środa, 15 października 2014

ZABIJECIE MNIE !!!! + odcinek 16 "Stary jest tu jakiś koleś. Ma na imię Hache. Nie spuszcza jej w ogóle z oczu..."

HEJ WSZYSTKIM!!! :)
Witajcie, moje Drogie ! :* 
Wiem, że zabijecie mnie za tak długą nieobecność :( Nawet nie wiem jak mam się usprawiedliwić... tym, że zmieniałam pracę? Że pracowałam całe wakacje po 10-12 godzin? :(To jest moje jedyne wytłumaczenie... Cały czas jednak myślałam o Was i o blogu! W końcu znalazłam chwilę, aby dokończyć odcinek! Jest długi! I mam nadzieję, że dzięki temu mi wybaczycie :* !
Naprawde mi przykro, że nie było mnie tu tyle czasu :(Teraz pracuję po 8 godzin, więc będę miała więcej czasu dla Was i dla bloga... obiecuję! Tylko dajcie mi drugą szansę, proszę !!!! <3
A tym czasem... miłego czytania! :*
*******************************************************************

- Pokazuj mówię!- jej ton głosu był niczym wkurzona matka, która martwi się o swoje dziecko i w ramach 'nauki życia' daje mu srogą karę. Wyjęłam telefon z torebki, i nie patrząc na to, że mam wiele nieodebranych wiadomości wyszukałam w galerii zdjęcie Hache. Pokazałam je Perrie. Jej serce dostało zawału...
- O Jezu Chryste...!- zapowietrzyła się- Skąd go wzięłaś?!- jej reakcja strasznie mnie zawstydziła. Sama spojrzałam na to zdjęcie i zarumieniłam się jak wielki czerwony burak. Już po mnie...

Perrie nie mogła wydusić z siebie ani słowa. W końcu przełknęła ślinę i spytała:
- Czy wy... coś ten?- patrzyła na mnie uważnie.
- Yhym...- kiwnęłam głową. Poczułam ogromny rumieniec na mojej twarzy. Był jeszcze większy niż wcześniej. Cholera!
- To znaczy, że on jest Twoim chłopakiem?
- Tak... nie... kurczę, to takie trudne Perrie...- nie wiedziałam, co mam jej powiedzieć.
- Co konkretnie Was łączy? Wie o Harrym?- mimo faktu, iż nie powiedziałam jej wcześniej o Hache nie była na mnie zła. Wręcz przeciwnie... była ogromnie podekscytowana.
- Tak, wie. Powiedziałam mu to zanim zaczęliśmy się spotykać- odparłam- Na początku zabierał mnie tylko na lunch, jakąś kawę itd... Poznawaliśmy się powoli.
- Zakochałaś się w nim?
- Nie. Spodobał mi się, ale nie zakochałam się w nim. Cały czas kochałam i kocham Harrego..., ale gdy widziałam wszędzie zdjęcia Harrego z siostrą Kylie, Hache sprawiał, że nie musiałam o tym myśleć.
- Wykorzystałaś go?- Perrie była zaskoczona. Myliła się.
- Oj Perrie... Nie, nie wykorzystałam go. Miło spędzałam z nim czas. Kiedy tylko mogłam zabierał mnie na motor lub wyścigi jego znajomych... Było fajnie :)
- Hmm... ciekawa historia, Sel :)- uśmiechnęła się lekko- A co jutro zrobisz, jak przyjedzie?
- A co mam zrobić? Będę spędzać z nim czas, jak przez ostatnie 10 miesięcy.
- Serio?- zdziwiła się.
- Perrie, co ja innego mam zrobić? Z Harrym to już koniec. Nic nie da się zrobić.
- Nie możesz mu wybaczyć?
- Zdradził mnie. Tego się nie wybacza... To nie jest aż takie proste, jakby się wydawało.
- Masz rację... Gdyby Zayn... Kurczę...! Ostrzegałam go! Przykro mi Sel...
- A mi nie... Już nie. Zniszczył nas, więc to jemu powinno być przykro, a nie nam.- złapałam jej dłoń i lekko się uśmiechnęłam. Skończyłyśmy temat Harrego i dokończyłyśmy kawę. Wyszłyśmy z kawiarni. Szłyśmy sobie powoli ulicami Londynu, kiedy coś mi się przypomniało:
- Perrie! Musisz mi pomóc!
- Co się stało?- spytała wystraszona.
- Muszę znaleźć mieszkanie! Pomożesz mi?
- Hahaha jasne! :)- zaśmiała się. Taka ważna rzecz, a ja o niej zapomniałam. 
- Muszę znaleźć coś na już. Jutro chyba kończy mi się rezerwacja w hotelu.
- Spokojnie, coś znajdziemy :) Od czego jest Internet? :P Na jutro umówimy spotkania i coś sobie wybierzesz :)- ucieszyła się. 
- To idziemy do mnie?- zaproponowałam, a Perrie od razu przytaknęła na zgodę. Złapałyśmy taksówkę i szybko udałyśmy się do mojego hotelu.

