bardzo dobry pomysł, aby tutaj przyjść. Nie tylko ze względu na to, że Anne była przemiłą osobą, ale dlatego, że Harry nie miał okazji by wypytać mnie o kontrakt, który dziś podpisałam. Tak naprawdę to on w ogóle nie miał pojęcia, że cokolwiek takiego podpisałam.

Minęło kilka dni. Była środa. Siedziałam z Kylie na uczelni. Byłyśmy same, bo Perrie 'nie mogła' dzisiaj przyjść na wykłady (proszę czytać: randka z Zaynem :D), a Barbara była chora. Kiedy byłyśmy w naszej uczelnianej kawiarni na kawie wpadł do niej Harry. Nie widziałam go od obiadu u jego mamy.
- Cześć dziewczynki :)- był bardzo zadowolony. Cmoknął Kylie w policzek, a potem mnie. Czułam jego wargi w kąciku moich ust. Od razu nabrałam ochoty aby go pocałować. Niestety musiałam odrzucić tę myśl. Nie ujawnialiśmy się tak do końca z naszymi uczuciami na uczelni. Tak w ogóle to wcale tego nie robiliśmy. Przez te kilka dni nie było kiedy się spotkać, ani nawet pogadać przez telefon. Harry dopiero dziś zjawił się na uczelni i pokazał mi się na oczy. Wiedziałam tylko tyle, że razem z chłopakami szykują jakąś niespodziankę.
- No hej Hazzuś, co tam?- spytała Kylie, gdy przysiadł się do naszego stolika i zamówił kawę.
- A dobrze, dobrze :) Chciałem Was zaprosić na imprezę w piątek, u Louisa oczywiście ;D
- Co to za okazja?- tym razem ja spytałam. Oparłam się wygodnie na krześle, założyłam nogę na nogę i czekałam aż Harry mi odpowie. Spojrzał się na mnie swoimi cudownymi ślepiami i uśmiechnął się. Przez chwilę milczał przyglądając mi się. Dopiero gdy Kylie chrząknęła odpowiedział:
- Będzie troszkę świętować :) Ale nie mogę Wam póki co powiedzieć nic więcej :) - był aż podniecony samym faktem, że o tym nam mówi. - Wytrzymacie jeszcze te dwa dni ;D
- Bardzo miły jesteś, wiesz?:p- Kylie szturchnęła go w ramię, a on się zaśmiał i udał obrażonego. Chwilę jeszcze z nami posiedział, dopił kawę i poleciał do swoich kumpli z naszej grupy.
- Ej, Sel..- odezwała się nagle Kylie. Spojrzałam na nią, jej mina wyrażała ogromną ciekawość.
- Hm?- mruknęłam pijąc kawę. Przeczuwałam o co chce mnie zapytać. Na pewno chodziło o Harrego.Nie myliłam się.
- Powiesz mi w końcu, o co chodzi z Harrym? Co jest między Wami?- przyjrzała mi się uważnie. Jest moją przyjaciółką od wielu lat, ale nigdy nie czułam z nią takiej więzi jak z Perrie. Jednak z drugiej strony wiedziała, że kocham Harrego.
- Mieliśmy romans...- odpowiedziałam nagle- Od dnia, w którym miał wziąć ślub z Taylor. Od tamtej pory był u mnie praktycznie co dzień. Kłóciliśmy się czasem, głównie o Taylor... Potem wyznał, że zakochał się we mnie no i ja powiedziałam mu to samo... I... I tak jakoś to wyszło...
- O.o....?- mina Kylie była bezcenna.
C.D.N.

***********************************************************
5 komciów ? :)

3 komentarze:

  1. Uwielbiam Twoje rozdziały <3333
    Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również :P To jest super ☺

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawaj następny Kochana !!! Mega :*

    OdpowiedzUsuń