Na drugi dzień miałam umówione cztery spotkania. Wszystkie mieszkania miały 3 pokoje, kuchnię, łazienkę i garderobę. Dwa z nich miały nawet dosyć spore tarasy. Jeśli chodzi o cenę to wiecie... nie gra roli. Pierwsze spotkanie miałam o godzinie 10. Do 15:30 musiałam się wyrobić, ponieważ o tej godzinie lądował samolot Hache. Rebeca prosiła bym pojechała z nią na lotnisko. Nie miałam wyboru, chociaż nie do końca byłam na to spotkanie gotowa.
O 9:30 pod mój hotel zajechała Perrie z Zaynem. Miał być naszym kierowcą. Przywitałam się z nimi i ruszyliśmy do pierwszego mieszkania. Po obejrzeniu wszystkich czterech wybrałam jedno- idealne (salon z kuchnią i jadalnią, sypialnia, pokój gościnny, łazienka, garderoba). Zayn równo o 15 podwiózł mnie pod studio. Ledwo zdążyłam! Te formalności kupna mieszkania trwały wieki. Ale się udało, co było najważniejsze no i zdążyłam przed wyjazdem Rebeci na lotnisko. Podziękowałam Perrie i Zaynowi za dzisiejszą pomoc i zaprosiłam ich za dwa dni do mojego nowego mieszkania. Odjechali, a ja czekałam pod studiem na Rebecę. Pojawiła się niemal natychmiast.
- Ruszamy? :)- spytała zadowolona. Kiwnęłam głową i wsiadłyśmy do jej auta. Po drodze przekazałam jej informację o mieszkaniu. Ucieszyła się, że tak szybko coś znalazłam. Całą drogę rozmawiałyśmy o różnych rzeczach. Dowiedziałam się, że do połowy września mam płatny urlop, a potem kilka dużych koncertów w Londynie i w okolicach. Nie mogłam się doczekać! 
Minęło 25 minut i byłyśmy już na lotnisku. Poszłyśmy do miejsca przylotów. Czekałyśmy. Parę minut później usłyszałyśmy informację, że samolot Hache wylądował. Poczułam ogromny ścisk w żołądku. Odkąd wróciłam do Londynu nie miałam ani chwili, aby pomyśleć o Hache, a co dopiero się do niego odezwać. Nie spodziewałam się, że on po prostu tu przyleci. Chociaż z drugiej strony mogłam się tego spodziewać, bo był przecież asystentem mojej menagerki... Mimo tej tremy jaką wyczuwałam przed jego wizytą, cieszyłam się, że go zobaczę. W końcu spędziłam z nim dużo fajnych i przyjemnych chwil. Nie tylko jako przyjacielem... Z zamyśleń wyrwał mnie głos Rebeci:
- Hache! Hache!- krzyczała machając ręką. Przed nami zmaterializował się przystojny opalony i dobrze zbudowany mężczyzna. 
- Rebeca... Sel...! Nie spodziewałem się tak miłego powitania :)- uśmiechnął się tak cudownie. Rebeca powitała go buziakiem w policzek i uściskała. Potem podszedł do mnie:
- Miło Cię znowu widzieć :)- puścił mi oczko i mocno mnie przytulił. Odwzajemniłam jego uścisk. Pachniał jak zwykle tymi samymi perfumami. To akurat mi się bardzo podobało. Po przyjemnym powitaniu wsiedliśmy do auta Rebeci i ruszyliśmy w kierunku hotelu. Tak się akurat złożyło, że Hache miał wynajęte mieszkanie w tym samym hotelu co oczywiście ja. Super. Wysiedliśmy z auta i tuż przy wejściu do hotelu zadzwonił Rebece telefon. 
- Wybaczcie mi na sekundkę ;)- mrugnęła do nas i odeszła kawałek.
- Będziemy sąsiadami.- przerwałam chwilową ciszę, jaka zapanowała między mną a Hache. 
- Też tu mieszkasz? :) Nie wiedziałem, ale to fajnie. Nie będę się nudził mając taką sąsiadkę ;)- puścił mi oczko. 
- Ehm... Jutro się wyprowadzam..- powiedziałam, gasząc jego entuzjazm.
- Kupiłaś mieszkanie?- zdziwił się.
- Tak... Dziś podpisałam umowę. - lekko się uśmiechnęłam.
- Aha...- nagle zrobiło się między nami dziwnie. Nie wiedziałam, co mam począć! Do diabła...!
- I tak mi jutro wygasa meldunek w hotelu.
- Szkoda.. Ale jeśli masz ochotę, to mogę Ci pomóc w przeprowadzce.
- Hm... Dobrze, chętnie :)- uśmiechnęłam się szeroko ukazując chyba wszystkie zęby. Chciałam rozluźnić to nieprzyjemne napięcie między nami. Zgodziłam się na jego pomoc, bo i tak nie miałam nikogo, aby mi jutro z tym pomógł.
- Słuchajcie!- zjawiła się Rebeca- Musze lecieć do studia... Mam problem z pewnym zespołem i muszę go rozwiązać.... poradzicie sobie?
- Jasne. Nie musisz się o nas martwić :)- odpowiedział jej Hache.
- No ja mam nadzieję ;)- uśmiechnęła się puszczając nam oczko, pożegnała się i odjechała z wielkim uśmiechem na twarzy. Hache wziął swoją walizkę i weszliśmy do hotelu. Zameldował się i poszliśmy do windy. Wcisnęłam swoje piętro i winda ruszyła.
- A Ty na które piętro jedziesz?- spytałam.
- Tam gdzie Ty :)- odparł. Okazało się, że mieszkamy obok siebie. Oj!!! W końcu dojechaliśmy na nasze piętro i każde z nas poszło do siebie. 
Prawie całe popołudnie pakowałam swoje rzeczy. Miałam ich mało, ale zajęło mi to trochę czasu. Koło godziny 20 ktoś zapukał do moich drzwi. Akurat miałam iść się kąpać. Okazało się, że był to Hache. Przyszedł do mnie z butelką wina i powiedział, że zamówił kolację do mojego pokoju. Zdziwiłam się, ale zaprosiłam go do środka. Po prosiłam go najpierw by zaczekał 15 minut, bo właśnie szłam wziąć prysznic. Nie miał nic przeciwko temu. Jak już wyszłam z łazienki okazało się, że dostarczona została już nasza kolacja. Przyznam, że troszkę obawiałam się tego wieczoru, ale jednak bardzo miło spędziłam z nim czas. Wspominaliśmy sobie wspólne chwile spędzone razem i stwierdziłam, że ten chłopak sprawia, iż kompletnie zapominam o Harrym. Umówiliśmy się na jutro, że pomoże mi z przewiezieniem moich rzeczy do nowego mieszkania i koło północy Hache poszedł do swojego mieszkania. 
Rano obudziłam się przed 8. Czułam się wypoczęta i szczęśliwa. Ogarnęłam się na spokojnie i koło godziny 10 zeszłam na dół na śniadanie. Liczyłam na to, że Hache też tam będzie, ale niestety go nie było. Zjadłam więc sama śniadanie i wróciłam znów do pokoju. Nadszedł czas, aby zamieszkać we własnym mieszkaniu. Parę minut później zjawił się Hache. Przewieźliśmy moje rzeczy i pojechał ze mną jeszcze w kilka miejsc, aby zakupić niektóre potrzebne rzeczy do mojego mieszkania. Po udanych zakupach zaprosiłam Hache na obiad w moim nowym mieszkaniu. Znowu spędziliśmy razem dużo czasu. Tym razem obiecał, że jutro wybierzemy się na przejażdżkę jego motorem. 
Leżąc samotnie w łóżku naszło mnie wiele myśli. Nie tylko myślałam o Hache i o tych dwóch wspólnych dniach, ale też i o Harrym. Czułam, jak bardzo mi go brakuje. Mimo iż Hache sprawia, że nie myślę o uczuciach związanych z Harrym, to nie powoduje to jednak, że przestałam za nim tęsknić . Wiem, że on pewnie jest teraz zajęty swoją Kendall... 
Na drugi dzień Hache odezwał się dopiero koło 17. Tak więc cały dzień siedziałam sama w moim mieszkaniu. Nie bardzo akurat mi to dzisiaj przeszkadzało, bo miałam w głowie nowy tekst. Kiedy wpuściłam Hache do mieszkania zauważyłam, że trzyma w ręku reklamówkę z jedzeniem. 
- Hache nie musiałeś tego kupować. Wiesz, że umiem gotować :P- zaśmiałam się, gdy usiedliśmy w salonie. 
- Choć raz chciałem Cię odciążyć od obowiązków. Powinnaz tego cieszyć :PP Kupiłem chińszczyznę ;)- wystawił mi język i puścił oczko. Wyciągnął z reklamówki dwa pudelka podał mi jedno. W 'zestawie' były oczywiście pałeczki, którymi niestety nie potrafiłam jeść. Poszłam więc po widelec i przy okazji przyniosłam szklanki oraz napój. 
- No co Ty, Sel? Pałeczkami nie umiesz jeść? :D- nabijał się ze mnie.
- Nie, niestety nie umiem :P-  odparłam mu.
- Normalnie nie wierzę! Przecież tak dobrze sobie radzisz z ...
- Zamknij się proszę! - wcięłam mu się w zdanie, bo dobrze wiedziałam, co chce powiedzieć. Kolejny zbereźnik!
- Oj Sel, bez fochów, proszę. To są tylko żarty, Mała.
- Wiem, ale w tym momencie niezbyt są one zabawne :p- mimo wszystko się uśmiechnęłam.
- Okej, sorki ;)
- Noo..- przez chwilę jedliśmy już w ciszy. Dopóki Hache sobie czegoś nie przypomniał...
- Miałaś ponoć dla mnie jakąś propozycję?
- A! No tak...!
- To słucham Cię...
- No bo jak wiesz jest to moje nowe mieszkanie i obiecałam zaprosić na jutro moich znajomych.
- To znaczy chciałaś zrobić mała parapetówkę?
- Z nimi raczej nie będzie mała, ale tak, nazwijmy to tak...
- No i co ja mam z tym wspólnego?
- To, że chciałam, abyś też się na niej zjawił...
- Ja? Na Twojej imprezie z Twoimi znajomymi?- spytał tak, jakby miał wątpliwości, co do tego, co własnie powiedziałam. Głupek...
- No tak... Nie udawaj głupka, Hache.
- No dobra. Chętnie poznam Twoich znajomych.
- Serio?!- zaskoczył mnie.
- Tak, Mała, serio :P - wystawił kolejny raz język i już dalej siedzieliśmy cicho jedząc naszą chińszczyznę.

W Dniu imprezy Hache pomagał mi przygotować mieszkanie na przyjście moich przyjaciół. Zaprosiłam wszystkich bez wyjątku, nawet Harrego. Nie wiedziałam jednak, czy przyjdzie, bo nie dostałam od niego żadnej odpowiedzi. Miałam jednak nadzieję, że się zjawi. Kiedy czekaliśmy za moimi gośćmi, Hache rozsiadł się wygodnie na fotelu ze szklanką soku w ręce. Spoglądał na mnie i w końcu spytał:
- On też będzie?
- On?- zdziwił mnie bardzo tym pytaniem. Oczywiście bardzo dobrze wiedziałam o kogo mu chodzi.
- Nie udawaj Sel... Dobrze wiesz, że mam na myśli tego Twojego kolesia.
- O nie jest mój, zacznijmy od tego. Poza tym nie wiem, czy będzie. Zazwyczaj jesteśmy wszyscy, jeśli ktos robi imprezę.
- Czyli pewnie się zjawi...
- O co Tobie teraz chodzi, Hache?- nie rozumiałam go. Na szczęscie dzwonek do drzwi uratował nas od kłótni.
- Witaj nasza gospodyni!- za drzwiami stali oczywiście nie kto inny jak Perrie, Barbara, Kylie, Eleonor, Danielle, Niall, Zayn, Liam i Lou. Nie było z nimi Harrego. Uściskałam ich wszystkich, ale gdy zorientowałam się, ze nie ma z nimi Harrego usmiech od razy zszedł mi z twarzy. Ale oczywiscie powitałam ich i przedstawiłam im mojego... gościa, Hache. Chłopacy nie byli zbyt zadowoleni jego obecnością, choc z czasem kazdy, oprócz Zayna, zaczynali się do niego  przekonywać. Za to dziewczyny, łącznie z Perrie, były nim oczarowane. Może nie będzie tak źle...- pomyslałam.

Harry:
Siedziałem w domu w dniu, w którym Sel robiłaa swoją parapetówkę. Zostałem na nią zaproszony mimo, iż od spotkania w parku nie zamieniliśmy ze ssobą ani słowa.  Od tamtego dnia nie spotykałem się nawet z Kendall.. Nie miałem ochoty widzieć na oczy żadnej laski. Godzinę przed imprezą wleciałl do mnie  Zayn.
- Stary, dalej rusz się na tą imprezę. Nie będziesz tu przecież tak bezczynnie siedział.- nalegał.
- Nigdzie nie idę- odparłem krótko.
- Bo?- nie dawał za wygraną.
- Ile razy mam Ci mówić?! Ona kogoś ma! Dałem dupy po całości!
- Oj Harry, Harry...! To, że ona kogoś 'może' ma, nie oznacza, że tam będzie, tak?
- A jeśli? Nie mam zamiaru ich oglądać.
- Czemu nie chcesz o nia walczyć?
- Próbowałem. Nie dała mi szansy.
- Za szybko się poddałeś. A ona wciąż Cię kocha.
- Jasne... Idź i baw się dobrze.
- Jesteś pewny, że nie idziesz?
- Tak!-  odpowiedziałem mu juz po raz setny. Chłopak tylko wzruszył ramionami i poszedł do drzwi.
- Zayn...- zatrzymałem go na chwilę.
- No...?- spytał z nadzieją, że jednak może z nim pójdę. Mylił się.... trochę.
- Daj mi znać, czy ktoś z nia tam jest, okej?
- Spoko stary... Tylko nie rób żadnych wyskoków, okej?
- Jasne. Dzięki.-  pożegnałem go i zamknąłem drzwi za kumplem. Potrzebowałem jednej działki... Nie mogłem tego znieść. Otworzyłem szufladę i  wyjąłem z niej maleńki woreczek... Dałem ujść emocjom, czekając za wiadomością od Zayna. Nie minęła godzina, a dostałem od niego wiadomość:
"Stary jest tu jakiś koleś. Ma na imię Hache. Nie spuszcza jej w ogóle z oczu..."
Podziałało to na mnie  jak kubeł zimnej wody. Od razu podniosłem się z łóżka ii wyszedłem z domu.

Selena:
Kiedy wszyscy dobrze się bawili zauważyłam, że coś jest nie tak... Zayn najpierw pisał do kogoś sms'a, co spotkało się z groźnym spojrzeniem Perrie. Potem oboje zniknęli w mojej sypialni na dłuższy czas. z początku myślałam, że może się kłócą, ale potem przypomniałam sobie, co nie raz Lou i El wyprawiali na naszych imprezach i stwierdziłam, ze może oni też... Jednak po chwili miałam wrażenie, że słyszę z sypialni krzyki. Muzyka nie do końca była w stanie ich zagłuszyć. Odsunęłam od siebie Hache, który nie odstępował mnie na krok (było to irytujące) i poszłam zobaczyć, co sie tak naprawde dzieje. Nie pukając otworzyłam drzwi i zajrzałam do środka. Zayn akurat krzyczał na Perrie:
- To jest mój najlepszy kumpel! I nie pozwolę, aby cierpiał!
- Perrie? Zayn? Co sie dzieje? O czym gadacie?- spytałam. 

Dziewczyna widziała, jak jej chłopak pisze do kogoś sms'a. Był wyraźnie zmartwiony. Nie miała pewności, ale czuła, że pisał z Harrym. Kiedy napotkała w końcu jego wzrok była już tego pewna. Kiwnęła do niego głowa w stronę sypialni Sel. Chłopak od razu zrozumiał o co jej chodzi. Aby uniknąć jeszcze większej kłótni, jaka zaraz bedzie miała miejsce, poszedł za nią bez słowa. od razu po zamknięciu drzwi wybuchła:
- Po co wypisujesz do Harrego?
- Skąd wiesz?
- no a do kogo mógłbys pisać?
- Do nikogo. Obiecałem mu tylko, że dam mu znać, gdy jakiś koleś będzie z Sel. Jest moim kumplem, więc dotrzymałem słowa! 
- Gdyby nie odpierdolił lipy, to b teraz nie musiał siedziec w domu!
- Jakiej lipy? Dobrze wiesz, że to Sel najpierw go zostawiła i wyjechała!
- Tak, ale to nie był powód, by od razu musiał włazić Kendall do łóżka!  Obiecał Sel, że będzie czekał!
- I czekał! Sama widziałas w jakim stanie on wtedy był! Nie dośc, że pijany, to jeszcze naćpany!
- To go wcale nie tłumaczy! Dobrze wie, co o nim teraz myślę!
- Ale Selena wciąż go kocha! On ją też! Powinni być razem! Rozumiesz?
- Skąd wiesz, że go wciąż kocha? Ma teraz Hache! Harry powinien dać sobie spokój.
- A Ty bys dała? Poza tym ten cały Hache ani trochę mi się nie podoba.
- Tobie nie musi. Nie Ty z nim jesteś, Zayn. Daj z tym spokój. Nic nie zdziałasz. Nie uratujesz ich związku, jeśli oboje nie będą tego chcieli.
- To jest mój najlepszy kumpel! I nie pozwolę, aby cierpiał!- nale drzwi do sypialni otworzyły się. Oboje będąc w szoku ujrzeli w nich zdziwioną Sel.
- Perrie? Zayn? Co sie dzieje? O czym gadacie?- zamurowało ich. Nie wiedzieli, jak mogą się jej teraz wytłumaczyć. mieli szczęście, bo uratował ich dzwonek do drzwi. Sel przeprosiła ich i poszła je otworzyć.

Gdy Perrie otwierała już buzię, aby wyjaśnić mi, co tu jest grane, ktoś zadzwonił do drzwi. Westchnęłam trochę zła, ale ich przeprosiłam i poszłam otworzyć.idąc przez salon widziałam, jak Hache chciał iść otworzyć, ale powstrzymałam go geste ręki i poszłam otworzyć sama.. Zamurowało mnie, gdy zobaczyłam kto to za nimi stoi.
- Harry?
- Hej... Przepraszam za spóźnienie, ale musiałem coś załatwić...
- O-okej... Nie szkodzi... Wchodź.- wpuściłam go do środka. Uśmiechnął się lekko i wszedł dalej. Przywitał się z tymi, co znał, a ja potem przedstawiłam mu Hache. Byłam więcej niż pewna, że się nie polubią.
- Więc to jest Twój chłopak?
- Ehm... Harry... to nie jest mój chłopak.
- Tak, jestem jej chłopakiem. Hache...- nie dość, że wszedł mi w słowo, to wyciągnął do Harrego rękę. Harry jej nie uścisnął.
- Hache!- skarciłam go, ale on był z siebie dumny. żeby nie było wciąż między nami nieprzyjemnie, zaproponowałam Harremu piwo. Skusił się od razu. Poszłam do lodówki, aby wyciągnąć dla niego butelkę z piwem, a on szedł tuż za mną.
- Proszę...- podałam Harremu piwo- Czuj się jak u siebie...- dodałam po chwili.
- Dzięki... Ładne mieszkanie.- próbował zagadać. Zanim mu odpowiedziałam spojrzałam w stronę Hache. Nie był zadowolony z tego, że stoję tak długo z Harrym. Jednak jakoś mnie to nie obchodziło. Hache nie jest moim chłopakiem. Nie może mi niczego zabronić.
- Nic specjalnego, ale dziękuję. - odpowiedziałam Harremu. Oparłam się o blat.- Perrie z Zaynem pomogli mi je wybrać.
- Jest świetne.- zamilkliśmy na chwilę. Nagle nie wiem czemu wypaliłam:
- Dziękuję, że przyszedłeś i... Hache nie jest moim chłopakiem, naprawdę.- uśmiechnęła się smutno i odeszłam zostawiając Harrego samego. Podeszłam do dziewczyn. Kątem oka widziałam, jak do Harrego podszedł Zayn. Przez przyjście Harrego nie udało mi się dowiedziec, o co kłócili sie Perrie i Zayn. Ale jeszcze się tego dowiem. Kiedy impreza była w miarę okej, Louis zabrał głos:
- Ej, ludzie, słuchajcie... Jest pewna koncepcja...
- Jaka?- zapytała Perrie.
- Jestem pewien, że się zgodzicie ;)- mrugnal do wszystkich.
- Więc?- spytałam ciekawa, co takiego wymyślił. W tym samym czasie poczułam czyjeś dłonie na mojej talii... 
C.D.N.
*******************************************************

3 komentarze:

  1. Będą grali w całowaną butelkę na 100% albo w coś takiego może 7 minut w niebie? W każdym razie skończy się na całowaniu Sel i Harry'ego. ja to wiem xD Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety nie mogę zdradzić, co będzie w kolejnym odcinku ;) ale nie mówię ani 'tak' ani 'nie', że dojdzie do czegoś między Seleną a Harrym ;) jestem akurat w trakcie pisania kolejnego odcinka, więc być może pojawi się jeszcze w tym tygodniu, więc zapraszam do zaglądania tutaj :*

      Usuń
  2. No nie w takiej chwili?
    Ale i tak super!

    OdpowiedzUsuń